Trybunał Przyłębskiej się ośmieszył

Powiedzieć, że było długo wyczekiwane – to nic nie powiedzieć. Teraz oddala jeszcze bardziej kompromis z Unią w sprawie pieniędzy na KPO. I pokazuje, jak patologiczny i wewnętrznie skłócony jest Trybunał Przyłębskiej.

Właśnie się ukazało uzasadnienie do wyroku Trybunału z 7 października zeszłego roku, stwierdzającego nieważność i sprzeczność z konstytucją wyroków TSUE dotyczących wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Rok, miesiąc i tydzień trwała walka wokół tego uzasadnienia. Prawo nakazuje sporządzić i napisać je w ciągu miesiąca, ale z opublikowanych w środę pięciu zdań odrębnych wynika, że pierwsza wersja pojawiła się dopiero we wrześniu tego roku, czyli po 11 miesiącach. „(…) przez ten rok nad uzasadnieniem nie odbyła się nawet jedna dyskusja. (…) uzasadnienie stanowi de facto autorski tekst sędziego sprawozdawcy” – napisał w swoim zdaniu odrębnym wiceprezes Trybunału Mariusz Muszyński. To pokazuje mechanizm orzekania: wyroki przychodzą „z góry” (możemy się domyślać, kto jest „górą”), a sędziowie mają za nimi zagłosować i nie narzekać. Praca lekka, łatwa i przyjemna. Chyba że ma się ambicje – jak wiceprezes Muszyński.

Legendy chodziły wśród prawników o tym, jak „wykuwa” się ten, fundamentalny z punktu widzenia relacji prawnych i politycznych Polski z Unią Europejską, wyrok. Teraz kulisy odsłoniły „zdania odrębne” pięciu sędziów. Wszyscy oni oprócz Piotra Pszczółkowskiego, który skrytykował samo rozstrzygniecie, odcięli się od uzasadnienia, aprobując sentencję wyroku.

A wyrok – z grubsza – stwierdza, że w Polsce orzeczenia TSUE w sprawie systemu sądownictwa nie obowiązują, bo TSUE wydaje je z przekroczeniem swoich uprawnień, a poza tym wyroki te są sprzeczne z polską konstytucją. Rozstrzyga, że TK ma prawo oceniać zgodność z konstytucją wyroków TSUE, a także interpretować unijne prawo. Polscy sędziowie zaś nie mogą stosować wyroków TSUE, które zakwestionował Trybunał Przyłębskiej. W szczególności zaś nie wolno im kwestionować legalności sędziów powołanych przez prezydenta.

Trybunał uzasadnia to wszystko na 74 stronach. Tylko pytanie: czy to na pewno „Trybunał” uzasadnia, skoro sądziło sprawę dwunastu sędziów i dublerów, pięciu z nich (Piotr Pszczółkowski, Jarosław Wyrembak, Zbigniew Jędrzejewski, Mariusz Muszyński i Andrzej Zielonacki) złożyło zdania odrębne, a nie wiadomo, czy wszyscy z pozostałych siedmiu podpisali ostateczną czy wcześniejszą wersję uzasadnienia? W zdaniu odrębnym dubler Mariusz Muszyński pisze: „(…) na ostateczny efekt uzasadnienia wpłynął też niewątpliwie tryb procedowania nad nim. Odbiegał on od standardów działania TK. Dla przedyskutowania i przyjęcia uzasadnienia przewodnicząca składu [Julia Przyłębska] nie zwołała ani jednej narady. Narady składu nie zastąpi złożona przez sędziego sprawozdawcę propozycja zgłaszania w drodze obiegowej, poprzez e-mail, uwag do wstępnego projektu uzasadnienia”.

Ze zdania odrębnego sędziego Pszczółkowskiego dowiadujemy się o innej patologii – do rozpatrywania spraw o wyłączenie sędziów TK ze sprawy wyznacza się wąską grupę sędziów, a pozostałych pomija: „Po raz kolejny jestem zmuszony zaakcentować swój sprzeciw wobec sposobu procedowania przez Trybunał Konstytucyjny nad wnioskami o wyłączenie sędziów TK z udziału w rozpoznawaniu sprawy. Pomijanie części sędziów przy wyznaczaniu składów rozstrzygających wnioski o wyłączenie z orzekania sędziów nabrało już bowiem charakteru trwałego” – pisze sędzia Pszczółkowski i wymienia nazwiska dyżurnych „sędziów dyscyplinujących”: „5 razy orzekał Stanisław Piotrowicz, 4 razy Krystyna Pawłowicz i jeden raz Justyn Piskorski”.

Piskorski jest dublerem sędziego i – jak widać – jest wyznaczany do rozpoznawania wniosków o wyłączanie dublerów. Orzekali też ci, którzy sami byli objęci wnioskami o wyłączenie: na sześciu sędziów, „którzy sądzili sprawy o wyłączenie, troje było objętych tymi wnioskami”. Sędzia Pszczółkowski zauważa, że inni sędziowie, którzy sami mieli sprawę o immunitet, wyznaczani są do takich spraw znacznie częściej (kilkanaście razy) niż on. Tymczasem wyznaczanie powinno – według prawa – odbywać się według kolejności alfabetycznej. „Jeżeli instytucja wyłączenia sędziego Trybunału ma być gwarancją bezstronności składu orzekającego, to wyznaczanie składów orzekających w sposób sprzeczny z art. 38 u.o.t.p.TK, z pomijaniem części sędziów TK, taką gwarancję niweczy. Nie dziwią zatem zarzuty, że skład w sprawie o sygn. K 3/21 został ukształtowany w sposób wadliwy”.

Miał być akt strzelisty suwerenności polskiego Trybunału i polskich władz niepoddających się dyktatowi Unii. Orzeczenie w tej sprawie (K 3.21) miało być historyczne i miało dać poważne argumenty prawne przeciw ograniczaniu polskiej suwerenności przez panoszący się Trybunał Sprawiedliwości UE i żarłoczne unijne elity. Wyszło pośmiewisko. A w Komisji Europejskiej opublikowanie tego uzasadnienia właśnie teraz, gdy Polska strona oficjalnie wznowiła starania o pieniądze z KPO, może być odebrane jako prowokacja.