Sędziowie piszą prawo

Prezydent zapowiedział własne ustawy o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa w miejsce tych zawetowanych. Ale nie wiadomo, kto nad nimi pracuje. Ani stowarzyszenia sędziowskie, ani Krajowa Rada Sądownictwa nie zostały do tych prac zaproszone.

Jednak sędziowie przygotowali własne projekty. W środę Stowarzyszenie Iustitia złożyło w Kancelarii Prezydenta projekty nowelizacji trzech ustaw: o KRS, o SN. I o ustroju sądów powszechnych, choć tę trzecią ustawę „sądową” uchwaloną w lipcu prezydent, mimo „łańcuchów światła” pod sądami, podpisał, i weszła w życie w zeszłą sobotę.

Propozycje sędziów bazują na tym, co w ustawach o SN, KRS i ustroju sądów powszechnych zmieniał PiS. Ale proponują inne rozwiązania stawianych przez PiS problemów. Na przykład kwestia postępowań dyscyplinarnych. PiS chce stworzenia specjalnej Izby Dyscyplinarnej w Sądzie Najwyższym, w której zasiądą dobrani przez ministra-prokuratora generalnego sędziowie, wynagradzani o 40 proc. lepiej niż pozostali. Dzięki temu kary dyscyplinarne mają być wymierzane częściej i surowiej.

Iustitia proponuje inny sposób: społeczną kontrolę nad postępowaniami dyscyplinarnymi przez publikowanie w internecie nagrań rozpraw dyscyplinarnych. Już od lat te rozprawy są publicznie dostępne, teraz byłoby można obejrzeć je na swoim komputerze.

PiS uchwalił – w ustawie o ustroju sądów powszechnych – że minister będzie miał jeszcze więcej władzy niż dotąd. W szczególności nad prezesami sądów. Sędziowie zamiast zwiększania władzy ministra proponują coroczne, publikowane w internecie sprawozdanie prezesów z działalności sądu. Prezes przedstawiałby je najpierw mieszkańcom, umożliwiając debatę nad nim. To rozwiązane absolutnie nowatorskie. Iustitia proponuje też utworzenie samorządu sędziowskiego, do którego delegaci wybierani byliby na poziomie każdego sądu. Zaczątkiem takiego samorządu jest powołane w czerwcu Forum Współpracy Sędziów.

Iustiutia odrzuca rozwiązanie przyjęte przez PiS: że minister sprawiedliwości-prokurator generalny bez konsultacji z samorządem sędziowskim i Krajową Radą Sądownictwa powołuje prezesów sądów. Zamiast tego proponuje, by minister wybierał spośród dwóch kandydatów przedstawionych mu przez samorząd sędziowski. To powtórzenie procedury, która obowiązuje w Trybunale Konstytucyjnym i Sądzie Najwyższym. Tyle że tam prezesa wskazuje nie minister, a prezydent.

PiS kwestionuje wybory sędziów do KRS jako niedemokratyczne. Chce, by wybierali ich posłowie. Iustitia proponuje, by kandydatów do KRS mogła zgłaszać, poza samorządami zawodów prawniczych, grupami sędziów, rzecznikiem praw obywatelskich i akademickimi wydziałami prawa, także grupy 2 tys. obywateli. Z tych kandydatów sędziowie wybieraliby członków KRS w wyborach „powszechnych” (głosować mógłby każdy sędzia). A przesłuchania kandydatów na członków KRS odbywałyby się publicznie i byłyby transmitowane w internecie. Tej propozycji PiS raczej nie może zarzucić braku transparentności i społecznej kontroli.

Wreszcie, w ramach usprawnienia pracy sądów, Iustitia proponuje, by sędziowie mogli być delegowani do pracy urzędniczej w ministerstwie sprawiedliwości na nie dłużej niż dwa lata. I by w tym czasie, mając zakaz orzekania, nie pobierali pensji sędziego, tylko urzędniczą. Mieliby zagwarantowane prawo powrotu na poprzednie stanowisko sędziowskie, ale podczas ich pracy w ministerstwie sąd dostałby dodatkowy etat sędziowski.

To niektóre z propozycji Iustiti. Pytanie, czy prezydent Andrzej Duda zechce wziąć je pod uwagę. „Składamy te projekty Panu Prezydentowi, deklarując wolę dyskusji nad zaproponowanymi rozwiązaniami oraz otwartość na głos wszystkich środowisk społecznych” – napisało Stowarzyszenie Iustitia w liście do prezydenta.

Jeśli PiS i prezydentowi Andrzejowi Dudzie rzeczywiście chodzi o zwiększenie społecznej kontroli nad sądami – to będą mieli problem w wytłumaczeniu opinii publicznej, dlaczego propozycje sędziów odrzucają. Choć prawdopodobny jest i taki scenariusz, że wezmą tylko niektóre pomysły sędziów, np. publicznie dostępne nagrania rozpraw przed sądem dyscyplinarnym i doroczne sprawozdania z działalności poszczególnych sądów połączone z publiczną debatą. Zostawią natomiast swoje pomysły – które weszły właśnie w życie – na przejęcie całkowitej kontroli nad kierownictwem sądów przez ministra sprawiedliwości. A także powrót do peerelowskiego rozwiązania, że minister sprawiedliwości daje sędziom nagrody i wymierza kary pieniężne. Prof. Adam Strzembosz, pierwszy po 1989 r. Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, zawsze podkreśla, że w PRL był to element władzy partii rządzącej nad sędziami. A zniesienie nagród i kar pieniężnych i wprowadzenie jednolitego uposażenia dla sędziów to jedna z gwarancji sędziowskiej niezawisłości.

PiS z niezawisłością walczy i nazywa ją „sędziokracją”, więc nie bardzo można się spodziewać, że wycofa się z rozwiązań, które właśnie weszły w życie. I zrezygnuje z przejęcia Sądu Najwyższego i Krajowej Rady Sądownictwa.

Natomiast to, że sędziowie przygotowali projekty, to ewenement. Od lat poprzestawali na wzywaniu wszystkich środowisk prawniczych i rządu do „okrągłego stołu” i debaty. A kolejne władze i tak zmieniały prawo po swojemu. Przejęcie inicjatywy przez sędziów, zamiast wyłącznie krytykowania projektów poselskich czy rządowych, może oznaczać przełom w samym środowisku. Szczególnie jeśli wychodzi od stowarzyszenia Iustitia, zrzeszającego wielu młodych sędziów rejonowych. To właśnie na tych sędziów stawia PiS, mając nadzieje, że powstaną przeciwko „starym” i zaaprobują prawo, które pozbawi „starych” władzy w sądach.