Prokuratura oddaje się pod sąd. Dobrowolnie!

Prof. Leszek Balcerowicz dostał właśnie od Prokuratury Krajowej wezwanie przedsądowe „do usunięcia skutków naruszenia dóbr osobistych” prokuratury właśnie. Na dziewięciu stronach PK cytuje wywiad, którego Balcerowicz udzielił „Gazecie Wyborczej” 12 marca. Stwierdza, że naraził ją na „utratę dobrego imienia”. Czyli musi dowieść przed sądem, że prokuratura Zbigniewa Ziobry „dobre imię” w odbiorze społecznym posiada.

Prokuratura przytacza konkretne cytaty z wywiadu, jej zdaniem fałszywie ją oceniające. Pisze:

Nie jest prawdą, jakoby w powszechnych jednostkach prokuratury dochodziło do rzekomych czynów „ścigania i oskarżania niewinnych oraz nieścigania winnych.

Ciekawe. Co do oskarżania niewinnych – to faktycznie, dopiero sąd może ustalić winę, np. byłych szefów KNF Andrzeja Jakubiaka i Wojciecha Kwaśniaka, rzekomo niewłaściwie nadzorujących SKOK Wołomin. Chociaż certyfikat uczciwości Kwaśniakowi wystawił już chyba właściciel tego SKOK, zlecając jego pobicie (omal śmiertelne).

Natomiast co do nieścigania winnych – wystarczy przytoczyć doniesienie sprzed kilku dni (Onet) na temat właścicieli spółki Solvere, która za 1,2 mln realizowała słynną kampanię defamacyjną polskich sędziów pt. „Sprawiedliwe sądy”. Otóż okazało się, że założyli tę spółkę jeszcze jako dyrektorzy w kancelarii premiera i nie złożyli w tej sprawie przewidzianych ustawą antykorupcyjną oświadczeń. Nie wyznali, że mają ponad 10 proc. udziałów w spółce. W dodatku byli we władzach spółki, czego im nie wolno.

Prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa, uznając, że złamali prawo nieumyślnie.

Kolejny zarzut prof. Balcerowicza:

Część aresztowań albo spektakularnych sposobów stawiania zarzutów robi się dla kilu ujęć w telewizji.

Cóż, zważywszy że spektakularne zatrzymania np. byłych szefów KNF czy byłych szefów spółek skarbu państwa – choćby Orlenu – rzeczywiście pokazuje rządowa telewizja (nie wiadomo, czy to jej materiały, czy CBA lub policji), a potem owe zatrzymania sąd uznaje za bezpodstawne, raczej trudno uznać zarzut prof. Balcerowicza za fałszywy. Ale nic straconego: przed sądem prokuratura będzie miała okazję zadać im kłam.

Dalej prokuratura oburza się takim cytatem:

Układ kierowniczy pozwala panować nad prokuratorami i produkować szokujące oskarżenia i zaniechania.

Znowu: może kogoś nie szokuje oskarżenie pod adresem pobitego w Radomiu działacza KOD i niepostawienia zarzutu „narodowcom”, którzy go pobili. Podobnie jak zaniechanie ścigania premier Beaty Szydło za niepublikowanie wyroków Trybunału Konstytucyjnego i umarzanie śledztw za antysemickie ekscesy. Cóż, kwestia wrażliwości.

Dalej prokuratura unosi się oburzeniem:

Nie znajduje oparcia w sprawdzonych faktach spekulacja, jakoby w prokuraturze „powstał układ kierowniczy oparty na powiązaniach rodzinno-towarzysko-polityczno-ideologicznych”. Prokuratorzy są mianowani na stanowiska kierownicze zgodnie z obiektywnymi kryteriami.

Ciekawe, bo przecież Ziobro w napisanym przez siebie nowym prawie o prokuraturze zniósł konkursy na stanowiska kierownicze i teraz mianuje po uważaniu. Gdzie te obiektywne kryteria?

Zaś zdanie profesora, że „prokuratorów Ziobry trzeba będzie uczciwie rozliczyć”, prokuratura uznaje za „nawoływanie do stosowania nielegalnych i niedopuszczalnych retorsji, które mogą zagrażać podstawowym zasadom funkcjonowania państwa prawa”.

Prokuratura – ludzki pan – mogła złożyć na prof. Balcerowicza doniesienie do prokuratury o zniesławienie za pomocą środków masowego komunikowania. Śledztwo, zarzuty, akt oskarżenia – jak w banku, bo sprawę sama by prowadziła. Ale nie, wybrała trudniejszą drogę: postępowania cywilnego. Szacunek.

I jeszcze smaczek: wezwanie przedsądowe w imieniu prokuratury podpisała radczyni prawna Małgorzata Ułaszonek-Kubacka. Ta sama, która latem zeszłego roku wygrała przed neo-KRS konkurs na sędzię Sądu Najwyższego, ale została zmuszona do rezygnacji przed mianowaniem jej przez prezydenta, bo wydało się, że była ukarana przez sąd dyscyplinarny za samowolną egzekucję komorniczą. Zapowiedziała, że odwoła się do Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN w ramach nowej instytucji – skargi nadzwyczajnej. Uchylenie wyroku ma jak w banku, bo Izba Kontroli Nadzwyczajnej w całości obsadzona jest przez neosędziów.

Wszystko zostaje w rodzinie. Ale oczywiście „układ kierowniczy oparty na powiązaniach rodzinno-towarzysko-polityczno-ideologicznych” tu nie funkcjonuje.