Minister i prezesi „dobrem wymiaru sprawiedliwości”

Pas transmisyjny pomiędzy ministerstwem sprawiedliwości a nowo powołanymi prezesami sądów zadziałał. Wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak wydał interpretację prawną, która da alibi powołanym przez ministra-prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobrę prezesom krakowskich sądów, by nie opublikować uchwał krytykujących działania partii trzymającej władzę, ministra i owych prezesów.

W poniedziałek Zgromadzenie Ogólne Sędziów Apelacji Krakowskiej przyjęło sześć uchwał. Pięć z nich to krytyka działań PiS i ministra-prokuratora generalnego wobec sądów i sędziów, i krytyka działań nowych prezesów. Szósta zobowiązuje prezesów do opublikowania tych uchwał.

Uchwały są bardzo stanowcze w tonie i mówią o zagrożeniu dla niezależności sądów i niezawisłości sędziów. „(…) perspektywa państwa, w którym sędziowie bądź pochodzą z nadania politycznego, bądź są inwigilowani i zastraszani, stanowi realne zagrożenie dla praw i wolności obywateli” – piszą sędziowie. Opisują, jak minister – prokurator Ziobro utrudnia działalność sądów na różne sposoby blokując wolne etaty sędziowskie. I powołując na funkcyjne stanowiska niekompetentne osoby powiązane z Ministerstwem Sprawiedliwości. Wyrażają solidarność z prześladowanymi za obronę niezależności sądów i państwa prawa sędziami. I krytykują nowo powołaną prezes Sądu Okręgowego w Krakowie, koleżanką Zbigniewa Ziobry Dagmarę Pawełczyk-Woicką m.in. za nieuzasadnione merytorycznie odwoływanie przewodniczących wydziałów Sądu Okręgowego i Sądów Rejonowych oraz ich zastępców, co dezorganizuje pacę sądu.

Uchwały zostały rozesłane mediom, władzom państwa i międzynarodowym organizacjom sędziowskim. Natomiast Minister Piebiak (nota bene sędzia i do niedawna członek Stowarzyszenia Iustitia, usunięty za działalność wymierzoną w niezależność sądownictwa) postanowił zwolnić prezesów sądów z publikowania tych uchwał w Biuletynie Informacji Publicznej. Wymagało to od niego wyjątkowo kreatywnego podejścia do prawa. Najpierw przeprowadził wywód, że wprawdzie ustawa o dostępie do informacji publicznej przewiduje, że informacja o działaniach „organów samorządu zawodowego” ma prawo znaleźć się w BIP, bo jest informacja publiczną, ale zgromadzenia sędziów organem samorządu zawodowego nie są. Bo wprawdzie przynależność do nich jest przymusowa, ale mają jedynie władzę opiniodawczą, nie zaś stanowiącą.

Potem przyznał, że do tej pory publikacja uchwał zgromadzeń sędziowskich w BIPie była „dobrą praktyką”. Ale dalej powołał się na rozporządzenie w sprawie BIP-u, którego par. 11 stanowi, stanowi, że można w BIPie publikować informacje publiczne „w szczególności takie, których publikacja leży w interesie publicznym, zaspokaja potrzeby obywateli i ich wspólnot, wspiera rozwój społeczeństwa obywatelskiego lub przyczynia się do polepszenia działalności podmiotu udostępniającego informacje”.

Na koniec stwierdza, że „przy ocenie, czy konkretna ustawa powinna zostać opublikowana należy uwzględnić to, czy jej treść nie godzi w szeroko rozumiane dobro wymiaru sprawiedliwości, wizerunek sądów i sędziów oraz, czy nie narusza dobrych obyczajów”. Cóż, według zasady „państwo, to ja” (władza), krytyka partii rządzącej i jej ludzi niewątpliwie „dobre obyczaje” narusza.