Jeszcze w sprawie „dawania sobie w szyję”

Prezes nielitościwie panującej nam partii Jarosław Kaczyński od jakiegoś czasu jeździ po Polsce i wygaduje. Tyle że nie to, co mu ślina na język przyniesie, ale to, co mu przyniosą na kartce spin doktorzy. A ci najwyraźniej postawili na elektorat prosty i – tak w poglądach, jak języku – dosadny.

Więc prezes dostosowuje swój przekaz do takiego wyborcy. I stąd u tego „inteligenta z Żoliborza” nagle pojawia się zwrot „dawać sobie w szyję”, zaczerpnięty z pogwarek przy piwku pod sklepem GS (obecnie np. Żabki). Wcześniej były równie intelektualnie wysmakowane teksty o Jasiu, co popołudniami staje się Małgosią (czy na odwrót?), i teksty antyniemieckie – też bez geopolitycznych wysubtelnień czy minimalnej dozy dyplomacji.

Prymitywny, seksistowski i mizoginistyczny tekst prezesa o kobietach, co nie mają dzieci, bo zamiast się o nie starać, „dają sobie w szyję” za młodu, a potem jest za późno i mamy kryzys demograficzny, stał się od soboty – gdy wygłosił go w Ełku, co sala nagrodziła grzecznościowym śmiechem i brawkami – powodem oburzenia i komentarzy. Adwokat Roman Giertych radził na Twitterze: „Uważam, że każda kobieta, która ma problemy z zajściem w ciążę (i nie jest alkoholiczką), ma prawo pozwać Jarosława Kaczyńskiego za naruszenie jej dóbr osobistych. Powinien on przynajmniej przeprosić za swoje słowa”. Pojawiły się też pomysły pozwania go za szerzenie nieprawdy i wprowadzanie w błąd – np. stwierdzeniem, że mężczyzna może nadmiernie pić przez 20 lat i się nie uzależnić, a kobieta uzależnia się po dwóch.

Pozew kobiety, która poczuła się obrażona, najpewniej zostałby oddalony, bo sąd stwierdziłby, że nie została przez prezesa wskazana z imienia i nazwiska. Z pozwem o szerzenie dezinformacji sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. Rzeczywiście, Polska Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (PARPA, zlikwidowana przez PiS, bo nazwa sugerowała, że w Polsce jest jakiś problem z alkoholem) alarmowała, że młode Polki piją tak samo często i dużo jak młodzi Polacy. Wiadomo też, że kobiety szybciej się uzależniają, ale też że szybciej próbują zerwać z nałogiem. Mówił o tym na antenie Radia TOK FM były dyrektor PARPA Krzysztof Brzózka. Jednak zaprzeczył, by alkohol był u kobiet przyczyną niepłodności. To może dotyczyć raczej mężczyzn, którzy z kolei – wbrew sugestii prezesa – wcale nie mogą bezpiecznie nadużywać alkoholu przez 20 lat.

Wreszcie koronna teza prezesa, że mamy drastycznie niski przyrost naturalny, bo kobiety w najlepszym rozrodczo wieku „dają sobie w szyję”. Niska dzietność jest na pewno splotem wielu czynników i być może u niektórych kobiet w grę wchodzi „dawanie sobie w szyję”. Ale przyczyna główna jest raczej taka, że Polska nie jest po prostu dobrym krajem do zakładania rodziny i wychowywania dzieci. Z wielu powodów. A Polki boją się zajść w ciążę po antyaborcyjnym wyroku Trybunału Przyłębskiej. Boją się zmuszenia do urodzenia ciężko chorego dziecka i tego, że jeśli w ciąży zachorują, lekarze nie pomogą im z obawy przed zaszkodzeniem „dziecku poczętemu” i oskarżeniem o zakamuflowaną aborcję.

A więc prezes Kaczyński wygłosił trochę faktów, trochę wymysłów, ale przede wszystkim – swoje (spin doktorów) opinie. A te nie podlegają kryterium prawdziwości. On sam zaś nie prezentował wiedzy eksperckiej, więc nie można mu postawić zarzutu wprowadzenia w błąd – ludzie kojarzą bowiem, że nie jest lekarzem, ale politykiem. Jest prezesem partii rządzącej, który robi wyborczo-promocyjny objazd po kraju i wygaduje. To wygadywanie wypada uznać za poglądy, a te głosić wolno, chyba że nawołuje się do popełniania przestępstw (np. do nienawiści na tle różnic narodowych, etnicznych czy religijnych).

To, co prezes rządzącej partii wygaduje na objazdowych występach, świadczy zaś nie tyle o jego poglądach, ile o strategii politycznej i wyborczej PiS. Ta konkretna wypowiedź z Ełku o „dawaniu sobie przez kobiety w szyję” mogła być pomyślana jako odwracająca uwagę od kryzysu inflacyjnego i energetycznego i „przykrywająca” ujawnienie przez „Uwagę” TVN, a potem „Politykę” i rozwinięcie przez wiele innych redakcji afery z odgórnie organizowanym w PiS procederem egzekwowania danin pieniężnych od osób obsadzanych na wysokich stanowiska w spółkach skarbu państwa.

Przykrycie się nie powiodło, a PiS dorobił sobie kolejny problem.