Generał Pułaski, czyli gender

Generał Pułaski był kobietą – to najnowsze odkrycie dokonane na podstawie wieloletnich badań szkieletu gen. Kazimierza Pułaskiego, bohatera Polski i USA, a ogłoszone właśnie w „Journal of Forensic Anthropology”. Szkielet Pułaskiego odnaleziono w Savannah, podczas badań archeologicznych w 1996 r. Grób był sygnowany jego nazwiskiem, ale wątpliwości wzbudził fakt, że odkryte szczątki wyglądały na kobiece. To, że był to gen. Pułaski, potwierdzono w 2015 r. porównaniem materiału genetycznego szkieletu z DNA jego rodziny.

O ustaleniu, że Pułaski był kobietą, poinformowały w czwartek „Fakty” TVN. „Wiadomości” TVP sprawę przemilczały. I trudno się dziwić: miesiąc po ogłoszeniu przez PiS nowej antygenderowej krucjaty okazuje się, że bohater narodowy jest ucieleśnieniem „ideologii gender”. W dodatku dowodem na to, że „gender” to nie ideologia, a fakt. Jak mają się czuć Polki i Polacy wychowywani w przywiązaniu do „tradycyjnych ról kobiety i mężczyzny” z informacją, że słynny generał role te pomieszał? I co z narodowa dumą, skoro bohater okazał się takim dziwadłem?

Choć z drugiej strony nie wiadomo, co gorsze dla patriotycznej wrażliwości PiS: przyznanie, że Pułaski był transpłciowy, czy że był gejem, co sugeruje fakt, że przez lata związany był ze swoim towarzyszem broni Kazimierzem Stanisławem Kozłowskim, z którym spisali wspólny testament, nazywając siebie „braćmi” i nawzajem czyniąc się swoimi jedynymi spadkobiercami.

Czy Kazimierz Pułaski był mężczyzną trans (kobietą o męskiej identyfikacji płciowej, czyli z „męskim” mózgiem), czy raczej hermafrodytą (osobą mającą męskie i żeńskie cechy biologiczne) – dokładnie nie wiadomo. Jedno jest pewne: sam siebie uważał za mężczyznę i żył jak mężczyzna. Naukowcy po zbadaniu DNA z jego szkieletu potwierdzili, że jest to DNA kobiety. Próbując wyjaśnić zagadkę jego męskości, spekulują, że może miał przerost i nadczynność kory nadnerczy, która produkuje testosteron. Testosteron mógł wpływać na pracę jego mózgu, a także np. na skłonność do łysienia.

To nie wyjaśnia jednak, dlaczego rodzice dziecko wyglądające na dziewczynkę nazwali męskim imieniem i wychowali jak chłopca. Czyżby byli świadomi różnicy pomiędzy płcią biologiczną a społeczną? Z drugiej strony: dlaczego nie? Na całym świecie rozmaite społeczności „od zawsze” przyznawały prawo do życia po swojemu osobom transgenderycznym, tworząc dla nich czasem osobną kategorię społeczną – np. hidźra w Azji czy muxe w Ameryce Południowej (dotyczą biologicznych mężczyzn o kobiecej autoidentyfikacji). Choć najczęściej takie osoby były obiektem prześladowań jako odmieńcy.

Chyba że dobrze się maskowały – jak gen. Pułaski czy żyjący w wiktoriańskiej Anglii żołnierz i chirurg James Barry, który jako pierwszy dokonał udanego cesarskiego cięcia, a urodził się jako Margaret Ann Bulkley. To, że był kobietą, odkryła po jego śmierci kobieta, która miała umyć i przygotować zwłoki do pogrzebu. Szantażowała potem angielską armię ujawnieniem tej tajemnicy. Istnieje legenda, że udawał mężczyznę, bo inaczej nie zdobyłby wykształcenia. Jednak fakty z jego życia świadczą o tym, że nie udawał, po prostu czuł się mężczyzną. Miał porywczą naturę, często się pojedynkował i popadał w konflikty z przełożonymi w wojsku, za co został zdegradowany.

Sprawa transgenderowego gen. Pułaskiego nie będzie pomocna dla powodzenia antygenderowej akcji PiS zapoczątkowanej podpisaniem przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego Deklaracji LGBT+. Straszenie „genderem” ma scementować elektorat, któremu – rozleniwionemu powodzeniem – może się nie chcieć pójść do majowych wyborów. A tu Opatrzność zsyła „genderowcom” prezent w postaci genderowego narodowego bohatera.

Może Opatrzność ma plan, żeby w Polsce uchwalono wreszcie ustawę o uzgodnieniu płci? Może Koalicja Europejska i Wiosna powinny wziąć Pułaskiego na sztandary i obiecać tę ustawę? I nazwać ją ustawą imienia gen. Kazimierza Pułaskiego?

Bo za poprzednich rządów PO-PSL wniesioną przez Ruch Palikota ustawę o uzgodnieniu płci uchwalano przez cztery lata tak, by nie zdążyć przed wyborami. Uchwaloną zawetował świeżo wybrany prezydent Andrzej Duda, a potem PO z PSL „nie zdążyły” na ostatnim posiedzeniu tamtej kadencji Sejmu zagłosować nad odrzuceniem tego weta.

W tym samym czasie w USA szeregowiec Bradley Manning, odsiadujący karę 35 lat za ujawnienie portalowi WikiLeaks dokumentów armii amerykańskiej (w tym dowodów na zbrodnie), mógł, na koszt amerykańskich podatników, przejść procedurę uzgodnienia płci i z więzienia wyszedł już jako Chelsa Manning, ułaskawiona przez prezydenta Baracka Obamę.