O obywatelskości i blokowaniu kontrmiesięcznicy

Policja zablokowała blokadę miesięcznicy smoleńskiej. Władza tak bardzo boi się kolejnych symbolicznych obrazków wynoszenia Władysława Frasyniuka, Lecha Wałęsy, Włodzimierza Cimoszewicza i innych osób publicznych, że wolała zablokować na 24 godziny ruch, także pieszy, na Krakowskim Przedmieściu, niż do tego dopuścić. Goście hoteli położonych przy Krakowskim nie mogli się do nich późnym wieczorem dostać. Ale nie szkodzi: w państwie PiS partyjna uroczystość smoleńska ponad wszystko.

Wynoszenie Obywateli RP się jednak odbyło: o trzeciej nad ranem. Dyżurowali pod Pałacem Prezydenckim spontanicznie zgromadzeni, bo obawiali się, że policja nie dopuści ich na to miejsce następnego dnia. Bo ono wszak na trzy lata (z pierwszeństwem dalszego przedłużania) zarezerwowane zostało, specjalną ustawą, dla partii rządzącej. Jak kiedyś PZPR zarezerwowała miejsce z trybuną honorową na placu Defilad na marsze 1 Maja.

Nic straconego. Wszyscy, którzy chcą zaprotestować przeciwko odbieraniu nam przez PiS wolności zgromadzeń, mogą to zrobić, przychodząc – dziś i w następne miesięcznice smoleńskie – z białymi różami na Krakowskie Przedmieście. A jak policja nie puści – to w jego pobliże, np. na plac Piłsudskiego. Obywatele RP od początku podkreślali, że wcale nie trzeba blokować miesięcznicy. Każdy robi tyle, ile chce i uważa, że może. Blokada to obywatelskie nieposłuszeństwo, za które można ponieść prawem przewidzianą karę. Przechadzać się z różami póki co wolno. Choć nie można zagwarantować, że nosiciele białych róż będą przez policję ewidencjonowani.

Niezależnie od środków, jakie podejmie władza PiS, Obywatelom RP udała się już rzecz najważniejsza: o tym proteście wiedzą wszyscy. Wie Polska i wie zagranica. Nie jest już – jak było przez rok – heroicznym protestem grupki upartych obywateli. Teraz o kontrmiesięcznicach dyskutuje się we wszystkich mediach, opozycyjnych, prorządowych i wszelkich innych.

Najpierw argumentowano, że blokowanie innym wolności zgromadzeń jest nieobywatelskie. Ale – patrz wyżej – Obywatele RP niekoniecznie namawiają do blokowania. A po drugie, to blokowanie jest podyktowane skrajnością sytuacji: jednym obywatelom całkowicie zabrano wolność zgromadzeń, by inni nie byli narażeni na kontrdemonstrację. Tymczasem kontrdemonstracje to jak najbardziej cywilizowana, powszechnie praktykowana w demokracji forma społecznego dialogu. Obywatelom RP uniemożliwiono dialogowanie. Łamiąca niekonstytucyjne prawo blokada jest formą protestu.

Teraz pojawił się nowy argument: że w ogóle nie należy protestować przeciwko miesięcznicom, bo to nieskuteczne, nie pomoże opozycji, nakręca jedynie negatywne emocje, co służy wyłącznie PiS (prof. Jadwiga Staniszkis w „Newsweeku”, Michał Danielewski w „Gazecie Wyborczej”).

Po pierwsze, protest Obywateli RP już jest skuteczny, bo został nagłośniony tak, jak na to od początku zasługiwał. Po drugie, to nie jest protest polityczny, ale obywatelski. Nie ma na celu wspierania partii opozycyjnych ani zwalczania poparcia dla PiS. To protest w obronie konstytucyjnych wolności i praw. Kiedy w PRL-u ludzie wychodzili na ulicę, też nie był to protest polityczny. Choć władze PZPR usiłowały przyprawić mu gębę inspirowania przez „syjonistów”, „siły imperialistyczne”, „odwetowców z Bonn”, „zaplute karły reakcji”. Ewentualnie przez „wrogie socjalizmowi elementy podszywające się pod klasę robotniczą”.