Obroniliśmy Sąd Najwyższy. Na razie

Prezydent liczy na zmęczenie obrońców Sądu Najwyższego. Odroczył wyznaczenie tymczasowego komisarza. I zgodził się, by obowiązki prezes Małgorzaty Gersdorf w czasie jej nieobecności pełnił wyznaczony przez nią wczoraj prezes Izby Karnej SN Józef Iwulski.

To ewidentnie krok w tył. Przed spotkaniem z I Prezes SN krążyło już bowiem nazwisko sędziego, którego prezydent wyznaczył na komisarza: sędzia Krzysztof Staryk z Izby Karnej (we wrześniu zeszłego roku był w trzyosobowym składzie sądzącym, który zablokował możliwość oceny przez sąd powszechny, czy Julia Przyłębska ma prawo występować jako prezes Trybunału Konstytucyjnego).

Na to, że prezydent się cofnął, z pewnością miały wpływ trwające od dwóch tygodni demonstracje przed Sądem Najwyższym i sądami w Polsce. Do tej pory były symboliczne, ale we wtorek wieczorem i dziś rano stawił się kilkutysięczny tłum. Ludzie byli dobrze zorganizowani. I naprawdę wkurzeni. A sędziowie Sądu Najwyższego odrobili lekcję z przejęcia Trybunału Konstytucyjnego. Zrozumieli, że symboliczne gesty mają sens. A brak oporu to grzech zaniechania.

Odbyło się uroczyste wprowadzenie pani prezes Małgorzaty Gersdorf i sędziów do sądu. Także tych, którzy – zgodnie z prezydencką ustawą i wtorkowym oświadczeniem prezydenckiego ministra Pawła Muchy – „z mocy ustawy” przeszli 3 lipca w stan spoczynku. Jest wśród nich Małgorzata Gersdorf, która nie złożyła żadnego oświadczenia o woli dalszego sędziowania, i siedmiu sędziów, którzy złożyli takie oświadczenie na ręce I Prezes, ale nie prosili prezydenta o pozwolenie na dalsze orzekanie. Powołali się na konstytucyjną zasadę nieusuwalności sędziego: w ich przypadku krótszy wiek emerytalny to prawo działające wstecz.

Po uroczystym „wejściu” sędziowie, także ci, którzy zdaniem prezydenta „z mocy ustawy” przeszli w stan spoczynku, poszli na Kolegium. Ten fakt ma duże znaczenie, w Kolegium mogą bowiem brać czynny udział tylko URZĘDUJĄCY sędziowie SN. Każda decyzja, która zapadnie teraz z ich udziałem, będzie dowodem, że wszyscy sędziowie, którzy się pod nią podpisali, uznają, że ci, którzy skończyli 65 lat, nadal są sędziami Sądu Najwyższego.

Znaczenie tego jest nie tylko symboliczne, ale i praktyczne. Skoro bowiem uznają, że sędziowie pełniący funkcje prezesów – Małgorzata Gersdorf, Józef Iwulski i Stanisław Zabłocki (prezes Izby Karnej) – są urzędującymi sędziami, to tym samym uznają ich prawo nie tylko do orzekania, ale i do zarządzania izbami i całym sądem. Jeśli prezydent wyznaczy teraz – czy np. za miesiąc – komisarza, powinni go uznać za uzurpatora i ignorować jego polecenia.

W razie gdyby ktokolwiek miał im z tego robić zarzut – np. dyscyplinarny – mogą się powołać na przykład prezydenta Andrzeja Dudy. Otóż to nie kto inny we wtorek uznał, że prezes Izby Pracy Józef Iwulski ma prawo wykonywać obowiązki prezes Gersdorf w trakcie jej nieobecności. A przecież 66-letni sędzia Iwulski, teoretycznie też „z mocy prawa”, przeszedł 3 lipca w stan spoczynku. Skoro prezydent nie szanuje prawa, które – było nie było – sam napisał, a potem podpisał, to jak można z tego czynić zarzut sędziemu?

Co dalej? Zależy od nas. Od tego, czy opór społeczny będzie trwał mimo taktycznego uniku prezydenta. Ktoś kiedyś powiedział, że jeśli dla ratowania ojczyzny trzeba by się rzucić do Wisły i wypić całą wodę, to Polacy to zrobią. Ale jeśli trzeba by co dzień zaczerpnąć po szklance – po tygodniu wymiękną.

Nie wymiękajmy! To apel także do sędziów.