Ankieta konstytucyjna PiS

Rządy kanclerskie, własność ograniczona, Senat nie-wiadomo-po-co, a prawa socjalne jedynie postulatem. Za to sądy niezależne, a sędziowie niezawiśli.

PiS ogłosił wyniki swojej „ankiety konstytucyjnej”. Są enigmatyczne – jak sama ankieta. W dodatku nie wiadomo, kto jest autorem odpowiedzi. Wyniki ankiety przedstawiła prof. Anna Łabno z Uniwersytetu Śląskiego, członek tzw. zespołu Kuchcińskiego, który dwa lata temu przygotował krytykę opinii Komisji Weneckiej na temat pisowskiego prawa o Trybunale Konstytucyjnym.

PiS pyta o zmiany w konstytucji

Prof. Łabno powiedziała, że ankieta to „wynik pracy kilkunastu osób”. Z doniesień „Gazety Wyborczej” sprzed roku wiemy, że list z prośbą o odpowiedzi na tę ankietę PiS rozsyłał – w kopertach z partyjnym nadrukiem – na wydziały prawa w całej Polsce, oferując dwa tysiące złotych za jej wypełnienie w całości i odpowiednio mniej za wypełnienie fragmentów. Zawierała pytania o zasady ustrojowe, prawa i obowiązki jednostki, system rządów, strukturę parlamentu, utrzymanie podziału sądownictw na powszechne, wojskowe i administracyjne, sposób powoływania sędziów Trybunału Konstytucyjnego, istnienie Rzecznika Praw Obywatelskich i Rzecznika Praw Dziecka, o model prokuratury i czy należy zachować Krajową Radę Radiofonii i Telewizji.

Z tego, co relacjonowała na konferencji prof. Łabno, nie wynika, by znalazły się jakieś konkluzje. Nie można wykluczyć, że takie były, ale nie zostały uwzględnione przez zespół, który je opracowywał.

Silny premier, osłabiony prezydent

Z ankiety wynikają dwa konkrety co do ustroju politycznego: ma być kanclerski, czyli z silną pozycją premiera. Prezydent ma być osłabiony, choć nie wiadomo dokładnie, jak to zrobić, bo wybierany jest w wyborach bezpośrednich – z czego wynika, że nie może odgrywać jedynie roli dekoracyjnej. A społeczeństwo lubi wybory prezydenckie, więc nie będzie się mu ich zabierać – tłumaczyła prof. Łabno. I drugi konkret: Senat ma pozostać, ale zajmować się czymś innym niż dziś, np. kontaktami z Polonią.

Z relacji prof. Łabno wynika, że ustawa blokująca handel ziemią w Polsce (ta, która daje Agencji Rynku Rolnego prawo pierwokupu ziemi rolnej, a Lasom Państwowym prawo pierwokupu ziemi oznaczonej jako grunty leśne) nie była wypadkiem przy pracy. I nie ma nadziei, że władza PiS się z nich wycofa. Bo postuluje się wykreślić z konstytucji ochronę własności, która dziś jest w rozdziale „zasady ustrojowe”. I zostawić ją tylko jako prawo podmiotowe jednostki. Z zaznaczeniem, że owo prawo ma „społeczną funkcję”, więc mogą być „ograniczenia w obrocie niektórymi rodzajami własności”.

Dalej z ankiety wynika, że należy precyzyjnie uregulować „zasadę suwerenności narodu”. Prof. Łabno wyjaśniła jedynie, że chodzi o relacje między suwerenem a władzą, ich „specyfikę” i „metodę działania władzy”. Można się domyślać, że chodzi tu o zapisanie w konstytucji twierdzenia, z którego PiS dziś wywodzi swoje prawo do dowolnego interpretowania konstytucji: że wola narodu wyrażona w wyborach jest ponad konstytucją, a więc władza wyłoniona w tych wyborach nie musi być konstytucji posłuszna.

Demokracja, prawa socjalne, skargi konstytucyjne

Dalej było jeszcze mniej konkretnie: że „dialog społeczny wymaga reform, powinno się uwzględnić więcej partnerów niż państwo-pracownik-pracodawca, i więcej „poziomów” dialogu. Że do rozdziału pierwszego – o zasadach ustrojowych – należy wpisać „solidarność” jako „punkt wyjścia dla koncepcji państwa” i zasadę dialogu społecznego (patrz wyżej). Dziś są one w konstytucji, ale w kontekście stosunków gospodarczych: „Społeczna gospodarka rynkowa oparta na wolności działalności gospodarczej, własności prywatnej oraz solidarności, dialogu i współpracy partnerów społecznych stanowi podstawę ustroju gospodarczego Rzeczypospolitej Polskiej” (art. 20 konstytucji).

Co do demokracji bezpośredniej wśród ankietowanych prawników były „głosy rozstrzelone”.

Co do praw socjalnych – wbrew oczekiwaniom wyborców PiS autorzy opracowania postulują, by tak jak w tej chwili znajdowały się one w dziale „zadania państwa”, co oznacza, że jednostka nie może ich dochodzić od państwa w sądzie. A nie w dziale o prawach i wolnościach jednostki, których można sądownie dochodzić.

Prof. Łabno zaznaczyła enigmatycznie, że w konstytucji należałoby uregulować prawa wynikające z nowych technologii, jak prywatność i genetyka, a także „prawo do środowiska”, którego natury nie wyjaśniła (nie wiadomo, czy chodzi o środowisko naturalne czy społeczne, i jak się to ma np. do wycinki Puszczy Białowieskiej).

Prawnicy, który wypełnili ankietę, proponują poszerzenie skargi konstytucyjnej tak, by „bardziej odpowiadała społecznym oczekiwaniom”. Prawdopodobnie chodzi o to, by można się było skarżyć nie tylko na niekonstytucyjny przepis, ale też na sprzeczny z konstytucją wyrok. Jednocześnie proponuje się likwidację Trybunału Konstytucyjnego i przekazanie jego kompetencji Sądowi Najwyższemu.

Co do bloku pytań o władzę sądowniczą prof. Łabno powiedziała krótko: „Nie mogliśmy przecież napisać nic innego: sądy mają być niezależne, a sędziowie – niezawiśli”.

Z ankiety nie wynika spójna wizja zmiany konstytucji. Kierunki proponowanych zmian się rozchodzą, a same zmiany są bardzo mgliście zarysowane.

Zmiana konstytucji w stulecie niepodległości?

Po co to wszystko? Nie wiadomo. Historycznie ankieta powstała w odpowiedzi na ogłoszony półtora roku temu przez prezydenta Andrzeja Dudę pomysł, by w stulecie odzyskania niepodległości zrobić referendum na temat zmiany konstytucji, w którym obywatele wypowiedzieliby się na temat kierunku zmian.

Na poniedziałkowej prezentacji wyników pisowskiej ankiety były – jak mawiano w PRL – „najwyższe władze partyjne i państwowe”: premier Mateusz Morawiecki, marszałek Sejmu Marek Kuchciński (który otworzył prezentację), marszałek Senatu Stanisław Karczewski, wicepremier Beata Szydło, szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin, szef gabinetu politycznego premiera Marek Suski, wicepremier, minister kultury Piotr Gliński, minister/prokurator generalny Zbigniew Ziobro oraz Julia Przyłębska w charakterze prezesa Trybunału Konstytucyjnego.

Marszałek Senatu (to Senat wyraża zgodę na referendum konstytucyjne) powiedział potem dziennikarzom, że PiS będzie proponować prezydentowi, aby w referendum konstytucyjnym „zadać też inne pytania, nie tylko dotyczące zmian w konstytucji”.

A więc wygląda na to, że zarówno ankieta konstytucyjna, jak i referendum o tym, czy i jak należy zmieniać konstytucję, to gesty wyłącznie polityczne. Nie mają na celu rzeczywistej zmiany konstytucji, a jedynie szachowanie się wzajemne partii rządzącej i prezydenta i promowanie na przyszłość – gdyby PiS zdobył konstytucyjną większość – idei zmiany konstytucji. Do opinii publicznej ma trafić przekaz, który zresztą kilkakrotnie powtarzał marszałek Kuchciński: że konstytucja z 1997 roku „wymaga zmian”, bo się „zestarzała”, a świat poszedł do przodu. Co w takim razie mówić o konstytucji USA przyjętej w XVIII wieku?