Sprawa Frasyniuka kamieniem milowym
Sprawa Frasyniuka może być kamieniem milowym zmieniającym nie tylko przekonania opinii publicznej, ale i orzecznictwo sądów. PiS dał się sprowokować. Na szczęście dla praworządności.
Władysław Frasyniuk, tak jak dziesiątki Obywateli RP i ich sympatyków, siadł na trasie kontrmiesięcznicy smoleńskiej w obronie konstytucyjnej wolności zgromadzeń. Zrobił to w ramach obywatelskiego nieposłuszeństwa, a więc łamiąc niekonstytucyjne, pisowskie prawo. Dzięki jego uczestnictwu opinia publiczna zwróciła uwagę na trwające od wielu miesięcy heroiczne protesty Obywateli RP w obronie wolności zgromadzeń. Heroiczne, bo stali na mrozie czy w deszczu, byli atakowani przez co niektórych demonstrantów smoleńskich, ich ubrania cięto żyletkami, a policja zatrzymywała ich, „legitymując” godzinami, także na komendach policji. A potem stawiała zarzuty „przeszkadzania legalnemu zgromadzeniu”.
Władysław Frasyniuk swoim uczestnictwem w siedzącym proteście przeciw odebraniu obywatelom wolności protestowania przekonał opinię publiczną, że to sprawa obrony konstytucji, a nie eksces grupy kilkudziesięciu niezrównoważonych osób – jak przedstawiają Obywateli RP PiS i jego dziennikarze.
Odmowa stawienia się na przesłuchanie była kontynuacją tego obywatelskiego nieposłuszeństwa. I znowu: Frasyniuk nagłośnił dzięki tremu sprawę. Obywatele RP od półtora roku podlegają takim represjom, a dzięki Frasyniukowi polska opinia publiczna od kilku dni dyskutuje, czy to dopuszczalne w demokratycznym państwie prawa.
Wszystko poszło według scenariusza: PiS dał się sprowokować. Obraz Frasyniuka w kajdankach musi robić wrażenie na „antykomunistycznych” wyborcach PiS.
„Narracja” PiS o równości wobec prawa jest słuszna, ale kulawa, czego nie sposób nie zauważyć. Prawda: Władysław Frasyniuk odmówił stawienia się na przesłuchanie w śledztwie, w którym jest podejrzany o naruszenie nietykalności funkcjonariusza podczas wynoszenia go z miesięcznicowej kontrdemonstracji. W takim wypadku kodeks postępowania karnego (art. 247) pozwala na zatrzymanie i doprowadzenie przymusowe.
Policja miała więc prawo zatrzymać i doprowadzić Władysława Frasyniuka. Dyskusyjne jest, czy miała prawo zrobić to o 6 rano, skuć. Wiele wskazuje na to, że było to działanie nadmiarowe. Art. 6. Ustawy o środkach przymusu bezpośredniego mówi, że używa się ich i wykorzystuje „w sposób niezbędny do osiągnięcia celów tego użycia lub wykorzystania, proporcjonalnie do stopnia zagrożenia, wybierając środek o możliwie jak najmniejszej dolegliwości”.
Mam nadzieję, że Władysław Frasyniuk poskarży się do sądu na formę zatrzymania. I mam nadzieję, że wygra. Bo oprócz ustawy o środkach przymusu bezpośredniego mamy jeszcze konstytucję, która pozwala ograniczać prawa i wolności tylko w sposób niezbędny, minimalny i proporcjonalny do konieczności.
W całej sprawie obrony konstytucji drogą obywatelskiego nieposłuszeństwa chodzi o dwie rzeczy: poruszenie opinii publicznej i wpływ na zmianę postawy sądów.
Oba cele są coraz bliższe. Kiedy poskarżyłam się na bezprawne zatrzymanie mnie na tej samej kontrmiesięcznicy, na której zatrzymany został Władysław Frasyniuk (razem z nim i ok. setką Obywateli RP byliśmy przez ponad dwie godziny „legitymowani”), sąd odrzucił moją skargę jako niezasadną. Stwierdził, że policja ma prawo legitymować, a czasu legitymowania prawo nie określa, więc nie zostałam bezprawnie pozbawiona wolności.
Ale od kilku miesięcy Obywatele RP skarżący się na bezprawne pozbawienie wolności przez wielogodzinne „legitymowanie” otrzymują inne orzeczenia: sądy przyznają, że działania policji polegające na pozbawianiu wolności w celu „legitymowania”, są bezprawne. To orzeczenia w pierwszej instancji, ale m.in. dzięki gestom Władysława Frasyniuka sądy wyższych instancji i Sąd Najwyższy (jeśli zdołają się oprzeć „dobrej zmianie”) obronią konstytucyjny standard wolności zgromadzeń i wolności osobistej.
W sprawie wolności zgromadzeń sądy też orzekają coraz bardziej prowolnościowo. Niedawno warszawski sąd uwolnił od winy Obywateli RP, który zostali zatrzymani pod zarzutem przeszkadzania legalnemu zgromadzeniu, czyli marszowi 11 listopada, którego część szła pod nazistowskimi hasłami i symbolami. A także od zarzutu „hałasowania w miejscu publicznym”, czyli pod Sejmem. Hałasowanie polegało – jak to podczas zgromadzenia – na wykrzykiwaniu postulatów i krytycznych opinii.
Obywatele RP i inni obywatele walczą przed sądami o obronę demokratycznych standardów. Sędziowie w swoim sumieniu muszą ocenić, czy nawet jeśli przy okazji naruszają prawo, to robią to w sposób społecznie szkodliwy i czy ich motywacja jest prospołeczna czy przestępcza.
Ale nie zawsze tak czynią. Właśnie sąd drugiej instancji skazał poetę Jasia Kapelę za przerobienie polskiego hymnu tak, by odnosił się do przyjmowania uchodźców. Sąd w ogóle nie zajął się tym, czy przeróbka była uczestnictwem w debacie publicznej, czy jej cel był prospołeczny i czy Kapela rzeczywiście hymn znieważył. Uznał, że ustawa o godle i hymnie zabrania przeróbek – i koniec. Takie orzecznictwo to przykład pomijania przez sądy wartości, na których opiera się prawo w demokratycznym społeczeństwie. I woda na młyn rządzących, którzy usiłują te wartości unieważnić.
Obywatelskie nieposłuszeństwo i odwaga sędziów w obronie wartości konstytucyjnych – to jest to, o co chodzi w „sprawie Frasyniuka”.
Komentarze
Hymn RP to część pieśni legionów, cztery zwrotki i to nie kolejne. Nigdzie nie jest zastrzeżone, że nie można do tego tekstu dopisywać nowych zwrotek.
Sprawa Frasyniuka może rzeczywiście okazać się kamieniem milowym- O ile nie spowoduje szerokich protestów przeciw nadużywaniu prawa i ograniczania prawa obywateli do krytyki władzy, a niestety na to się nie zanosi, to Polska Zjednoczona PRawica poczuje się uprawniona do eskalacji tego typu działań i znów będziemy mieli więźniów politycznych (nie pojedyncze osoby, bo to w zasadzie cały czas miało miejsce)
O ile terror zrodzi masowy opór społeczny to rzecz może mieć pozytywne skutki, ale raczej jestem w tej mierze pesymistą. Wrócimy tam, gdzie byliśmy w latach 60-tych.
Sprawa Frasyniuka kamieniem przydrożnym , a nie kamieniem milowym .
Policja jest od bezpieczenstwa a nie od latania za kolesiami, ktorzy nie stawiaja sie na przesluchania, a tu jeszcze masz dopasowac godzine wizyty do jasniewielmoznego, takie zachowanie to zaden opor, zwykle gowniarstwo,
PiS zatrzymuje na 2-3 godziny Frasyniuka=PiS dal sie sprowokowac, PiS nie zatrzymuje Frasyniuka=PiS sie boi,
Frasyniuk złamał kodeks wykroczeń a nie „pisowskie prawo”. Zablokował manifestację innych ludzi i dał sobie prawo do określania kogo można blokować a kogo nie. Plus przyznał sobie prawo do szarpania policjanta (wczesśiej takie prawo przyznał sobie Biedroń).
To nie jest żaden protest tylko klasyczny Kalizm gdzie miesięcznicę wolno blokować ale parady równości już nie. Bo miesięcznica jest niesłuszna.
Wolałbym „Kije samobije!” a tu amsz Babo placek: „Stoliczku nakryj się!” – coś nie tak z tymi bajkami!
Gdzie się podział Koszałek Opałek?!
Gdyby opozycja umiała skorzysta z pracy jaką dla niej wykonał Maciej Gdula i jego zespół w opracowaniu pt. „raport z Miastka” to byłaby szansa pokonać PIS w wyborach w 2019. Myślę jednak ,że wygra w jej szeregach ta druga postawa odrzucajaca niepasujące do jej wyobrażeń wnioski. Jest to wina po trochu mediów antypisowskich, głównie „Wyborczej” która popycha ich do tej totalnej bezrefleksyjnej narracji , a którą nie da sie zdobyć poparcia zwykłych ludzi, którzy nie uważają np. walki z patologjami w sądownictwie za koniec demokracji ,a doprowadzenie do prokuratury Frasyniuka za odpowiednik ścieźek zdrowia w PRL. Przypomnijcie sobie jak „Wyborcza” zareagowała na „światełko w tunelu” które zobaczył Ryszard petru i jak szybko musiał się z tego wycofywać po ataku Gazety wracając w szeregi „totalnej opozycji”. Taka narracja odpycha od opozycji ludzi z centrum.
PiS i Kaczyński potkną się na Frasyniuku, tak jak wcześniej Jaruzelski.
Dno dna.Największym wrogiem dla kukizowców ,eseldowców i peeselowców.jest pan Władysław.Oni ,,piwowar ,,jakim sposobem został właścicielem browarów ,i czy się podlizuje,,-,,pomija przyczynę protestu a poucza co ma robić .Lwica Millera ,skarży się ,że wywlekli ją w kajdankach ,,ale pomija ,że skazana za korupcje,ę ,poucza Frasyniuka. peeselowiec też poucza .A nieposłuszeństwo obywatelskie to między innymi ,nie stawianie się na przesłuchania.I Frasyniuk jak stworzy ruch nieposłusznych zabierze suwerena tym partyjkom.Tego się boją i podlizują się prezesowi.
A ja się bardzo ciesze. Solidaruchy dostają w dupę i super. Zniszczyli tyle żyć tą swoją „Solidarnością” że najwyższy czas, żeby poczuli jak to jest. Ale niestety jemu się nic nie stanie. On jest bogaty. Bogatym zawsze się wszystko udaje.
A co do tego drugiego pana używającego infantylnie imienia Jaś – u nas jest wystarczająco dużo biednych ludzi, nie potrzebujemy ich jeszcze importować.