Rasizm uchodźczy

„Jednym z przejawów tego, co się będzie działo na Ukrainie, tych walk, będzie fala uchodźców, która trafi do naszego kraju. Ludzi, którzy będą uciekali przed bombami. Ludzi, którzy będą uciekali w obronie swojego życia, zdrowia, swojej godności” – mówił wczoraj, w dniu rosyjskiej agresji na Ukrainę, szef MSWiA Mariusz Kamiński. Nazwał Ukraińców „braćmi” i obiecał: „Będziemy robić wszystko, aby każdy, kto tego potrzebuje, znalazł w Polsce bezpieczne schronienie. Polska jest bezpiecznym krajem dla naszych obywateli i będzie też bezpiecznym krajem dla naszych sąsiadów, dla naszych przyjaciół, dla tych, którzy są w tej chwili w bardzo trudnej sytuacji”.

I tak być powinno. Powinniśmy dawać schronienie ludziom, którzy „uciekają w obronie swojego życia, zdrowia, swojej godności”. Do tego zobowiązuje nas moralność, honor i prawo – międzynarodowe konwencje, które ratyfikowaliśmy. To bardzo ważne, że polski rząd publicznie zobowiązuje się do przestrzegania tych powinności. A nawet ad hoc wprowadza różne udogodnienia. Na przykład nie wymaga wiz od Ukraińców, a nawet zwolnił ich domowe zwierzęta z obowiązku przechodzenia długotrwałej certyfikacji weterynaryjnej.

Ale na granicy tuż obok, z Białorusią, od lata błąkają się, chorują i umierają uchodźcy, którzy także „uciekli w obronie swojego życia, zdrowia, swojej godności”. Wielu z nich – Afgańczycy, Syryjczycy, Jemeńczycy, uchodźcy z Sudanu Południowego, Konga, Czadu, Somalii, północnej Nigerii, Libii – ucieka od wojen domowych. Kilka dni temu na bagnach w Puszczy Białowieskiej znaleziono ciało młodego Jemeńczyka. To kolejna śmiertelna ofiara polityki migracyjnej polskiego rządu. Polityki wyrzucania „na drut” żyletkowy, do lasu na mróz i głód, bez pomocy. Nawet na przyjazd karetki do chorych znalezionych przez aktywistów w lesie trzeba pozwolenia straży granicznej. Dla nich nie ma miejsc w ośrodkach, tylko zasieki i mur za półtora miliarda złotych. Ich minister Kamiński nie tak dawno nazywał zboczeńcami i terrorystami. Od uchodźców z Ukrainy różnią się kolorem skóry, czasem religią. I taki, rasistowski, jest powód, dla którego pod pretekstem „wojny hybrydowej” tych ludzi Polska odpycha.

Formalnie dlatego, że przekraczają granicę nie na oficjalnych przejściach. Uchwalono ustawę wywózkową, żeby ich odpychać „legalnie”. Za chwilę na ustawę wywózkową złapią się Ukraińcy. Z prostego powodu: Ukraina nie wypuszcza z kraju mężczyzn w wieku poborowym. Jak na każdej wojnie – nie wszyscy chcą walczyć. Więc ci, którzy nie chcą – a mogą mieć po temu ważne powody – zapewne będą przechodzić przez zieloną granicę. I nie tylko oni, przejścia oficjalne są przecież zakorkowane. Co minister Kamiński zrobi z tymi ludźmi? Rzuci „na drut”, jak tych z granicy białoruskiej? Czy może napisze szybko specustawę, że spod ustawy wywózkowej wyjmuje się Ukraińców?

Nieszczęście nie może być kategoryzowane według narodowości, rasy czy religii. A Polska właśnie to robi.