Strasburg broni granic, nie uchodźców
Klęska konwencji genewskiej. Trybunał Praw Człowieka zarządził wprawdzie środek tymczasowy wobec uchodźców koczujących na polskiej granicy, ale tylko co do pomocy humanitarnej: zobowiązał władze do zapewnienia im żywności, wody, odzieży, opieki medycznej i tymczasowego schronienia. Nie nakazał ich wpuścić na teren Polski do czasu rozpatrzenia wniosków o ochronę. Czyli: nie nakazał wypełnienia zobowiązań nałożonych konwencją genewską o uchodźcach. Decyzja o środkach tymczasowych dotyczy dwóch spraw: Afgańczyków spod Usnarza Górnego i 41 Kurdów koczujących na granicy litewsko-białoruskiej.
Ta decyzja daje Polsce, Litwie i innym krajom Rady Europy alibi, by przetrzymywać uchodźców na granicach, zamiast wpuszczać ich po złożeniu oświadczenia o ubieganiu się o status uchodźcy. Możemy się więc spodziewać setek koczowisk namiotowych wokół granic Unii Europejskiej. I klęski humanitarnej.
Oczywiście: koczowanie pod namiotami, z dostępem do przenośnych toalet i pomocy medycznej, z dostarczanymi posiłkami to daleko bardziej humanitarna opcja niż leżenie w błocie pod mokrym śpiworem, bez dostępu do lekarza i leków. Ale idzie jesień i zima. I czwarta fala pandemii. Ludzie będą w tych koczowiskach umierać. Ciekawe, czy grzebać będzie się ich też na granicy, czy może odsyłać ciała „do domu”?
Zarządzone przez ETPCz „środki tymczasowe” będą obowiązywać przez trzy tygodnie, do 15 września włącznie. Co potem? Polska może zresztą powiedzieć, że już wcześniej spełniła te wymogi, bo wysłała na granicę z Białorusią ciężarówkę z pomocą humanitarną, której Białoruś nie wpuszcza. A więc wszystko jest OK. Reszta – to nie nasz problem.
Oczywiście to tylko zarządzenie tymczasowe, a nie rozstrzygnięcie skargi skierowanej w imieniu uchodźców spod Usnarza Górnego przez ich polskich pełnomocników. Ale kierunek został wytyczony: przede wszystkim ochrona granic. Prawa uchodźców w drugiej kolejności.
Czy w tej sytuacji uchodźcy mają jeszcze swoje prawa?
Władze polskie upierają się, że uchodźcy z Usnarza nie złożyli wniosków o azyl. Mimo że dali na piśmie upoważnienie pełnomocnikom do złożenia takich wniosków (co ci uczynili) i mimo że każdy z nich, ustnie, wywołany po nazwisku, złożył taki wniosek w obecności strażników granicznych. W postanowieniu tymczasowym szanującym konwencję genewską powinno było się wiec znaleźć stwierdzenie, że formalnościom stało się zadość. Nie znalazło się. Przeciwnie, ETPCz zdaje się potwierdzać, że złożenie przez nich wniosków nie jest przesądzone: „Wnioskujący (…) zabiegają o wjazd z domniemanym zamiarem zabiegania o międzynarodową ochronę”.
Decyzja o środkach tymczasowych skutkująca powstawaniem na granicach Unii i Rady Europy uchodźczych koczowisk to koniec konwencji genewskiej w dotychczasowym rozumieniu. To zapowiedź redefinicji. Przyjęcia jakiejś formy legalizacji procederu push back, czyli odpychania od granic w celu uniemożliwienia złożenia wniosku o azyl. Tę procedurę od lat stosuje na Morzu Śródziemnym unijny Frontex, spychając pontony z uchodźcami na pełne morze i uniemożliwiając akcje ratunkowe organizacji pomagających uchodźcom. Szacuje się, że utonęło w ten sposób już ok. 10 tys. osób.
Według najnowszego pomysłu – „nowego paktu migracji i azylu” – Frontex to jeden z unijnych organów zapewniających „niezależny mechanizm monitorowania, który ma zapewnić poszanowanie praw podstawowych”. Jakie prawa podstawowe – taki mechanizm ich przestrzegania.
Komentarze
http://www.lawendowafotografia.pl
Teraz wyobraźmy sobie, że Polska ma już europejski, wysoki i niedostępny mur jaki ma Hiszpania czy Grecja na granicy Unii Europejskiej.
Po drugiej stronie zbiera się grupa głodnych, biednych i chorych ludzi… jest ich całkiem niemało…i Trybunał Praw Obywatelskich nakazuje Grecji i Hiszpanii przerzucanie jedzenia i lekarstw przez płot. ..(?)
Pani Redaktor, uwaga redakcyjna: Irakijczycy koczują na granicy łotewsko-białoruskiej, zalecenia ETPCz dotyczą więc w tej części Łotwy (nie Litwy).
Push-back stosują przede wszystkim krajowe straże graniczne, ze szczególnym zacięciem chorwacka (na lądzie) oraz włoska i maltańska (na morzu), Frontex ma w tej chwili zbyt małe własne zasoby by być głównym winowajcą – choć nie da się zaprzeczyć np. wykrytej przez dziennikarzy współpracy Frontexowych patroli lotniczych z libijską strażą przybrzeżną wyłapującą lodzie migranckie. Parlament Europejski i OLAF wszczęły w tej sprawie procedury dochodzeniowe.
I wszystko sie wyjasnilo – przy pelnym potwierdzeniu Europejskiego Trybunalu Praw Czlowieka.
” W związku z sytuacją na granicach Polski i Łotwy Europejski Trybunał Praw Człowieka nałożył na te kraje środki tymczasowe. Polska jest zobowiązana do dostarczenia żywności, wody i ubrań koczującym na granicy polsko-białoruskiej. Ma także udzielić tym osobom tymczasowego schronienia, jeśli to możliwe…”
Jest niemozliwe – Trybunal nie moze nakazac nielegalnego przekraczania granic suwerennych panstw… natomiast polska pomoc zostala zatrzymana na granicy przez wladze Bialorusi
Białoruscy pogranicznicy odpowiedzieli na pismo polskiej Straży Granicznej. Cudzoziemcy są na Białorusi…a nie na granicy
https://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/8231726,sg-bialoruska-sluzba-w-pismie-potwierdza-ze-koczujacy-cudzoziemcy-sa-na-bialorusi.html
Jedyne co
to wszyscy czekaja na pierwszego zabitego przez Lukaszenke/Putina.
Moze to byc to ta ” ciezarna, chora kobieta z malym dzieckiem”…, ktora wzruszyl wszystkich Tusk…
Wedlug mnie , spychanie przez Frontex pontonow na pelne morze, nie jest do konca takie jak to Pani przedstawia.Mieszkam na poludniu Hiszpanii od wielu lat i to co sie dzieje ostatnio, nie wskazuje na „spychanie pontonow na pelne morze”.Dwa lata temu, osrodki dla inmigrantow byly tak przepelnione,ze prezydenci lokalnych miast prosili o pomoc rzad centralny,bo nie mogli sobie poradzic wlasnymi srodkami.Jezeli dobrze pamietam,rok temu mielismy powazny kryzys na Wyspach Kanaryjskich gddzie w ciagu bardzo krotkiego okresu czasu, przybylo ponad 8000 uchodzcow z afryki,w wiekszosci Marokijczykow.Tak wiec….nie jest to dokladnie takie jak w Pani wypowiedzi.Pozdrawiam.
To kolejna wielka wędrówka ludów. Historia powinna nas nauczyć czym takie wędrówki się kończą. Chyba , że jak dowodzili marksiści jest to konieczność historycznie , ekonomicznie , politycznie i tp. uwarunkowana. Jeśli tak , to niech się dzieje wola nieba…
Piszący w Polityce to, cytuję za normalnymi polakami, „..grupa pożytecznych idiotów, którzy tak nienawidzą rządu, że będą uczestniczyli w każdej akcji, byle zaszkodzić rządowi..”