Nadzwyczajna kasta PiS

Prezydent Andrzej Duda miał prawo udaremnić prawomocne osądzenie Mariusza Kamińskiego. I w ogóle ma prawo uwalniać wybrane przez siebie osoby od odpowiedzialności karnej za określony czyn. Dzięki temu prezydent może nie tylko chronić konkretne osoby, ale także udaremniać śledztwa w sprawie popełnionych przez nie czynów. Tak wynika z wtorkowego wyroku Trybunału Konstytucyjnego.

Walka PiS o to, by Mariusz Kamiński nie miał w papierach, że jest karany, co ograniczyłoby mu dostęp do funkcji publicznych, skończyła się otwarciem drogi dla tworzenia kasty ludzi dla wymiaru sprawiedliwości nietykalnych. Skoro PiS nie może podporządkować sobie sędziów, odbiera sędziom władzę nad swoimi ludźmi.

Sprawę wniósł do Trybunału prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Twierdził, że to, iż przepisy ustawowe nie nakazują sądom umarzać sprawy, jeśli prezydent na którymkolwiek etapie postępowania – choćby prokuratorskiego – zastosował akt łaski, narusza konstytucyjną prerogatywę prezydenta do stosowania tego aktu.

Trybunał Konstytucyjny orzekł w pięcioosobowym składzie, w którym nie było dublerów, co może świadczyć o tym, że PiS chciał uniemożliwić Sądowi Najwyższemu zakwestionowanie tego wyroku ze względów formalnych. W składzie byli sędziowie wybrani przez Sejm obecnej kadencji – w tym Julia Przyłębska, a ze „starych” sędziów Leon Kieres, który złożył zdanie odrębne.

Trybunał uznał, że w ramach prezydenckiego prawa łaski mieści się też akt abolicji indywidualnej, czyli uwolnienie nie od kary, a ogóle od odpowiedzialności karnej. Taka osoba nie może być ani oskarżona, ani osądzona. To wyrok interpretacyjny. Oznacza, że Trybunał nie eliminuje przepisu z ustawy, a jedynie mówi, jak należy go interpretować. W tym przypadku oznacza to, że sąd czy prokurator, do którego trafi spawa osoby, którą prezydent ułaskawił, zanim została prawomocnie osądzona albo zanim w ogóle postawiono ją w stan oskarżenia – musi tę sprawę umorzyć.

Rok wcześniej Sąd Najwyższy w uchwale siedmiu sędziów stwierdził, że konstytucję trzeba czytać w całości. A jest w niej nie tylko prawo prezydenta do stosowania aktu łaski, ale też zasada domniemania niewinności, prawo do sądu także dla pokrzywdzonych czy prawo do zadośćuczynienia. Prezydent nie może używać swojej prerogatywy, łamiąc inne konstytucyjne prawa.

Na ten argument Trybunał Konstytucyjny odpowiedział dziś prosto: nie można uznać, że jedno prawo konstytucyjne jest sprzeczne z innym. Trudno doszukać się logiki w tym stwierdzeniu Trybunału, skoro sama konstytucja nakazuje – w art. 31 – wyważać pomiędzy konstytucyjnymi prawami, które mogą się nawzajem znosić. Na przykład pomiędzy prawem do prywatności a prawem do bezpieczeństwa publicznego czy ochroną własności a prawem wywłaszczania na ważne cele publiczne.

Co dalej? 25 lipca – jeśli nic się nie zmieni – Sąd Najwyższy zajmie się kasacją w sprawie Mariusza Kamińskiego i innych, złożoną przez pokrzywdzonych, m.in. brata Andrzeja Leppera. Trzyosobowy skład Sądu Najwyższego ma więc dwa orzeczenia: uchwałę siedmiu sędziów SN sprzed roku, podjętą w odpowiedzi na pytanie prawne tego składu, i dzisiejszy wyrok Trybunału. Odpowiedź na pytanie prawne wiąże skład sądzący, który je zadał. Ale ta odpowiedź padła przed orzeczeniem Trybunału, a więc w innych warunkach prawnych.