TSUE się nie spieszy

Trybunał Sprawiedliwości UE przeciąga sprawę tymczasowego zawieszenia Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. A za kilka dni może ona odebrać immunitet sędziemu Igorowi Tulei.

Dowiedzieliśmy się, że najpierw musi się w tej sprawie wypowiedzieć Rzecznik Generalny – mówi sędzia Joanna Hetnarowicz-Sikora, która z Moniką Frąckowiak i Pawłem Juszczyszynem obserwowała z ramienia stowarzyszenia Iustitia, z ław dla publiczności, wysłuchanie stron przed wielką izbą Trybunału. Polskim sędziom towarzyszyli w geście solidarności sędziowie z innych krajów UE.

Według regulaminu Trybunału (art. 160-161) decyzję w sprawie środka tymczasowego mógł podjąć sam jego prezes bez zasięgania opinii Rzecznika Generalnego. W tym trybie decydował np. o wstrzymaniu wycinki Puszczy Białowieskiej. Gdy prezes przekaże wniosek o zabezpieczenie tymczasowe Trybunałowi, to sprawa wejdzie w dłuższy tryb rozpatrywania. – Widać, że Trybunał wykorzystuje możliwości regulaminowe wydłużenia rozpatrywania sprawy – ocenia prof. Robert Grzeszczak, ekspert od prawa europejskiego z Wydziału Prawa UW.

Komisja w październiku zeszłego roku złożyła do TSUE skargę na sprzeczność przepisów i działalności Izby Dyscyplinarnej SN z unijną gwarancją prawa do bezstronnego sądu. W wyroku z listopada – w sprawie pytania prejudycjalnego kilku składów SN dotyczącego prawidłowości powołania sędziów z udziałem neo-KRS – Trybunał podał w wątpliwość, czy Izbę Dyscyplinarną (powołaną z udziałem neo-KRS) można uznać za sąd spełniający unijne standardy bezstronności.

Komisja Europejska złożyła swój wniosek o zabezpieczenie tymczasowe 16 stycznia w reakcji na „ustawę kagańcową”, której Izba Dyscyplinarna jest w dużej części wykonawcą. Spodziewano się, że TSUE rozpatrzy – pozytywnie – ten wniosek, zanim ustawa wejdzie w życie. Tak się nie stało. Więc spodziewano się, że wniosek KE zostanie rozpatrzony na dzisiejszej rozprawie. I znowu rozczarowanie.

Trybunał nie zgodził się wysłuchać dziś świadków. Rząd wnioskował, by przesłuchał sędziów Izby Dyscyplinarnej.

Podczas wczorajszego wysłuchania przedstawiciel KE Saulius Kaleda dowodził, że Izba Dyscyplinarna nie jest niezależnym, bezstronnym sądem, a jej działalność zagraża bezstronności sędziów, co wywiera skutek na cały system wymiaru sprawiedliwości. Przekonywał, że konieczne jest jej tymczasowe zawieszenie do czasu wydania wyroku przez TSUE.

Wiceminister sprawiedliwości Anna Dalkowska mówiła, że nie ma dowodów, by Izba nie działała niezależnie. Twierdziła, że nie ma postępowań dyscyplinarnych za orzecznictwo. Tu nie mógł się odezwać obecny na sali sędzia Juszczyszyn, zawieszony przez Izbę Dyscyplinarną bezterminowo w obowiązkach, bo ma proces dyscyplinarny za to, że w ramach wykonania wyroku TSUE z 19 listopada (o legalności orzekania przez sędziów nominowanych z udziałem neo-KRS) zażądał list poparcia dla kandydatów do neo-KRS.

Minister Dalkowska mówiła też, że neo-KRS – która wyłoniła całą Izbę Dyscyplinarną – była wybrana prawidłowo, o czym świadczą ujawnione (w końcu) listy poparcia. Nie zająknęła się, że jednemu z członków neo-KRS brakuje na liście czterech podpisów, co stawia pod znakiem zapytania legalność wyłonienia całej instytucji. Jej zdaniem po ujawnieniu list cały wyrok TSUE z 19 listopada się zdezaktualizował.

Mówiła też o polskiej „reformie wymiaru sprawiedliwości”, dzięki której można likwidować patologie poprzedniego systemu, np. awanse, które odbywały się bez obiektywnych kryteriów. Teraz gwarantem obiektywizmu jest nowa Krajowa Rada Sądownictwa. Wreszcie przekonywała, że kraje członkowskie mają swobodę w kształtowaniu organizacji wymiaru sprawiedliwości i polska „reforma” mieści się w jej ramach.

Decyzje w sprawie ewentualnego zawieszenia Izby Dyscyplinarnej TSUE podejmie zapewne w ciągu kilku tygodni. Sprawy nie potraktowano chyba jako pilnej, bo Rzecznikowi Generalnemu nie wyznaczono terminu na napisanie opinii.

Tymczasem 20 marca Izba Dyscyplinarna ma zdecydować w sprawie uchylenia immunitetu sędziemu Igorowi Tulei. A to oznacza niemożność orzekania. Prokuratura chce mu wytoczyć sprawę karną o orzecznictwo właśnie: twierdzi, że bezprawnie ujawnił – w uzasadnieniu postanowienia – informacje ze śledztwa. Chodzi o postanowienie nakazujące prokuraturze ponownie wszcząć śledztwo w sprawie tzw. głosowania kolumnowego w Sejmie. Prawo mówi, że to sędzia decyduje, czy posiedzenie jest jawne, czy jawne jest uzasadnienie i o tym, co ujawni z akt. Żaden sąd karny nie skazałby za to Tulei, a najprawdopodobniej nie przyjąłby nawet aktu oskarżenia. Ale dzięki Izbie Dyscyplinarnej SN władza może liczyć na odsunięcie go od orzekania na czas śledztwa. A to może trwać do przedawnienia sprawy (15 lat).

Tak wygląda w praktyce rola i działalność Izby Dyscyplinarnej SN.