Neo-KRS wyrzucona

Neo-KRS wyrzucona z Europejskiej Sieci Krajowych Rad Sądownictwa (ENCJ). Po trzech latach od zawieszenia jej w prawach członka. Powód: brak niezależności od władzy politycznej. Decyzję Sieć podjęła miażdżącą większością głosów 86 za do sześciu głosów wstrzymujących się.

Zarzut braku niezależności nie jest teoretyczny. Nie chodzi o to – a przynajmniej nie wyłącznie – że sędziów do neo-KRS wybierają politycy. Bo proces wyboru i składy Rad są w różnych krajach różne (do Sieci należą Krajowe Rady z 20 krajów). Chodzi o to, że neo-KRS nie spełnia swojej podstawowej powinności: stania na straży niezależności sądów i niezależności sędziów – do czego zobowiązuje ją konstytucja. Takie jest uzasadnienie decyzji ENCJ. I takie są fakty.

Przez pięć lat funkcjonowania neo-KRS nigdy nie stanęła w obronie sędziów prześladowanych dyscyplinarnie i karnie za działania w obronie niezależności sądownictwa. Nie zakwestionowała żadnej z ustaw podporządkowujących politycznie sądownictwo powszechne czy Sąd Najwyższy. Nie skrytykowała, choćby delikatnie, ustawy „kagańcowej”. Nie wypowiedziała się w sprawie wniosków premiera i ministra sprawiedliwości zmierzających do obalenia wyroków TSUE i zakazania polskim sędziom stosowania się do tych wyroków. Nie wypowiedziała się w sprawie niewykonywania orzeczeń TSUE zawieszających działanie Izby Dyscyplinarnej.

Milczy wobec niewykonywania przez rząd tych orzeczeń. Milczy w sprawie nieprzywracania do pracy Pawła Juszczyszyna i Igora Tulei – mimo natychmiast wykonalnych orzeczeń polskich sądów w tej sprawie. Milczy konsekwentnie wobec najnowszej praktyki zawieszania sędziów w obowiązkach przez prezesów sądów i ministra sprawiedliwości. Nie odezwała się wobec represji polegających na przenoszeniu sędziów bez zgody do innych wydziałów. Nawet gdy TSUE orzekł (w sprawie dotyczącej Waldemara Żurka), że zagraża to wpływem władzy politycznej na orzecznictwo tych sędziów.

Nie zajmuje stanowiska wobec zapowiedzi spłaszczenia struktury sądownictwa – czy to dobry pomysł, co można dobrego dla sprawności postępowań tym osiągnąć. Ani w sprawie pomysłu wicepremiera od bezpieczeństwa, by Sąd Najwyższy zredukować do Izby Kontroli Nadzwyczajnej.

Raz jeden prezydium neo-KRS wypowiedziało się krytycznie: o niegodnym zachowaniu sędziów zamieszanych w aferę hejterską. Ale komunikat w tej sprawie szybko zniknął ze strony internetowej neo-KRS.

Po owocach ich poznacie. W tym wypadku – ją: neo-KRS, atrapę organu stojącego na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów.

Przynależność do ENCJ nie jest obowiązkowa – mówi członek neo-KRS, senator PiS Marek Ast. Fakt. To coś w rodzaju nadania szlachectwa. Właśnie je neo-KRS odebrano.