Polska będzie decydować, które wyroki Trybunału w Luksemburgu ją obowiązują

Premier Mateusz Morawiecki „europeizuje” wizerunek Polski za granicą. Wygląda na to, że rzeczywiście skupia się głównie na wyglądzie, czyli uroku osobistym, obyciu i znajomości języków. Bo nadal wstajemy z kolan, trafiając – nieprzypadkowo – „z główki” w podbródek „naszych partnerów z Unii Europejskiej”.

Otóż premier Morawiecki w wypowiedzi udzielonej mediom po wtorkowym spotkaniu z przewodniczącym KE Jean-Claude’em Junckerem i wiceszefem Komisji Fransem Timmermansem stwierdził między innymi, że co do wyroków Trybunału Sprawiedliwości UE, „będzie starał się respektować wszystkie wyroki, które są związane z funkcjonowaniem jednolitego rynku, z funkcjonowaniem Polski w Unii Europejskiej”. A „w niektórych przypadkach, fundamentalnych praw jak suwerenność, bezpieczeństwo – będziemy bronić swoich racji”.

A więc premier zapowiada, że Polska nie zamierza wykonywać wszystkich wyroków Trybunału w Luksemburgu, a tylko te, które uzna za godne wykonania.

W Polsce – to nic nowego. W przypadku wyroków Trybunału Konstytucyjnego sprzed dobrej zmiany rząd decydował, który wyrok nadaje się do tego, żeby wszedł w życie – i ten publikował, a który nie – i odmawiał jego publikacji. Ale w Unii zapowiedź weryfikacji, który wyrok TSUE państwo uzna, to jednak precedens.

Jeden precedens, na skalę całej UE, już mamy: Polska odmówiła w sierpniu wykonania postanowienia zabezpieczającego Trybunału o wstrzymaniu wycinki Puszczy Białowieskiej do czasu osądzenia skargi Komisji Europejskiej.