PiS chce znieść instytucję Rzecznika Praw Obywatelskich

PiS na razie chce usunąć z urzędu Adama Bodnara. Już przygotował sobie do tego narzędzia prawne.

Po przejęciu władzy przez PiS stało się oczywiste, że to „palec boży” sprawił, że Rzecznikiem Praw Obywatelskich poprzedni parlament wybrał właśnie Adama Bodnara: doświadczonego działacza na rzecz praw człowieka, który w dodatku w ideę tych praw głęboko wierzy. Stało się też jasne, że PiS będzie się chciał go pozbyć. Najlepiej rękami obywateli. No i mamy trzecią już edycję zbierania podpisów pod żądaniem odwołania rzecznika.

Za pierwszym razem chodziło o krytykę przez Bodnara marszu ONR w Białymstoku. Za drugim – o przystąpienie RPO do sprawy drukarza, który odmówił wykonania stojaka z logo organizacji LGBT. Teraz – o wypowiedź, w której przypomniał, że Polacy przyczyniali się do Holokaustu.

We wtorek w TVP Info w rozmowie na temat słów pani premier w Auschwitz, że ten obóz jest dowodem, iż trzeba dbać o bezpieczeństwo swojego narodu, powiedział: „Nie ma żadnych wątpliwości, że za Holokaust byli odpowiedzialni Niemcy. Musimy jednak pamiętać, że wiele narodów współuczestniczyło w jego realizacji. W tym – o czym mówię z ubolewaniem – także naród polski”.

Przypomniał, że AK wydawało i wykonywało wyroki śmierci na szmalcownikach – co jest dowodem, że takowi istnieli. „Nie możemy zapominać o tym, że wśród polskiego narodu także znajdowały się osoby, które najzwyczajniej w świecie popełniły zbrodnie, popełniły błędy. Tak samo jak były takie osoby w narodzie słowackim, węgierskim, francuskim” – dodał. Prawica natychmiast uznała to za atak na naród polski. W środę Bodnar publicznie przeprosił „wszystkie osoby, które mogły poczuć się dotknięte formą mojej wypowiedzi”.

To, co powiedział, jest prawdą: Polacy uczestniczyli w zagładzie Żydów. Podobnie jak prawdą jest, że ratowali ich z narażeniem życia. Prawdą jest też, że cały „naród polski” nie współdziałał w Holokauście ani nie ratował Żydów. Większość „narodu polskiego” po prostu nie robiła nic. I tyle. RPO stwierdził jedynie, że Polacy robili to, co robili.

O ile w Polsce negacjonizm dotyczący Holokaustu powszechnie się nie przyjął, to negacjonizm dotyczący udziału Polaków w zbrodniach na Żydach jest niemal patriotycznym obowiązkiem. Dlatego za chwilę parlament uchwali pisowski projekt, według którego przestępstwem – karanym do trzech lat więzienia – będzie „publicznie i wbrew faktom przypisywanie Narodowi Polskiemu lub Państwu Polskiemu odpowiedzialności lub współodpowiedzialności” za zbrodnie nazistowskie i inne zbrodnie przeciwko pokojowi i ludzkości zawarte w międzynarodowych konwencjach.

Przepis jest przez świat prawniczy i organizacje praw człowieka krytykowany za naruszenie wolności słowa i badań naukowych: tezy historyków zamiast być przedmiotem naukowej debaty, mają być poddawane prokuratorskiemu śledztwu i sądowym wyrokom. A do czasu zakończenia postępowania można będzie np. „aresztować” publikacje historyków.

Obecna awantura o wypowiedź Adama Bodnara pokazuje, do czego jeszcze można będzie używać tego prawa: np. do usuwania z urzędu lub zastraszania.

Przygotowywane przez Sejm prawo przewiduje też inną drogę: cywilny pozew o „ochronę dobrego imienia Rzeczpospolitej Polskiej i Narodu Polskiego”, który będzie mogła wnieść zajmująca się tą tematyką organizacja pozarządowa. Czyli np. Reduta Dobrego Imienia Polskiej Ligi przeciw Zniesławieniom, której szef, Maciej Świrski, właśnie wezwał RPO do dymisji.

Do podstawienia RPO przed sądem trzeba mu uchylić immunitet. I na to PiS się przygotował. Rok temu weszły w życie przepisy o uchylaniu immunitetu RPO. Komisarz Praw Człowieka Rady Europy Nils Muiżnieks ocenił je jako godzące w niezależność RPO.

Adam Bodnar jest rzecznikiem wręcz wzorcowo niezależnym od władzy. A jednocześnie tej władzy nie kontestuje. Wchodzi z nią w dialog, kierując dziesiątki wystąpień inspirowanych przede wszystkim skargami obywateli. Najsilniejszy instrument obrony praw obywatela władza PiS już mu odebrała: kierowanie wniosków do Trybunału Konstytucyjnego po dobrej zmianie nie tylko nie ma sensu, ale byłoby przeciwskuteczne. Rzecznikowi zostaje więc presja moralna. I tej właśnie moralnej siły PiS usiłuje go pozbawić. Potem zaś chce pozbawić go urzędu.

Ostatnim akordem ma być zniesienie instytucji RPO. Jednym z pytań konstytucyjnej ankiety przygotowanej na zamówienie PiS, a skierowanej do prawników jest: czy w Polsce potrzebna jest instytucja RPO?