Puszcza bez drzew, polityka bez wartości

Przez Warszawę i dziesięć innych miast Polski przeszedł „Marsz dla Puszczy”. W Warszawie było kilka tysięcy osób – wszystkie pokolenia. Rodzi się ruch solidarności z drzewami. Niedawno mogliśmy oglądać, jak specjalne kombajny w kilka minut obalają kilkudziesięcio–kilkusetletnie drzewa. To już nie „pojedynek człowieka z drzewem”, czyli mozolne piłowanie drzewa przez drwali. To wycinka, którą można porównać do przemysłowego tuczu świń: zero humanizmu, zero litości. Tylko pieniądze. Bo wycięte drzewa są własnością Lasów Państwowych i to Lasy Państwowe zarabiają na tej hekatombie.

Do ekologów, którzy wchodzą na drzewa w Puszczy i blokują własnymi ciałami kombajny, dołączają inni: tysiące ludzi podpisuje mnożące się apele w obronie Puszczy, przyjeżdżają na „spacer po Puszczy”, „spacerują dla Puszczy” u siebie. Solidarność z drzewami to nie kwestia polityki, tylko humanizmu. Bezinteresowny moralny odruch obywateli gorszego sortu.

Obywatele gorszego sortu nie mają przynależności politycznej. Łączy ich wspólnota wartości. Ich sztandarem stały się trzy sprawy: oprócz wycinki Puszczy odmowa przyjmowania uchodźców i obrona wolności zgromadzeń. One są tym, co pozwala im się rozpoznawać. I łączyć do wspólnego działania.

Moralny odruch w sprawie odmowy przyjmowania uchodźców wzmogło szczucie na nich przez rządowe media. I osobiście – przez „najwyższe władze partyjne i państwowe” (jakby ktoś nie wiedział: to cytat z rytualnych komunikatów rządowych mediów PRL-u). Skojarzenia z latami 30. w Niemczech czy Radiem RTLM w Rwandzie, gdzie Hutu nazywali Tutsi „karaluchami”, nasuwają się same, gdy przypomnimy sobie słowa prezesa PiS o roznoszeniu przez uchodźców zarazków.

Do tego dochodzi Platforma Obywatelska, której lider, Grzegorz Schetyna, powiedział ostatnio, że po to, aby uniknąć unijnych sankcji za niewypełnianie zobowiązania przyjęcia uchodźców, „będziemy chcieli zrobić gest i przyjąć kilkanaście, kilkadziesiąt matek z dziećmi z miejsc objętych wojną”. Pytany następnego dnia przez Jacka Żakowskiego w Poranku Radia TOK FM, co z mężami tych matek i ojcami tych dzieci, stwierdził, że wybierze się matki samotne.

Cóż, można wybrać tylko sieroty i tylko płci żeńskiej, w dodatku postawić im warunek przymusowego przejścia na chrześcijaństwo. Można do tego dorzucić staruszki z demencją, bo kształcić ich nie trzeba, długo nie pożyją i bomby nie podłożą. Czysty zysk, bo Unia się odczepi. Nie wiem, co gorsze: nienawiść i histeria PiS czy zimny pragmatyzm Platformy (opinii publicznej świeczkę i Unii ogarek).

Reakcja obywateli gorszego sortu to nie „poprawność polityczna”, ale moralny sprzeciw. Jeśli „człowiek, to brzmi dumnie”, to powinna być jakaś granica okrucieństwa i egoizmu. Stosunek do uchodźców, podobnie jak do przyrody, staje się wyznacznikiem przynależności do „obywatelskiego sortu”. Cywilizacyjną deklaracją za solidarnością i humanitaryzmem.

Obie te kwestie – uchodźcy i Puszcza Białowieska – nie mają nic wspólnego z osobistym interesem. Chyba że interesem nazwiemy wierność wyznawanym wartościom i gotowość do ich obrony.

Trzecia sprawa, która wyróżnia w sposób szczególny obywateli gorszego sortu i staje się ich światopoglądowym kodem rozpoznawczym, to wolność zgromadzeń. O tyle różni się od pozostałych, że tu już można mówić o interesie osobistym: obywatelskim interesie korzystania z wolności zgromadzeń która, obok wolności słowa, jest jednym z najsilniejszych narzędzi społecznej kontroli władzy. Tę wolność obecna władza odebrała obywatelom gorszego sortu, wprowadzając przepis o zgromadzeniach cyklicznych, o których rejestracji decyduje władza rządowa. I które blokują dany teren dla zgromadzeń przez tę władzę akceptowanych.

Siedzące protesty Obywateli RP w miesięcznice smoleńskie gromadzą coraz więcej osób, bo stały się symbolem obrony wolności zgromadzeń. To paradoks, że o wolność zgromadzeń trzeba walczyć, blokując inne zgromadzenie. Jednak wobec przejęcia przez władzę Trybunału Konstytucyjnego i podżyrowania przez ten Trybunał niekonstytucyjnej ustawy poza obywatelskim nieposłuszeństwem nic obywatelom do obrony nie pozostało. Liczymy na sądy, którym lada chwila przyjdzie ocenić, czy protest przeciwko niekonstytucyjnemu prawu jest wykroczeniem.

Grupują się wokół wartości nie tylko obywatele gorszego sortu. Obywatele sortu preferowanego przez PiS też mają swoje wartości: specyficznie rozumiany patriotyzm, „duma narodowa”, rodzina. I „życie poczęte”. Ta ostatnia sprawa przekracza osobisty interes, a wiec można powiedzieć, że jest afirmacją wartości w sensie dosłownym.

PiS potrafił zauważyć tę potrzebę afirmacji wartości i wykorzystał ją do przejęcia władzy. Opozycja odwołuje się ciągle do interesów.
A obywatele motywowani wartościami przestaną w końcu liczyć na polityków.