PiS może narzucić wszystko. Ale nie koronawirusowi

Mamy stan nadzwyczajny bez stanu nadzwyczajnego. Teraz PiS uchwali wybory bez wyborów. Przygotowuje kolejny pomysł, by przeforsować je w maju: powszechne głosowanie korespondencyjne. Sejm przyjmie odpowiednie przepisy zapewne 3 kwietnia.

Wybory nie będą, jak chce konstytucja, „bezpośrednie”. I nadal naruszać będą zasadę równości kandydatów. Innych naruszeń konstytucji i ustaw, a także międzynarodowych konwencji i standardów, będzie tyle, że tego, co ma się odbyć 10 maja, raczej nie da się już uznać za wybory. Choć formalnie Izba Kontroli Nadzwyczajnej SN może je „przyklepać”, jeśli wynik zadowoli partię rządzącą.

PiS konstytucyjnością się nie przejmuje – najlepszy dowód, że kolejną zmianę kodeksu wyborczego przyjmuje, łamiąc przepis regulaminu Sejmu dotyczący trybu zmian. Wykorzystuje moment, gdy ludzie w poczuciu zagrożenia chcą silnej, skonsolidowanej władzy. W projekcie ustawy zawarł uprawnienie Państwowej Komisji Wyborczej do określenia „innych warunków powoływania obwodowej komisji wyborczej niż określone w art. 182 oraz art. 183 ustawy z dnia 5 stycznia 2011 r. – Kodeks wyborczy”.

To znaczy, że PKW może np. odstąpić od wymogu, by w komisjach znaleźli się przedstawiciele komitetów wyborczych – bo opozycja zapowiada bojkot komisji. A także zmniejszyć liczbę członków komisji tak, by wystarczyło chętnych. Albo posłać do komisji żołnierzy i policjantów.

Uprawnienie PKW – złożonej z osób wskazanych głównie przez PiS – do zmiany zarządzeniem warunków przeprowadzania wyborów jest absolutnym kuriozum. Ale można w ten sposób ominąć bojkot opozycji. Trudniej będzie z bojkotem samorządowców, którzy odmawiają udostępniania spisów wyborców i organizowania lokali. Ale od czego są policja i wojsko, które w ogłoszonym przez PiS stanie epidemii mają prawo np. zajmować obiekty bez zgody właścicieli? A spisy wyborców są w systemie PESEL i w izbach skarbowych.

Piąty rok żyjemy w systemie woluntarystycznym, czyli takim, w którym poczynań władzy nie ogranicza prawo, tylko jej własna wola.

PiS może zdążyć z uchwaleniem nowego prawa przed wyborami mimo 30 dni, które ma Senat na prace nad nowelizacją. To, że zmiana przepisów wejdzie w życie na trzy-cztery dni przed wyborami, jest tak samo niekonstytucyjne jak cała reszta procedury, więc kto by się tym przejmował. A mandat wybranego w tym trybie prezydenta można kwestionować z równym powodzeniem co wybór neo-KRS.

Jest tylko jeden czynnik, nad którym PiS nie zapanuje: Covid-19. Wiele wskazuje na to, że gdy mają być wybory, będziemy mieli nie tylko szczyt zachorowań, ale też szczyt obnażenia niemocy państwa w zapanowaniu nad epidemią. Sceny, które dziś widzimy we Włoszech czy Hiszpanii, będą się rozgrywały w polskich szpitalach i na ulicach przed nimi. I nie pomogą zakazy wypowiadania się przez pracowników służby zdrowia, a nawet wyłączenie internetu, bo każdy z nas będzie to widział dookoła siebie.

I wtedy PiS wprowadzi formalny stan nadzwyczajny, nie chcąc ryzykować przegrania wyborów.