Sędziowie: herosi i gorszyciele

Jedni w obronie konstytucji wystawiają się na szykany, inni kompromitują wymiar sprawiedliwości.

We wtorek sędzia Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia Łukasz Biliński umorzył postępowanie przeciwko Obywatelom RP za protest przeciwko miesięcznicom smoleńskim. To kolejne jego orzeczenie na rzecz wolności zgromadzeń, wolności słowa i w obronie konstytucji. Między innymi w październiku zeszłego roku uniewinnił działaczki Zielonych, które w proteście przeciw zaostrzeniu zakazu aborcji przerobiły znak Polski Walczącej. Znak ten chroniony jest przed „znieważeniem”. Sędzia uznał, że symbole płci (męskiej i żeńskiej) umieszczone na tym znaku nie są nieprzyzwoite, a przerobienie znaku do celu debaty publicznej go nie znieważa.

Sędzia Biliński za rządów PiS na awans liczyć nie może. Może natomiast liczyć na postępowanie dyscyplinarne, jak np. sędzia Waldemar Żurek, rzecznik rozwiązanej przez PiS Krajowej Rady Sądownictwa. Jak sędzia SR w Suwałkach Dominik Czeszkiewicz, który uniewinnił działaczy KOD, protestujących w Suwałkach przeciwko wykorzystaniu przez Annę Marię Anders otwarcia wystawy w tamtejszym muzeum do swojej kampanii wyborczej do parlamentu. I sędzia Piotr Taraszakiewicz z Sądu Okręgowego, który to uniewinnienie podtrzymał.

Robię prywatny spis sędziów, którzy w sprawach politycznych orzekają wbrew partii rządzącej. Sędziów herosów, bo wiedzą, że zapłacą za swoją postawę. Na tej liście są sędziowie Sądu Okręgowego w Warszawie Monika Jankowska i Krzysztof Chmielewski. Sędziowie Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia Anna Kuzaj, Magdalena Dziekońska i Justyna Koska-Janusz. Sędzia Jakub Kamiński (blokowanie „Marszu Niepodległości” przez Obywateli RP; uznał, że policja nadużyła władzy, zatrzymując protestujących). Sędzia Agnieszka Berezowska z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Żoliborza. Sędzia Iwona Szymańska SR dla m.st. Warszawy (protest Obywateli RP przed siedzibą PiS na Nowogrodzkiej). Takich sędziów jest więcej, nie wszystkie nazwiska przebijają się do opinii publicznej.

Użyłam słowa „herosi”, choć tak naprawdę robią to, co – według sędziowskiej przysięgi – powinni: orzekają w zgodzie z prawem i sumieniem. Tyle że w Polsce PiS to sumienie może sporo kosztować. Ale sędziowska przysięga jest na trudne, a nie na łatwe czasy. Nobles oblique.

Dla mnie, podobnie jak dla wszystkich, którzy w rozmaity sposób uczestniczą w obywatelskich inicjatywach obrony niezależności sądów, ci sędziowie – podobnie jak inni, podpisujący się pod uchwałami, apelami i oświadczeniami w obronie niezależności sądów, w tym w obronie usuwanych przez ministra-prokuratora Zbigniewa Ziobrę prezesów sądów – ci wszyscy sędziowie są dowodem na to, że warto tej niezależności bronić. Nie tylko dla niej samej, ale też dlatego, że mamy prawdziwie odważnych, uczciwych sędziów, którzy ją właściwie wykorzystają. I jestem dumna, że tak silny staje się ruch odmowy sędziów. Że tak niewielu idzie na współpracę z władzą polityczną, czego dowodem było ledwie 18 kandydatur do nowej, politycznej Krajowej Rady Sądownictwa.

I tu nagle wyrok Sądu Dyscyplinarnego przy Sądzie Najwyższym, który uchyla karę wydalenia z zawodu dla sędziego złodzieja, i karze go zmniejszeniem uposażenia. Z uzasadnieniem: niewiele ukradł.

Za komentarz niech posłuży to, co na Facebooku napisał prezes Izby Karnej SN sędzia Stanisław Zabłocki: „Kradzież dokonana przez sędziego bardzo głęboko godzi w autorytet wymiaru sprawiedliwości. Każda kradzież, niezależnie od wartości przedmiotu zaboru. Takie jest moje prywatne sędziowskie votum separatum składane w sprawie, w której nie orzekałem. Piszę te słowa ze smutkiem. Z głębokim smutkiem”.

Sędzia Zabłocki dzięki pisowskiemu prawu zostanie usunięty z Sądu Najwyższego, osiągnął bowiem nowy wiek stanu spoczynku. Nie wiem, czy zostaną w SN sędziowie, którzy orzekali w tej sprawie dyscyplinarnej. Ale wcale bym się nie zdziwiła, gdyby zostali. Położyli bowiem wielką zasługę na polu wykańczania polskiego wymiaru sprawiedliwości przez PiS. Z okazji natychmiast skorzystał minister-prokurator Ziobro: zwołał konferencję prasową, na której z czystym sumieniem mógł powiedzieć, że uznanie, iż złodziej może być sędzią, jest kuriozum, a wyrok jest haniebny. I teraz naród widzi, jaką to mamy „nadzwyczajna kastę”.

Nie twierdzę, że sędziowie, którzy ten wyrok dyscyplinarny wydali, świadomie współdziałali z ministrem-prokuratorem w dziele odbierania polskiemu sądownictwu wiarygodności, a sędziom godności. Ale ich zamiar jest bez znaczenia. Liczy się skutek: o ileż łatwiej będzie przekonać opinię publiczną, że dobre, wręcz zbawienne są uchwalone przez PiS zmiany, gdzie tworzy się w Sądzie Najwyższym izbę dyscyplinarną, do której sędziów wybiorą ludzie wyznaczeni przez PiS, którzy dostaną wynagrodzenie o 40 proc. wyższe niż inni sędziowie, i będą mogli sądzić także sprawy już prawomocnie osądzone czy przedawnione. Na pierwszy ogień pójdzie pewnie ów sędzia złodziej. Zostanie z hukiem wydalony z zawodu, a ludzie powiedzą: „słuszną linię ma nasza władza”.