Święty Antoni ze smokiem

Antoni Macierewicz znowu ma dni chwały. Tym razem jako represjonowany działacz opozycji, w której to roli najwyraźniej czuje się świetnie. Tak świetnie, że rekompensuje mu ona utratę służbowego samochodu i „diet” przewodniczącego podkomisji smoleńskiej.

Składa doniesienie do prokuratury na „ukrywanie prawdy o zamachu smoleńskim” przez nowego szefa MON Władysława Kosiniaka-Kamysza i zapowiada skargę do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu przeciw Rosji za smoleński zamach.

No i dobrze. W razie gdyby Trybunał odrzucił tę skargę, może się poskarżyć na Trybunał w Strasburgu do np. Międzynarodowego Trybunału Karnego, a odrzucenie skargi jako niedopuszczalnej ogłosić dowodem na istnienie międzynarodowego spisku. Tak sprawa będzie żyła przez pokolenia, bo jego (Antoniego Macierewicza) ideowi spadkobiercy mogą mieć jeszcze różne oryginalne pomysły co-by-tu i gdzie-by-tu jeszcze zaskarżyć. A Macierewicz żył będzie w legendach jak święty Jerzy walczący ze stugłowym smokiem.

Nikt nie zabroni panu Macierewiczowi walczyć niezłomnie i społecznie. Może założyć organizację pozarządową, np. pod nazwą „Rycerze Smoleńscy” lub „Smoleńsk pomścimy”, i szukać sponsorów. Choćby pana Bąkiewicza, który przytulił sporo publicznych milionów złotych dzięki m.in. ministrowi kultury Piotrowi Glińskiemu.

Pewien problem jest z siedzibą takiej organizacji. Antoni Macierewicz jest zdecydowany korzystać z budynku MON. Mało prawdopodobne, żeby minister Kosiniak-Kamysz zechciał mu odstąpić czy wynająć pomieszczenia. Zresztą nie to marzy się panu Antoniemu. On oczami wyobraźni widzi legiony antyterrorystów i policjantów, a może też żołnierzy, którzy atakują siedzibę MON i wywlekają siłą bohaterskiego obrońcę Smoleńskiej Prawdy. Relacja live leci w mediach społecznościowych, jak niegdyś usuwanie obozowiska pana Adama Słomki spod Sądu Najwyższego, gdzie przez blisko rok biwakowano z żądaniem usunięcia i osądzenia „komunistycznych sędziów”. I rośnie kult Antoniego Niezłomnego. Bo potem oczywiście skargi na bezprawne pozbawienie wolności, publiczne znieważenie i zniesławienie itp. Lata procesów, wyznawcy na salach sądowych z transparentami „sąd pod sąd”, „żądamy prawdy” i „wolność słowa”.

I co z tym zrobić?

Można w tę grę nie wchodzić i nie usuwać pana Antoniego siłą. Chce – niech siedzi. Trzeba rozpocząć procedurę eksmisji z bezprawnie zajmowanego lokalu. Macierewicz twierdzi, że ma do niego tytuł prawny – niech to udowodni przed sądem. Należy jednocześnie sądownie dochodzić od niego zapłaty za bezumowne korzystanie z nieruchomości. Ustalić, jakie koszty ponosi właściciel budynku (np. za ogrzewanie, prąd, wodę), jakie straty (np. musi wynająć inne pomieszczenia) – i po orzeczeniu sądu ściągać je za pomocą zajęcia komorniczego np. z konta pana Antoniego. Zobaczymy, komu prędzej się znudzi. A pan Antoni będzie mógł skorzystać ze swojego prawa do sądu i z wszystkich udogodnień i gwarancji, jakie daje państwo prawa.