PiS zrzuca bombę atomową nienawiści

Nienawiść jest ważnym narzędziem wyborczym władzy. Prezes/premier Kaczyński nie przebiera w słowach i raczej nie robi tego spontanicznie. To przemyślana taktyka. „Ci, którzy robią takie filmy, którzy je wspierają, którzy przyjmują je dobrze, są w gruncie rzeczy armią Putina” – powiedział o filmie „Zielona granica” Agnieszki Holland, nazywając go „odrażającym, obrzydliwym paszkwilem i hańbą”. Dodał, że reżyserką kierowała „ojkofobia”, czyli nienawiść do ojczyzny.

O ile w poprzednich wyborach władza szczuła na migrantów i osoby LGBT, o tyle teraz szczuje na tę połowę społeczeństwa, która na PiS i przystawki nie głosuje. Na wyborców opozycji jako wrogów Polski wskazał też prezydent Andrzej Duda, przypominając okupacyjne hasło „tylko świnie siedzą w kinie”. Sprecyzował, że chodzi o widzów kin, które wyświetlają „Zieloną granicę”. A na seansach spodziewane są bojówki, które będą odstraszać widzów.

Agnieszka Holland jest znieważana przez polityków rządzącej prawicy, znieważani i zastraszani są aktorzy. Reżyserka ma całodobową ochronę. W Teremiskach przy białoruskiej granicy odbył się „podziemny” pokaz filmu z udziałem reżyserki i ludzi, którzy są pierwowzorami jego bohaterów. Odbył się w stodole, w tajemnicy, z obawy o bezpieczeństwo obecnych. Znak czasu.

Podobnie jak pojawienie się w Sejmie, w mundurach, posłanek PiS, m.in. Małgorzaty Gosiewskiej, Dominiki Chorosińskiej i Agnieszki Soin. Moje pierwsze skojarzenie: stan wojenny. Wtedy też cywile pojawili się w mundurach (tyle że nie z własnej inicjatywy), a władza robiła akcję promocji stojącego na ulicach wojska w podobnym stylu, w jakim utrzymana jest akcja PiS „murem za polskim mundurem”. Ci, którzy mówią o przestępstwach popełnianych przez funkcjonariuszy państwa na granicy z Białorusią, to „zdrajcy narodu”. A ci, którzy popierają wyrzucanie chorych, bezbronnych cywilów, w tym kobiety w ciąży i dzieci, do lasu, na bagna, do rzeki, na druty – to wzorcowi patrioci.

Jednym z genialnych wyborczych chwytów PiS, obok świadczeń socjalnych, była polityka dumy z bycia Polakami, z przynależności do wielkiego, dzielnego narodu. To przywróciło wielu ludziom poczucie godności. Byli z Polski i siebie dumni. Po ośmiu latach rządów prawicy Polska stała się pariasem Europy, Polacy budzą politowanie i irytację. Zamiast dumy jest wstyd. Wyborcy to widzą, więc PiS próbuje zatuszować wstyd nienawiścią.

Zatem: murem za polskim mundurem! – tym, który mają na sobie podległe władzy służby, wyrzucając bezbronnych ludzi do lasu, niszcząc im ubrania i telefony i zabierając żywność (przypadki udokumentowane przez ludzi pomagających migrantom przeżyć).

Podsycanie nienawiści ma zmobilizować wyborców Zjednoczonej Prawicy do pójścia do urn. Za wszelką cenę. Bywało już w przeszłości, że była to cena życia. Na razie mamy „tylko” groźby zgwałcenia i śmierci wobec posłanki Kingi Gajewskiej i jej rodziny, a wiceprzewodniczącego PO Borysa Budkę zwyzywał i poszarpał w galerii handlowej człowiek deklarujący poparcie dla rządu.

Zaraźliwość nienawiści nie dotyczy tylko wyborców PiS. Nienawiść prowokuje nienawiść, odbija się i zwielokrotnia jak w gabinecie luster. Nienawidzony zaczyna nienawidzić. Władza Zjednoczonej Prawicy zrzuca na Polskę, na całe społeczeństwo atomową bombę i wywołuje popromienną chorobę nienawiści.