Autokanibalizm PiS

Historia tym razem powtarza się jako karykatura. PiS rozpoczął rządy od niszczenia Trybunału Konstytucyjnego, a kończy na niszczeniu Trybunału Przyłębskiej, obnażając jego usługową dla władzy rolę i fikcję sędziowskiej niezawisłości.

W 2016 r., usiłując wymusić na prezesie TK Andrzeju Rzeplińskim włączenie do orzekania dublerów, a także uniemożliwić osądzenie kolejnych odsłon ustawy o TK, PiS zwiększył niezbędne do tego kworum (tzw. pełny skład) z dziewięciu do jedenastu sędziów. Teraz przeprowadza operację odwrotną, ale cel jest ten sam: wymusić na sędziach określone zachowanie. Tyle że tym razem zbuntowali się w Trybunale jego ludzie.

Bunt najpierw sześciu (Jakub Stelina, Andrzej Zielonacki, Wojciech Sych, Mariusz Muszyński, Zbigniew Jędrzejewski i Bogdan Święczkowski), a po wyłamaniu się Święczkowskiego – pięciu członków Trybunału Przyłębskiej, którzy nie uznają już Julii Przyłębskiej za prezeskę, trwa i krzepnie. Trwają też zabiegi władzy, by go stłumić.

O tym, że to działanie metodą kija i marchewki, pisaliśmy tu. Z jednej strony prezes PiS Jarosław Kaczyński publicznie przypominał im o możliwości odpowiedzialności dyscyplinarnej, z drugiej kuszono ich synekurami dla nich i ich rodzin i straszono utratą korzyści, które już uzyskują. 28 kwietnia na swoim blogu opisał to wiceprezes TK, dubler Mariusz Muszyński, nazywając „apelami” do buntowników. Napisał, że rządowe media przypomniały sobie o zarzutach, że miał związki z wywiadem, i sugerowały, że jego żona – prokuratorka w Prokuraturze Krajowej (oczywiście awansowana przez Zbigniewa Ziobrę) – może stracić tę dobrze płatną posadę. Napisał też, że do buntowników „dotarł jeden ze zwolenników ancien regime” z apelem „mniej więcej tej treści: w sumie to możecie sobie nie chodzić na sprawy. Ale przyjdźcie na tę jedną. Załatwi się wyrok, dostaniemy KPO, a po wyborach to się tę ustawę uchyli”.

Naciski na buntowników mają być regularne: „Dla celów prywatnych (jestem w wieku, gdzie pisze się pamiętniki) nawet zacząłem robić sobie kalendarz osób, przybywających do TK z różnymi apelami. Prowadzę go, niestety, tylko od stycznia 2021 r. Resztę muszę odtwarzać. (…) I nie mogę się oprzeć wrażeniu, że jakby jeszcze złożyć niektóre daty tych apeli z różnymi ważnymi wydarzeniami, to wnioski mogłyby być zaiste spiskowe… i oczywiście całkowicie nieprawdziwe”.

To już druga publiczna deklaracja Mariusza Muszyńskiego, że jest – on i inni członkowie Trybunału – naciskany w sprawach orzekania, a wyroki są ustalane z władzą polityczną. I choć takie „wywieranie wpływu na czynności” organu jest przestępstwem, jak na razie prokuratura Ziobry nie zareagowała wszczęciem choćby postępowania wyjaśniającego.

Zareagowała za to partia rządząca – błyskawiczną, trzyzdaniową nowelizacją ustawy o TK, zmniejszającą minimalny niezbędny do sądzenia „pełny skład” TK, i zmniejszając kworum niezbędne do ważności uchwał Zgromadzenia Ogólnego Sędziów TK. W tym drugim przypadku chodzi o ważność uchwały, którą przyjęło dziewięciu członków Trybunału Przyłębskiej deklarujących, że Przyłębska nadal jest prezeską TK.

Tak jak w przypadku ustawy wywózkowej, a wcześniej pushbackowego rozporządzenia szefa MSWiA, tak w przypadku Trybunału Konstytucyjnego złamano konstytucyjne zasady dla ochrony politycznego interesu władzy PiS. W pierwszym przypadku – zasady humanitaryzmu i prawa do ubiegania się o azyl, w drugim zlikwidowano kontrolną rolę sądu konstytucyjnego, jego niezależność, niezawisłość sędziowską i prawo ludzi do skargi konstytucyjnej.

Takie łamanie konstytucji prezes PiS nazywa przełamywaniem imposybilizmu prawnego. To przełamywanie imposybilizmu przerodziło się teraz w swego rodzaju autokanibalizm: PiS atakuje własne, skonstruowane z naruszeniem konstytucji instytucje i swoich ludzi. Poniża, ośmiesza, odbiera resztki instytucjonalnej powagi i wystawia na pośmiewisko. Robi to zresztą nie tylko w stosunku do Trybunału Przyłębskiej i jego członków. Ośmiesza i niszczy także własny autorytet. To, co było siłą PiS – bezwzględność i skuteczność osiągania celów bez skrępowania prawem czy moralnością – stało się jego słabością. Cała ta sytuacja pokazuje, że na dłuższą metę jest nieskuteczny, podobnie jak jego metoda rządzenia oparta na haśle „wola Partii wolą Narodu”.

Ustawę zapewne da się szybko uchwalić. A prezydent raczej ją podpisze, bo inaczej rządzący – a za nimi elektorat – jego obarczą winą za brak pieniędzy na KPO. Ale pieniędzy na KPO zapewne nie będzie, przynajmniej w tym roku. A może w ogóle, bo pozbawiając Trybunał Przyłębskiej jakiejkolwiek wiarygodności i pokazując, że rządzący nie traktują serio ustawy przenoszącej sądownictwo dyscyplinarne do NSA, PiS pozbawił wiarygodności także sam siebie. Komisję Europejską postawił zaś przed dylematem: grać w tę oszukańczą grę czy bronić wartości, których Komisja ma na co dzień pełne usta.

Nie wiadomo, jak ta jawna kpina z instytucji państwa podziała na elektorat PiS. Bo jeśli ktoś ma się za patriotę, to instytucje państwa powinny być dla niego święte. Podobnie jak dbałość o szacunek i uznanie innych państw. Tymczasem atakując własną konstytucję i organy państwa, staliśmy się pośmiewiskiem Europy. Taka jest „dumna Polska” po ośmiu latach rządów PiS.