Byli rzecznicy praw obywatelskich w obronie Adama Bodnara

Mariusz Muszyński, dubler sędziego sprawujący funkcję wiceprezesa Trybunału Konstytucyjnego, wyraźnie czuje misję zwalczania Adama Bodnara. Wykorzystuje do tego oficjalne dokumenty, jakimi są postanowienia TK.

Na tę praktykę zareagowali byli rzecznicy praw obywatelskich prof. Ewa Łętowska, Adam Zieliński i Andrzej Zoll: „My, byli Rzecznicy Praw Obywatelskich, wyrażamy nasz sprzeciw wobec instrumentalnego traktowania ochrony praw człowieka jako fragmentu krajowej walki politycznej. Dlatego za niepokojące i naganne uważamy próby dyskredytacji pracy i osoby Adama Bodnara, Rzecznika Praw Obywatelskich siódmej kadencji, dokonywane przy wykorzystaniu zdania odrębnego w Trybunale Konstytucyjnym, używanego opacznie, w złej wierze, nieprofesjonalnie i w sposób naruszający dobre obyczaje. Adam Bodnar do tej pory dał dowody rzetelnej wiedzy prawniczej i zaangażowania w służbie prawom człowieka, zgodnie z konstytucją, ratyfikowanymi przez Polskę umowami międzynarodowymi i etosem ombudsmańskim, jaki znamy, jaki wyznajemy i jaki praktykowaliśmy. Zabierając dziś głos, czynimy to dlatego, aby polityczne, doraźne swary nie przesłoniły i nie utrudniły działań podejmowanych w celu ochrony praw człowieka”.

Opisana w tym wystąpieniu działalność Mariusza Muszyńskiego ma na celu dostarczenie argumentu do odwołania Adama Bodnara przez Sejm ze względu na sprzeniewierzenie się ślubowaniu. Sprzeniewierzenie owo ma polegać na tym, że RPO wycofuje sprawy z Trybunału, jeśli w składzie się dublerzy sędziów, a Trybunał – co jest regułą – odrzuca jego wniosek o wyłączenie ich ze składu. Tak było w sprawie ustaw „inwigilacyjnych”, w sprawie przepisu nakazującego sądowi przyjąć dowód zdobyty za pomocą przestępstwa (np. nielegalnego podsłuchu, zastraszania czy bicia, jeśli nie spowoduje uszczerbku na zdrowiu powyżej siedmiu dni, co może dotyczyć np. rażenia paralizatorem).

W ostatniej takiej sprawie – wycofania przez RPO skargi na ustawę antyterrorystyczną – Muszyński wzbogacił swoje zarzuty. Tym razem RPO winien jest skarżenia do Trybunału nie tych przepisów i ustaw, które powinien. Zdaniem Muszyńskiego powinnością rzecznika (nie wiadomo, z czego to wywodzi) jest przystępowanie do skarg konstytucyjnych obywateli, a nie samodzielne skarżenie ustaw.

Muszyński pisze: „Najchętniej Adam Bodnar zgłaszał udział w sprawach odnoszących się do bieżących sporów politycznych, jak np. do sporu kompetencyjnego w sprawie prawa łaski Prezydenta RP (sygn. Kpt 1/17) [sprawa ułaskawienia nieprawomocnie skazanego Mariusza Kamińskiego], czy do sprawy związanej ze statusem sędziów Trybunału Konstytucyjnego (sygn. U 1/17). W nieudolny sposób próbował też przystąpić do sprawy dotyczącej kontroli przepisów ustawy z dnia 23 listopada 2002 r. o Sądzie Najwyższym (Dz. U. z 2016 r. poz. 1254 ze zm.) i uchwały Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Sądu Najwyższego z dnia 14 kwietnia 2003 r. w sprawie regulaminu wyboru kandydatów na stanowisko Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego (niepubl.) [próba PiS zanegowania prawomocności wyboru Małgorzaty Gersdorf na I Prezesa SN], uzyskując odmowę ze względu na braki formalne zgłoszenia przystąpienia (sygn. K 3/17). Przystąpił także do sprawy dotyczącej kasacji na niekorzyść oskarżonego w przypadku aktu łaski Prezydenta RP (sygn. K 8/17), ale zajął w niej stanowisko na niekorzyść obywatela [chodzi o sprawę Mariusza Kamińskiego]”.

Dalej Muszyński – w „zdaniu odrębnym” do postanowienia Trybunału – wylicza sprawy, którymi jego zdaniem RPO powinien się zająć. Przy czym przemilcza, że ustawa o RPO daje rzecznikowi prawo wyboru spraw.

Już sam fakt, że zdanie odrębne zgłaszane do wyroku czy postanowienia służy ocenie działalności Rzecznika Praw Obywatelskich czy jakiejkolwiek innej instytucji, której nie dotyczyła sprawa zawisła przed Trybunałem, można ocenić – łagodnie – jako wysoce kreatywną interpretację własnych uprawnień, a mniej łagodnie jako nadużycie uprawnień. Szczególnie że owo „zdanie odrębne” pełne jest określeń obrażających rzecznika, typu „nieudolny”, „niska jakość”, „braki rzetelności”, „słaba jakość merytorycznych rozważań”, „pokrętna logika”, właściwych publicystyce prasowej, a nie oficjalnemu dokumentowi publikowanemu w Zbiorze Orzeczeń TK. Do tego Mariusz Muszyński przyznaje sobie kompetencję wyznaczania rzecznikowi, czym ma się zajmować.

Być może swoboda, z jaką traktuje swoją rolę, wynika z jego świadomości, że nie jest sędzią, a jedynie dublerem, a więc nikt mu w przyszłości nie postawi zarzutu nadużycia władzy, której nie miał.

PiS, mimo „podkładki” prawnej, jaką szykuje Mariusz Muszyński, nie zdoła odwołać Adama Bodnara z funkcji, bo musiałby w Sejmie zebrać do tego większość taką, jakiej trzeba przy zmianie konstytucji. Kadencja Adama Bodnara kończy się we wrześniu 2020 r.