Ziobro uderza w ofiarę

Sprawa nacjonalistki, która poturbowała uczestniczkę poznańskiego Marszu Równości, usiłując odebrać jej tęczową torbę, ma charakter rozwojowy. Zbigniew Ziobro broni jej przed zbyt surowym wymiarem sprawiedliwości tym bardziej zapamiętale, im częściej wypomina mu się, że skazanie owej kobiety na tak surowy wyrok (trzy lata więzienia) to efekt jego konsekwentnych i wieloletnich starań o zaostrzanie represji karnej i zmniejszanie sędziowskiej swobody wymiaru kary.

Ziobro walczy o napastniczkę o wdzięcznym imieniu Marika (Matuszak), popadając w coraz nowe sprzeczności z własnymi wieloletnimi deklaracjami. Najpierw polecił dać jej urlop z więzienia, by na wolności mogła czekać na ułaskawienie przez prezydenta Andrzeja Dudę (odsiedziała rok), mimo że od lat tępi przepustki i zwolnienia warunkowe, co spowodowało ich drastyczny spadek: w 2015 r. pozytywnie rozpatrywano 62 proc. wniosków, w 2022 r. – 24 proc.). Kolejnym krokiem jest wendetta: ukaranie degradacją wiceszefowej Prokuratury Rejonowej Poznań-Stare Miasto, bo – jego zdaniem – kwalifikacja prawna: rozbój o charakterze chuligańskim (wyrywanie torby i skręcenie ręki), jaką zastosowała prokuratura, była niewłaściwa.

Degradację prokuratorki ogłaszał na konferencji prasowej razem z dyrektorem Biura Prezydialnego w Prokuraturze Krajowej Tomaszem Szafrańskim, z którym ramię w ramię doprowadzili do przywrócenia pojęcia czynu o charakterze chuligańskim, za który nie można wymierzyć mniej niż podwójnej minimalnej kary, a sprawca może być sądzony w postępowaniu uproszczonym (szybki tryb) i bez obrońcy.

Wreszcie Zbigniew Ziobro, który karierę rozpoczynał w stowarzyszeniu Katon pod hasłem obrony praw ofiar przestępstw (za prawo ofiary uważał głównie surowy wyrok dla sprawcy), i Tomasz Szafrański, który wówczas jako asesor sądowy realizował postulat surowej represji w imię ochrony praw  ofiary, w tej sprawie napastniczkę zrobili ofiarą (wymiaru sprawiedliwości), a jej ofiarę publicznie stygmatyzowali, podając jej dane osobowe i narażając na niebezpieczeństwo. Niebezpieczeństwo całkiem realne, bo organizacja, do której należy Marika Matuszak, nazywa się Front Oczyszczenia Narodowego i „czyści” także przy użyciu siły fizycznej.

Normalnie takie upublicznienie danych ofiary byłoby przestępstwem z ustawy o ochronie danych osobowych, ale Zbigniew Ziobro i Tomasz Szafrański wiedzą, że mogą liczyć na przychylność prokuratury, która nie podejmie sprawy. I będzie miała w tej sprawie wiarygodne uzasadnienie: Ziobro już w 2016 r. doprowadził do zmiany ustawy o prokuraturze tak, by bezkarnie móc ujawniać wybrane dane ze śledztw. Oczywiście można argumentować, że prawo ujawnienia danych z postępowania nie oznacza prawa do łamania RODO (ujawnienie danych osobowych ofiary), ale prokuratura może zdecydować inaczej.

Notabene tzw. wtórna wiktymizacja ofiar przez podawanie do publicznej wiadomości ich danych zaczyna PiS-owi, który doszedł do władzy na hasłach obrony ofiar, wchodzić w krew, by przypomnieć niedawne ujawnienie informacji wrażliwych (o zdrowiu psychicznym) pani Joanny, która padła ofiarą aborcyjnej fobii politycznie sterowanej policji.

Może to efekt paniki wobec groźby przegrania wyborów i oddania władzy, za czym pójdzie jej rozliczenie. Wtedy bicz, który ukręcono na „obywateli gorszego sortu”, spadnie na plecy tych, co ten bicz ukręcili. Zapewne – jak uczył Ziobro – z całą surowością.