„Czas Apokalipsy”

Wybory czas zacząć.

W Nowy Rok weszła w życie nowa ustawa o Krajowej Radzie Sądownictwa. Marszałek Sejmu w czwartek opublikował w „Monitorze Polskim” obwieszczenie o rozpoczęciu procedury zgłaszania kandydatów na członków Rady. To mają być, jak mówi konstytucja, „przedstawiciele sędziów”. Ale pisowsko-prezydencka ustawa mówi, że wybiorą ich posłowie.

Stowarzyszenia sędziowskie – Iustitia, Themis i dwa stowarzyszenia sędziów rodzinnych (czyli wszystkie stowarzyszenia sędziowskie w Polsce) – wezwały sędziów do niekandydowania do KRS: „Stowarzyszenia sędziowskie, przywołując treść sędziowskiego ślubowania, wzywają sędziów Rzeczypospolitej do powstrzymywania się od kandydowania do nowo tworzonej Krajowej Rady Sądownictwa i nielegitymizowania przepisów niezgodnych z zasadami demokratycznego państwa prawnego i trójpodziału władzy”. O tym, że są niezgodne, napisała w ogłoszonej w grudniu opinii Komisja Wenecka.

Wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak (były członek Iustiti) w wypowiedzi dla PAP nazwał apel stowarzyszeń działaniem antypaństwowym: „To jest działalność antypaństwowa, oznaczająca paraliż jednego z konstytucyjnych organów państwa i de facto uniemożliwienie funkcjonowania sądownictwa, bo bez KRS nie da się np. wybierać i awansować sędziów”. Ale dodał, że jest spokojny, bo ocenia, że „jest wielu sędziów, którzy liczą na zmiany w funkcjonowaniu Krajowej Rady Sądownictwa, z tego względu na pewno wezmą udział w procedurze wyłaniania kandydatów do Rady”.

I zapewne ma rację. Tak jak znajdują się kandydaci na miejsca po prezesach sędziów, wyrzuconych przed końcem kadencji przez ministra-prokuratora Zbigniewa Ziobrę (nierzadko są to sędziowie niższych instancji, a więc to dla nich szansa na zawrotnie szybką karierę), tak znajdą się kandydaci do nowej KRS. A w razie czego uzupełni się skład KRS przemianowanymi naprędce na sędziów prokuratorami. I sędziami delegowanymi wcześniej do Ministerstwa Sprawiedliwości – dostaną po prostu polecenie służbowe. PiS był przewidujący, zarezerwował sobie i takie możliwości.

Swojego kandydata do KRS szykują już Kluby Gazety Polskiej. Bo zgłaszać kandydatury posłom mogą grupy dwóch tysięcy obywateli i 25 sędziów. Zebranie dwóch tysięcy podpisów w jeden dzień, po mszy, nie będzie żadnym problemem. Może o swojego kandydata pokusi się też Rodzina Radia Maryja? Fundacja Ordo Iuris? Stowarzyszenie Stop seksualizacji naszych dzieci? Solidarni 2010?

Chętni sędziowie, w ramach wymiany dobrych usług, też spokojnie znajdą 25 kolegów i koleżanek, którzy podpiszą się pod ich kandydaturą.

Organizacje obywatelskie krytykujące poczynania rządu nie zamierzają wystawiać kandydatów. Protestowały przeciwko pisowsko-prezydenckim przepisom o KRS, które oddały posłom wybór do KRS – sędziów. KOD, Obywatele RP, Akcja Demokracja, Ruch „Wolne sądy”, Strajk Kobiet czy organizacje pozarządowe zajmujące się prawami człowieka i praworządnością organizowały protesty przed Sejmem, Pałacem Prezydenckim i Sądem Najwyższym, organizowały w całej Polsce „łańcuch świateł”. Trudno, żeby teraz przedstawiały kandydatów do niekonstytucyjnego organu.

Swoje kandydatury mogą też przedstawiać kluby poselskie. Zrobią to PiS i Kukiz’15. Ich zdaniem wybór sędziów przez Sejm to demokratyzacja sądownictwa.

Nowoczesna zapowiada bojkot. Platforma – jak to Platforma – zeznaje niespójnie, a jej rzecznik, Jan Grabiec, póki co mówi, że decyzja jeszcze nie zapadła. Widać, że z wyborem sędziów do nowej KRS będzie więc jak ze stanem wojennym: połowa społeczeństwa do dziś popiera jego wprowadzenie, połowa – potępia.

Nie ma wątpliwości, że kandydaci – tak czy siak lepsi lub gorsi, ale o właściwej postawie ideowej – się znajdą. I będą się w Krajowej Radzie Sądownictwa zachowywać tak, jak w Trybunale Konstytucyjnym zachowują się sędziowie skierowani tam przez PiS (z chlubnym wyjątkiem sędziego Piotra Pszczółkowskiego).

Za trzy miesiące to samo powtórzy się w wyborach na sędziów do dwóch nowo tworzonych w Sądzie Najwyższym Izb: Dyscyplinarnej i Spraw Nadzwyczajnych. I na miejsca, które w SN zwolnią sędziowie ustawowo przeniesieni w stan spoczynku.

A gdy już o Sądzie Najwyższym i stanie wojennym mowa, to kilka dni temu, gdy przejeżdżałam na rowerze obok Sądu Najwyższego, uderzył mnie taki oto obrazek: Sąd Najwyższy odgrodzony prowizorycznym metalowym płotem, za którym, od lata chyba, teoretycznie toczą się jakieś nieokreślone prace ziemne. Płot odgradza od Sądu uczestników manifestacji w obronie niezależnych sądów. A ja oczyma duszy widzę podobny płot i podobne prace ziemne, które władze rozpoczęły na początku stanu wojennego na placu przed Grobem Nieznanego Żołnierza, by ukrócić obyczaj układania krzyża z kwiatów w miejscu, gdzie wcześniej przemawiał Jan Paweł II, a podczas mszy pogrzebowej stała trumna kardynała Wyszyńskiego.

Ale teraz pod Sądem Najwyższym oprócz metalowego płotu zobaczyłam jeszcze coś, co skojarzyło mi się znowu dość historycznie: niby-chatkę ze słomianym dachem (prawdopodobnie sprzedawano tam bożonarodzeniowe gadżety) i neonowym napisem „Wesołych Świąt Bożego Narodzenia życzy Wojsko Polskie”. A pamięć przywołała słynne zdjęcie Kina Moskwa z reklamą filmu „Czas Apokalipsy”, pod którym stoją czołgi. Bynajmniej nie sowieckie.

Pewnie niby-chatka stoi tam akurat, bo naprzeciwko jest Kościół Garnizonowy, ale nic nie poradzę – samo mi się kojarzy.