Święczkowski obroni konstytucję

Prokurator krajowy Bogdan Święczkowski został zaakceptowany do TK przez sejmową komisję sprawiedliwości. Pytany, dlaczego kandyduje, odpowiedział, że chce razem z zasiadającymi już w Trybunale wybitnymi prawnikami bronić polskiej konstytucji.

Nie można mu odmówić poczucia humoru. A także wzmożonego poczucia własnej wartości – wszak zaliczył siebie do „wybitych polskich prawników”. Nie do końca wiadomo, jakie przy tym zastosował kryteria, bo nie odpowiedział na pytania posłów opozycji o osiągnięcia naukowe, a nawet o osiągnięcia w roli prokuratora. A pytano go, ile śledztw zakończył i z jakim efektem: umorzenie, akt oskarżenia, wygrana w sądzie? Zasłonił się tajemnicą śledztwa. Tajemnica obejmuje sukcesy zawodowe prokuratora?

Trzeba przyznać, że zanim komisja zaopiniowała go pozytywnie do Trybunału Przyłębskiej, musiał przejść czyściec zgotowany mu z udziałem przewodniczącego komisji Marka Asta, który niezbyt energicznie przerywał posłom opozycji. Tę pobłażliwość przewodniczącego Asta może tłumaczyć fakt, że PiS wcale nie chciał Święczkowskiego w Trybunale, a przymusił go do tej kandydatury, po półrocznych przepychankach (nie wiemy dokładnie, w zamian za co), Zbigniew Ziobro.

No więc posłowie opozycji używali sobie przez ponad godzinę na Święczkowskim, zadając pytania dotyczące rujnowania niezależności prokuratury i skręcania politycznego śledztw, by ograniczyć się do maseczek, respiratorów, wyborów kopertowych i sprawy oszustwa przy projekcie budowy dwóch wież. A także inwigilacji i Pegasusa.

Dominującym motywem wystąpień posłów opozycji było to, że Święczkowski kandyduje do TK, by schować się za immunitetem sędziowskim w obliczu zbliżających się wyborów i groźby utraty władzy przez PiS. Gdy posłowie zadawali mu pytania, Święczkowski ziewał. Potem jednak głośno się pożalił: „Nie mam takiej twardej skóry jak politycy, żeby spokojnie znosić szkalujące wypowiedzi!”.

Zaraz jednak przeszedł do ofensywy, wyśmiewając podejrzenia, że chce się schować za immunitetem. „Jako prokurator mam immunitet dożywotni. A dzięki Tuskowi – pełną pensję w stanie spoczynku do 65. roku życia [potem – 75 proc.]” – oświadczył.

Racja. Różnica jest jednak taka, że w razie zmiany władzy o uchyleniu jego immunitetu nie zdecydują już neosędziowie w SN. A jeśli dostanie się do TK, będzie bezpieczny, bo decydować o uchyleniu mu immunitetu będą „inni wybitni polscy prawnicy zasiadający w TK”.

Ostatecznie jego kandydatura przeszła jednym głosem (15:14). Ale nie może jeszcze spać spokojnie, bo kto zagwarantuje, że podczas głosowania w Sejmie nie powtórzy się sytuacja z lex Kaczyński?