A Trybunał jedzie dalej

Po cichu, nawet bez uprzedzającego anonsu na stronie internetowej Trybunału Konstytucyjnego, odbyło się doroczne, sprawozdawcze Zgromadzenie Ogólne Sędziów (i dublerów) TK. Prezentowało ono sprawozdanie z działalności Trybunału za 2020 r. – można powiedzieć: rychło w czas, bo po roku od zamknięcia bilansu.

Cisza wokół tego Zgromadzenia byłą przejmująca. Jeszcze trzy lata temu obecność i przemówienia prezydenta, premiera, marszałków Sejmu i Senatu, sądów Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego, Rzecznika Praw Obywatelskich – były oczywistością. I wydarzeniem. Teraz – wiadomo: pandemia. Więc „prezes Julia ogłosiła, że są obecni, zdalnie. Możliwe. Tylko dlaczego nie było ich widać na żadnym monitorze i się nie odezwali? Był list od prezydenta, ale nie odczytał go Andrzej Duda, tylko szefowa jego kancelarii Grażyna Ignaczak-Bandych. List został zawieszony potem na stronie internetowej TK, ale w formie fotokopii, której nie można powiększyć ani skopiować, więc odczytać trudno. List niedługi, na 1 i 1/3 strony. Prezydent napisał, że Trybunał Konstytucyjny ma monopol na ocenianie zgodności prawa z konstytucją (czyli: sądy nie mogą oceniać zgodności z konstytucją) i „krytyka sądu konstytucyjnego to w rzeczywistości krytyka ustroju opartego na konstytucji”. Prezydent swojego listu do sędziów Trybunału nie zamieścił na swojej stronie internetowej – przynajmniej do poniedziałkowego późnego wieczora, ani nie odnotował swojej wirtualnej obecności na Zgromadzeniu Ogólnym sędziów TK w dziale „Wydarzenia” . 

Po liście od prezydenta prezes Julia odczytała streszczenie sprawozdania z działalności za 2020 r. Ale ponieważ kończy się już rok 2021, to spójrzmy, co przyniósł w Trybunale. Otóż utrzymał się spadkowy trend liczby rozpoznawanych spraw. W ostatnim normalnym roku pracy Trybunału Konstytucyjnego – 2015 – wydano 63 wyroki i 919 postanowień, w 2020 – 24 wyroki i 355 postanowień. Jeszcze gorzej było w tym roku: 17 wyroków (27 proc. wyroków z 2015 r.) i 154 postanowień (16,7 proc. postanowień z 2015 r.). W Trybunale nadal orzeka 15 osób (12 sędziów i trzech dublerów sędziów), wynagrodzenia mają wyższe niż w 2015 r., kiedy to partia, która w listopadzie przejęła rządy, nazywała ich darmozjadami, którzy biorą pieniądze za nicnierobienie. Poprawka: od lipca orzeka 11 sędziów i trzech dublerów, bo jest wakat po sędzim Leonie Kieresie, któremu skończyła się kadencja, jednak partia nie może się porozumieć z koalicjantem Ziobrą, kogo obdarzyć tym urzędem.

Właściwie, to ten kolejny sędzia nie bardzo miałby co do roboty, więc w sumie nie ma co żałować, że go nie ma. Zawsze to ponad 25 tys. zł miesięcznie (plus różne dodatki i bonusy) oszczędności.

Trybunał Przyłębskiej może nie orzeka wiele, ale za to jak! W samym tylko 2021 r. uwolnił Polskę od konieczności wykonywania postanowień tymczasowych i wyroków TSUE, jeśli uzna je za wydane ultra vires. Uwolnił też sam siebie od konieczności bycia bezstronnym i ustanowionym zgodnie z krajowym prawem sądem – czyli od wymogów Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka. Za chwilę uwolni władzę i jej przyjaciół od ustawy o dostępie do informacji publicznej. Uwolnił żonę premiera Morawieckiego od konieczności ujawnienia majątku. Usunął ze stanowiska RPO Adama Bodnara, przeszkadzającego władzy w łamaniu prawa, mimo niewybrania jego następcy, czym stworzył na przyszłość możliwość, by urząd RPO w ogóle nie był obsadzony.

Urobek – jak na jeden rok – naprawdę spory. Wiec dziwi, że tak skromna, nieanonsowana jest doroczna uroczystość w Trybunale, nawet bez zdalnej obecności władz partyjnych i państwowych. W końcu jest za co „prezes Julii” dziękować.

Ale: tisze jedziesz – dalsze budziesz. A Trybunał Przyłębskiej zajechał już naprawdę daleko. I jedzie dalej.