Co wolno księdzu, nacjonaliście, neosędziemu…

Prokurator Marcin Policiewicz z Prokuratury Rejonowej w Płocku uznał, że proboszcz kościoła św. Maksymiliana Kolbego w Płocku Tadeusz Łebkowski może wyrażać swoje poglądy, budując Grób Pański z kartonowych pudeł i umieszczając na nich nazwy grzechów, a wśród nich grzechy „LGBT” i „gender”.

Może to robić, bo przysługuje mu wolność słowa. Człowiek, który poczuł się tym urażony w swoich uczuciach religijnych (bo Chrystus nikogo nie wykluczał), nie ma racji. Po pierwsze, ksiądz jest katolikiem i stoi na czele parafii, więc nie można racjonalnie zakładać, że chciał obrazić uczucia parafian. Po drugie, obrazę uczuć religijnych mierzy się wrażliwością przeciętnego wyznawcy. A przeciętny wyznawca ma taką wrażliwość, że uznaje nieheteroseksualność za grzech.

I prokurator umorzył śledztwo.

A Elżbieta Podleśna, która w proteście przeciw temu Grobowi Pańskiemu rozlepiała plakaty z Tęczową Madonną, ma zarzut obrazy uczuć religijnych. Wcześniej zaś o 6 rano przeszukano jej mieszkanie, zabrano urządzenia elektroniczne, powieziono z Warszawy do Płocka i trzymano pięć godzin na komendzie. Cóż, nie jest księdzem ani nawet zakonnicą.

11 listopada 2017 r. 14 kobiet, w tym Elżbieta Podleśna, siadło na trasie marszu nacjonalistów przez Warszawę z transparentem „faszyzm STOP”. Wyręczały w ten sposób policję, która nie reagowała na hasła i symbole nawiązujące do nazizmu i nawołujące do nienawiści na tle rasowym i narodowościowym (tak ocenił hasła i symbole powołany przez prokuraturę biegły). Były szarpane, opluwane i uderzane. Kilka dni temu rozpoczął się ich proces za zakłócanie legalnej demonstracji.

Sprawę przeciwko tym, którzy naruszyli ich godność i nietykalność, prokuratura umorzyła, stwierdzając, że uderzali w mniej wrażliwe części ciała i okazywali w ten sposób swoje „niezadowolenie”.

Sędzia Alina Czubieniak z Sądu Okręgowego w Gorzowie Wielkopolskim została w marcu ukarana upomnieniem przez nową Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego za to, że uchyliła areszt dla upośledzonego umysłowo chłopaka, który to areszt sąd pierwszej instancji nałożył, mimo że nie miał adwokata. Sędzia zastosowała się do konstytucji i wyroku Trybunału Praw Człowieka wydanego w polskiej sprawie: że każdy, a już na pewno upośledzony umysłowo ma prawo do obrońcy już na etapie zatrzymania. Interpretację prawa dokonaną przez sędzię z 35-letnim stażem ocenili neosędziowie z kilkumiesięcznym doświadczeniem.

Tymczasem rzecznik dyscyplinarny sędziów Michał Lasota* w 2018 r., prowadząc proces, przesłuchał zgwałconą dziewczynkę pod nieobecność adwokata oskarżonego. To błąd proceduralny, więc przesłuchanie trzeba było powtórzyć. Ale dziewczynka odmówiła składania zeznania po raz drugi. Sprawcy nie można było skazać za gwałt. Sędzia Lasota nie poniósł konsekwencji.

Poseł PO Michał Szczerba za powiedzenie (w grudniu 2015 r.) z mównicy sejmowej: „panie marszałku kochany”, został wykluczony z obrad. A za przekroczenie czasu wypowiedzi o jedną minutę dostał karę 2,5 tys. zł. Posła Jarosława Kaczyńskiego nie ukarano za przemówienie „bez żadnego trybu”, w którym mówił o „mordach zdradzieckich” polityków PO. I tak dalej.

Najgorsza w tym nie jest nawet nierówność wobec prawa i to, że władza traktuje inaczej swoich, a inaczej tych „gorszego sortu”. Najgorsze jest to, że zaczynamy się do tego przyzwyczajać. Niepoprawna politycznie jest tylko nierówność ekonomiczna. Nierówność wobec prawa – nie.

***

*Przepraszam sędziego Przemysława Radzika za to, że przypisałam mu zdarzenie, którego bohaterem był inny rzecznik dyscyplinarny dla sędziów, Michał Lasota.
Ewa Siedlecka