Skompromitować urząd RPO

Prezydentowi zamknięto stoki narciarskie, więc zamiast szusować, udzielił wywiadu portalowi Interia.pl. Na pytanie, jak wyjść z pata z wyborem następcy Adama Bodnara, zaproponował Jana Rokitę na urząd RPO.

Już sam pomysł, że pat rozwiąże dodatkowa kandydatura, zgłaszana „bez żadnego trybu” – bo po terminie i przez osobę nieuprawnioną – wygląda na żarcik. Jeszcze ciekawsze jest uzasadnienie kandydatury Jana Rokity: „to człowiek, który zna politykę i jej realia. Uczestniczył w tworzeniu polskiego prawa przez wiele lat i rozumie jego niedostatki, sam osobiście wiele doświadczył”.

Znajomość polityki i jej realiów jest dobrą rekomendacją dla kandydata na parlamentarzystę albo ministra. Zadaniem Rzecznika Praw Obywatelskich nie jest prowadzenie polityki, ale obrona konstytucyjnych praw i wolności ludzi przed politykami. Czyżby prezydent Andrzej Duda uważał, że rolą RPO jest podejmowanie w takich przypadkach negocjacji: przymknę oko na pałowanie demonstrantów, a wy w zamian zniesiecie „godzinę policyjną”?

Uzasadnienie, że Jan Maria Rokita zna „niedostatki prawa”, bo sam je tworzył, można pozostawić bez komentarza. Natomiast stwierdzenie, że jego kwalifikacje na RPO uzasadnia fakt, iż „osobiście wiele doświadczył”, jest ciekawe. Czego takiego doświadczył? Że przegrał dwa procesy o zniesławienie i nie chciał wykonać wyroków? Że go wyrzucono z samolotu Lufthansy za awanturowanie się, niemiecki sąd skazał go za to na grzywnę, a gdy nie chciał jej zapłacić – nałożył areszt?

Wreszcie: dlaczego „osobiste przejścia” miałyby dawać kwalifikacje do pełnienia urzędu RPO? A jeśli tak, to dlaczego pan prezydent nie zaproponował na to stanowisko Romana Giertycha? Jego osobiste przejścia z prokuraturą są świeższej daty, podobnie jak jego wiedza prawnicza – w przeciwieństwie do Jana Rokity, który przez całe życie nie wykonywał prawniczego zawodu.

Trwające już blisko pół roku wybory na urząd RPO są kpiną z tego urzędu. Politycy zgłaszają kandydatury, byle zgłosić. Członek rządu w randze wiceministra, który uważa, że należy stosować odpowiedzialność zbiorową w przypadku aktów terroryzmu (kandydatura Piotra Wawrzyka wysunięta przez PiS), czy obrońca prawa przedsiębiorców do niskich podatków, który nie jest entuzjastą ustroju demokratycznego (Robert Gwiazdowski wysunięty przez PSL), pokazują stosunek polityków do urzędu RPO i do samych praw obywatelskich: albo ma żyrować politykę rządu, albo działać hobbystycznie, kompromitując swój urząd.

A urząd RPO, od pięciu lat sprawowany przez Adama Bodnara, ma 64 proc. zaufania społecznego (najświeższe badanie z kwietnia 2020 r., CBOS, „Zaufanie do instytucji publicznych”, powtarzane co dwa lata), podczas gry (badanie IBRiS z 27 listopada 2020 r.) rząd ma 33 proc., parlament – 27 proc., Trybunał Julii Przyłębskiej – 26 proc. I jeszcze prezydent Andrzej Duda: 41 proc. zaufania, (CBOS, listopad 2020 r.). Więc cóż się dziwić rządzącym, że chcą urząd skompromitować.