Szczucie przynosi efekty?

Sędzia Sylwia Rehlis z Sądu Rejonowego w Rybniku została w czwartek napadnięta podczas rozprawy. Oskarżony przeskoczył przez stół sędziowski, uderzył ją pięścią w okolice obojczyka, a potem skopał. Obezwładnił go protokolant.

Napastnik zostanie ukarany. A napaści na sędziów podczas rozpraw się zdarzają. Ale od czasu, gdy władza szczuje na sędziów, do czego zaprzęgła też rządowe media, jest ich więcej. Najczęściej są to napaści słowne. Sędziowie słyszą groźby: „poskarżę się Ziobrze, on z wami zrobi porządek”. Czy komentarze o „nadzwyczajnej kaście”. Ludzie czują się w prawie obrażać sąd, skoro robi to władza. Tak jak czują się w prawie lżyć osoby nieheteronormatywne czy cudzoziemców.

Oczywiście, władza nie wzywa do fizycznych ataków, ale skoro wskazuje grupy niegodne szacunku, „gorszego sortu”, to trudno się dziwić, że osoby zaburzone przekraczają także tę granicę.

W Ministerstwie Sprawiedliwości wspierano lub wykreowano grupę hejterską mającą zastraszać i dezawuować sędziów przeciwnych „reformom sądownictwa”. Sędziowie zaangażowani w obronę niezależności sądów dostają korespondencję z pogróżkami, są hejtowani w mediach społecznościowych. Od miesiąca w rządowej telewizji (w TVP Info) codziennie nadawany jest program „Kasta”, reklamowany w każdych wieczornych „Wiadomościach”. Program pokazuje mniej lub bardziej niezrozumiałe, smutne ludzkie historie, w których rolę – różną, często wcale nie kluczową – odgrywają sądy. Jest dziennikarsko słaby, często nie można się rozeznać w stanie prawnym sprawy. Ale jego zadaniem nie jest pokazywanie rzeczywistości, ale utrwalanie przekazu: sądy, sędziowie są winni ludzkich nieszczęść.

Przełamane zostało tabu, które w każdym społeczeństwie chroni osoby wymierzające w imieniu państwa sprawiedliwość. Legitymacja sędziów do sądzenia została zakwestionowana. Jedni są „komunistyczni”, inni „z kasty”. A swoje urzędy objęli w „niedemokratycznej procedurze”. Ta procedura stała się „demokratyczna”, dopiero odkąd Krajową Radę Sądownictwa wybierają politycy. Ona zaś awansuje sędziów, którzy się politykom podobają.

Jeśli władza sądzi, że ludzie rozróżniać będą między sędziami „starymi” i sędziami „dobrej zmiany”, to się zdziwi. A pozbawiając autorytetu władzę sądowniczą, pozbawi autorytetu władzę wszelką, także własną.