Czasy się zmieniają

Właśnie Izba Odpowiedzialności Zawodowej SN (dawniej Dyscyplinarna) uchyliła zawieszenie prokuratorki Ewy Wrzosek w obowiązkach służbowych.

To nie ewenement, to trend. Najnowsza tegoroczna moda przewiduje umarzanie – czasami hurtowe – postępowań dyscyplinarnych wobec sędziów i prokuratorów za działalność przeciwko upartyjnieniu wymiaru sprawiedliwości. Znakomita większość sędziów niezłomnych ma sprawy dyscyplinarne umarzane lub zakończone oddaleniem zarzutów i powróciła do orzekania. Również niezłomni prokuratorzy uwalniani są od zarzutów. Trend trwa od wiosny. Najpierw powodem były starania rządu, by Komisja Europejska zwolniła jednak pieniądze na KPO, potem już chyba wyczucie nadchodzącej odwilży politycznej.

Ewa Wrzosek, podsłuchiwana Pegasusem działaczka stowarzyszenia prokuratorów Lex Super Omnia, była zawieszona i pozbawiona 40 proc. wynagrodzenia od grudnia ubiegłego roku w związku z postępowaniem dyscyplinarnym. Do pracy przywrócił ją skład w składzie „starych” sędziów SN: Barbara Skoczowska i Zbigniew Korzeniowski. Stwierdził, że w jej sprawie nic się nie dzieje, więc nie ma powodu przedłużać zawieszenia w czynnościach.

W sprawie nic się nie dzieje, bo została wytoczona po to, żeby prokuratorkę osaczyć, zastraszyć i przedłużyć represje. Jedynym uzasadnieniem jest wszczęta wobec niej w grudniu sprawa karna o naruszenie tajemnicy służbowej (uzyskanie od innej prokuratorki informacji ze śledztwa, by przekazać ją osobie trzeciej). Ewa Wrzosek ma więc dwie sprawy o to samo. I w obu nic się nie dzieje. W dyscyplinarnej przynajmniej uchylono jej po blisko roku zawieszenie w obowiązkach. W karnej blisko pół roku temu prokuratura wniosła o uchylenie jej immunitetu, i ten wniosek do dziś nie został rozpatrzony. Gdyby to Ewa Wrzosek tak opieszale prowadziła sprawy, zapewne już dawno dostałaby naganę z wpisaniem do akt. Ale w przypadkach sędziów i prokuratorów to właśnie przewlekłość postępowań jest celem, a nie ściganie urojonych win. Przewlekłość jest taktyką na odwlekanie momentu, w którym będzie oczywiste, że zarzuty są bezpodstawne, a winy wymyślone. Jest też, oczywiście, mobbingiem, czyli szykanowaniem.

„Sprawa ta jako kolejna wskazuje, że postępowania dyscyplinarne były i są nadal wszczynane przeciwko sędziom m.in. w celu ich zastraszenia, a nie konieczności i zasadności prowadzenia postępowania dyscyplinarnego”. To fragment uzasadnienia umorzenia postępowania przeciwko sędziemu Grzegorzowi Kasickiemu z Sądu Okręgowego w Szczecinie, którego autorką jest sędzia Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN Barbara Skoczowska.

Największy wysyp umorzeń był latem. Umarzali często ci sami rzecznicy dyscyplinarni: Piotr Schab, Przemysław Radzik i Lasota, którzy je wcześniej z hukiem wszczynali.

Po wyborach powiał wiatr zmian. Ewa Wrzosek wróciła do pracy. Kto wie, może nawet doczeka się, by prokuratura wszczęła sprawę podsłuchiwania jej Pegasusem? Jeśli istotnie była na to zgoda sądu, to znaczy, że zgodził się na to prokurator generalny Zbigniew Ziobro lub prokurator krajowy (wówczas) Bogdan Święczkowski. A więc najdrastyczniejsza metoda śledcza, jaką jest totalna inwigilacja za pomocą oprogramowania szpiegowskiego niwecząca prywatność i godząca w tajemnicę śledztw prowadzonych przez prokuratorkę Wrzosek, zostałaby zaakceptowana w sprawie rozmów między dwiema prokuratorkami. W przypadku prokuratora generalnego-ministra sprawiedliwości nadaje się to na Trybunał Stanu, a w przypadku prokuratora krajowego – na prokuratorskie zarzuty.

Wieje wiatr zmian, więc kto wie?