Etyka myśliwego

Dziś rozpoczyna się eksterminacja dzików w Polsce pod pozorem walki z afrykańskim pomorem świń. To sprzeczne z kodeksem etyki myśliwego. Minister nie może myśliwym nakazać iść na polowanie. Są w łatwiejszej sytuacji niż nauczyciele czy pracownicy sądów i prokuratur: ich za strajk nikt nie ukaże.

Za eksterminacją dzików nie ma argumentów: naukowych, zdroworozsądkowych ani żadnych innych. Ponad tysiąc naukowców podpisało list do premiera, w którym piszą, podając konkretne dane, że wytępienie dzika w Polsce będzie groźne dla środowiska naturalnego i nie pomoże w walce z ASF. Przeciwnie, zwiększy niebezpieczeństwo roznoszenia zarazy, bo takiej liczby trupów nie da się usunąć z lasów. Nie zjedzą ich też padlinożercy, więc stanowić będą zagrożenie sanitarne. Nie mówiąc o tym, że niektóre rzeczywiście będą nosicielami ASF.

Sprzeciw wyraziło też Polskie Towarzystwo Etyczne, które – oprócz podkreślenia bezsensu wymordowania dzików w ramach walki z ASF i zagrożeń dla środowiska naturalnego z tym związanych – pisze o szkodach moralnych i porównuje akcję resortu środowiska do metod faszystowskich: „organizowanie masakry wysoce inteligentnych i społecznych ssaków jest przejawem stosowania faszystowskiej etyki bezwzględnej eksterminacji niepożądanych. Jest to porażające pogwałcenie nie tylko przeważającej w świecie zachodnim etyki, ale nawet elementarnej przyzwoitości i moralności publicznej”.

Protestują organizacje obrońców zwierząt i tysiące ludzi, podpisując petycje w obronie dzików. To zaczyna być dla władzy PiS problem wizerunkowy. Widać, że jedynym beneficjantem tej eksterminacji mają być rolnicy – czyli elektorat PiS. Elektorat chwiejny, bo zawsze może powrócić do PSL. Rolnicy nie chcą dzików, bo te – bywa – niszczą im uprawy. A odszkodowanie za te szkody, mimo że przewidziane prawem, uzyskać trudno.

Minister środowiska Henryk Kowalczyk usiłuje rozbroić etyczny sprzeciw. Tym bardziej że także część myśliwych – którzy przez podległy ministrowi Polski Związek Łowiecki zostali zobowiązani do wytępienia dzików – także się buntuje, ze względów etycznych. Więc Kowalczyk ogłosił, że spod odstrzału ułaskawione mają być lochy ciężarne i z warchlakami.

Logika tego rzekomo etycznego odruchu ministra przypomina etykę prezentowaną przez fundamentalistów antyaborcyjnych. U nich mamy przymuszanie do urodzenia dziecka, które i tak umrze. U ministra – odroczenie wyroku śmierci o kilka miesięcy, bo przecież i te dzicze matki i ich dzieci podlegną eksterminacji.

Ten paramoralny odruch ministra ma służyć Polskiemu Związkowi Łowieckiemu do uciszenia wątpliwości myśliwych tak, aby eksterminacja przebiegła sprawnie. I możliwie szybko, by zamknąć temat przed wyborami. Jednak jeśli PZŁ uzna, że chwilowe ułaskawienie ciężarnych loch i warchlaków załatwia problem moralny, to będzie w sprzeczności z Zasadami Etyki Łowieckiej. W punkcie 5 mówi on, że „myśliwy dba o dobro ojczystej przyrody i jej zachowanie dla przyszłych pokoleń”. W 7: „Myśliwy wykonując polowanie i inne czynności związane z gospodarką łowiecką, wykazuje dbałość o środowisko przyrodnicze i równowagę ekologiczną”. A w 8: „dba o ciągłość zachowania zwierzostanów”.

Eksterminacja dzików nie da się pogodzić ani z dbałością o zachowanie „zwierzostanów”, ani z zachowaniem ojczystej przyrody dla przyszłych pokoleń, ani z równowagą ekologiczną. Ta równowaga zostanie zniszczona, bo eliminacja dzików to eliminacja gatunku odgrywającego ważną rolę w odtwarzaniu się runa leśnego i niszczeniu pasożytów drzew: dziki, ryjąc, mieszają ściółkę z ziemią, zjadają też larwy szkodników leśnych. Jedząc padlinę i chore małe zwierzęta, zapobiegają też szerzeniu się chorób.

Tak więc eksterminacja dzików, podobnie jak każdego innego rodzimego gatunku, jest działaniem niszczącym środowisko naturalne. I jest sprzeczna z zasadami etyki myśliwych.

Myśliwi, atakowani za to, że czerpią przyjemność z zabijania, tłumaczą najczęściej, że zabijanie to tylko niewielka część ich aktywności. Że ich podstawowym zadaniem jest właśnie dbanie o środowisko naturalne i dobrostan zwierzyny. Skoro tak, to właśnie stają przed sytuacją, w której mogą to – sobie i opinii publicznej – udowodnić.