Mariusz Muszyński odwołuje Bodnara i przyznaje się do manipulacji składami Trybunału

Dubler sędziego TK pełniący obowiązki wiceprezesa uważa, że RPO Adam Bodnar „sprzeniewierza się złożonemu ślubowaniu, co zgodnie z art. 7 ust. 2 ustawy o RPO stanowi przesłankę do pozbawienia go sprawowanej funkcji”.

Już samo w sobie jest nieco dziwne, że ktoś, kto uważa się za sędziego Trybunału Konstytucyjnego, daje sobie uprawnienia do postulowania odwołania RPO. Ale naprawdę kuriozalne jest to, w jakiej formie ów postulat został wyrażony. Otóż Mariusz Muszyński umieścił go w zdaniu odrębnym do postanowienia Trybunału Konstytucyjnego. Napisać, że „umieścił”, to zresztą nic nie napisać. Bo nie tyle „umieścił”, ile całe zdanie odrębne do – podkreślmy: postanowienia TK – poświęcił wyłącznie dowodzeniu, że Bodnara należy odwołać. A Trybunał Konstytucyjny opublikował owo zdanie odrębne razem ze swoim postanowieniem. To tak jakby w Dzienniku ustaw zamieścił np. przepis na szarlotkę.

Bez żadnego trybu

W tym miejscu trzeba przypomnieć, czym jest zdanie odrębne sędziego TK. Art. 106 ust. 3 ustawy o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym mówi: „Członek składu orzekającego, który nie zgadza się z większością głosujących, może przed ogłoszeniem orzeczenia zgłosić zdanie odrębne, uzasadniając je w formie pisemnej, co zaznacza się w orzeczeniu. Zdanie odrębne może dotyczyć także samego uzasadnienia”.

Mariusz Muszyński ani słowa w swoim zdaniu odrębnym nie poświęcił samemu postanowieniu. Nie kwestionował też rozstrzygnięcia (umorzenia sprawy ze względu na cofnięcie przez RPO wniosku) ani uzasadnienia (uzasadnieniem było cofnięcie przez RPO wniosku). Kwestionować zresztą nijak nie mógł, bo ex lege, czyli z mocy prawa, Trybunał musi sprawę umorzyć, jeśli wnioskodawca ją wycofa.

Mariusz Muszyński siedem stron uzasadnienia poświęcił wyłącznie Adamowi Bodnarowi i ocenie jego działania. A Trybunał Konstytucyjny opublikował to jako własne orzecznictwo. Muszyński zarzucił Rzecznikowi Praw Obywatelskich:

– bezprawne wycofanie wniosku z TK: „decyzja Adama Bodnara o cofnięciu wniosku w sprawie o sygn. K 9/16 podważa standard wypełniania przez niego konstytucyjnej roli strażnika „wolności i praw człowieka. Wycofując wniosek, Adam Bodnar uchyla się od wypełniania tego obowiązku” (RPO wycofał sprawę, bo miało ją sądzić trzech dublerów sędziów, więc powstałaby wątpliwość, czy rozstrzygnięcie Trybunału jest wyrokiem).

– „chęć wpływu na kształt składów orzekających, mimo że jest to działanie wbrew pozycji ustrojowej Rzecznika oraz wbrew przepisom prawa” (tylko że wnioskodawca ma prawo składać wnioski o wyłączenie konkretnych sędziów).

– złamanie konstytucyjnej zasady demokratycznego państwa prawnego: „Cofnięcie wniosku przez Adama Bodnara stanowi przejaw braku woli współdziałania władzy, które jest elementem demokratycznego państwa prawnego wyrażonym w preambule do konstytucji”.

– naruszenie godności urzędu RPO: „działając w sposób określany w literaturze prawniczej nazwą sądowego pieniactwa. Działanie to nie tylko przeszkadza Trybunałowi w sprawnym funkcjonowaniu, ale też nie daje się pogodzić z godnością sprawowanego przez Adama Bodnara urzędu”.

– że RPO wykazał się brakiem „wyróżniania się wiedzą prawniczą” – co jest warunkiem sprawowania urzędu RPO, bo kwestionuje ważność wyboru dublerów sędziów, i podaje w wątpliwość ważność rozstrzygnięć z ich udziałem. A także dlatego, że powołał się m.in. na zalecenia Komisji Europejskiej dla Polski: „zmuszony jestem przypomnieć Adamowi Bodnarowi, że tego rodzaju dokument nie znajduje umocowania w unijnym procesie legislacyjnym. W konsekwencji nie jest elementem porządku prawnego Rzeczypospolitej Polskiej” – pisze Mariusz Muszyński w zdaniu odrębnym!

Notabene do pełnienia urzędu sędziego TK też wymagane jest „wyróżnianie się wiedzą prawniczą”, w którą w przypadku Mariusza Muszyńskiego można zwątpić, skoro filipikę na temat Adama Bodnara publikuje jako „zdanie odrębne”. Całość wywodu Muszyński kończy zdaniem, że Adam Bodnar „w ten sposób sprzeniewierza się złożonemu ślubowaniu, co zgodnie z art. 7 ust. 2 ustawy o RPO stanowi przesłankę do pozbawienia go sprawowanej funkcji. Z powyższych względów zdecydowałem się złożyć powyższe zdanie odrębne”.

Dwie zmiany składu

Sprawa dotyczyła wniosku RPO do TK, skierowanego na początku 2016 roku, na temat przepisów inwigilacyjnych wprowadzonych przez PiS do kilkunastu ustaw. Było to jeszcze za rządów prezesa Andrzeja Rzeplińskiego. Do rozpatrzenia tej sprawy – jako mającej szczególne znaczenie – prezes wyznaczył pełny skład TK. Gdy prezesurę przejęła Julia Przyłębska, zdecydowała, że sprawę osądzi skład pięcioosobowy, w którym zasiądzie dwóch dublerów: Mariusz Muszyński i Lech Morawski.

We wrześniu 2017 roku RPO zwrócił uwagę na brak podstawy prawnej do dokonania zmiany składu orzekającego w niniejszej sprawie. Zmiany można dokonać (art. 38 ust. 1 ustawy o funkcjonowaniu TK) w uzasadnionych przypadkach, zwłaszcza ze względu na przedmiot rozpoznawanej sprawy. Wtedy prezes TK może wyznaczyć sędziego sprawozdawcę, odstępując od zasady wyznaczania go zgodnie z kolejnością alfabetyczną. Ale nie może zmienić składu orzekającego z pełnego na pięcioosobowy. A wymiana sędziów w składzie może nastąpić tylko w wyniku wygaśnięcia mandatu sędziego lub wyłączenia sędziego. Na żaden z tych przypadków sędzia Przyłębska się nie powołała. Za to rozpędziła się w zmianie składu. 14 lutego 2018 roku ponownie go zmieniła, usuwając sędzię Sławomirę Wronkowską-Jaśkiewicz i powołując kolejnego dublera – Jarosława Wyrembaka.

Rzecznik złożył wniosek o wyłączenie dublerów z orzekania w tej sprawie z powodu groźby kwestionowania rozstrzygnięcia wydanego z ich udziałem jako nie-wyroku, co „może wywołać chaos w systemie prawa”. Trzyosobowy skład TK odrzucił ten wniosek. RPO wycofał więc sprawę inwigilacji z Trybunału. A dubler Mariusz Muszyński uznał to za przesłankę do odwołania Bodnara z funkcji i nadał temu swojemu postulatowi formę „zdania odrębnego do postanowienia”.

Bodnar musi odejść

Natychmiast podchwycił to portal wPolityce, by przypomnieć – w tekście Stanisława Janeckiego – że „Bodnar musi odjeść”. Hasło postawienia w Sejmie wniosku o odwołanie RPO – jedynej obecnie instytucji niezależnej od rządu PiS – pojawia się w kręgach bliskich władzy co kilka miesięcy. Ożywa wtedy zwykle rzucona przez fundację Ordo Iuris inicjatywa zbierania podpisów pod wnioskiem o odwołanie, by pokazać światu, że odwołania rzecznika własnych praw domaga się samo „społeczeństwo”. Teraz Mariusz Muszyński wprowadził ten postulat na wyższy poziom: dokumentu państwowego.

Warto przy okazji odnotować, że – wbrew postulatom PiS o transparentności i losowości wyznaczania składów sędziowskich – zmiany składów sądzących w Trybunale dokonywane przez tandem Julia Przyłębska – Mariusz Muszyński są, jak wynika z relacji pracowników Trybunału, zmorą. Zasada losowego, alfabetycznego przydzielania spraw z reguły stała się wyjątkiem. Jeśli sprawująca funkcję prezesa Julia Przyłębska zmienia skład sądzący wyznaczony „z rozdzielnika”, czyli alfabetycznie, nie jest to w ogóle odnotowywane jako zmiana składu. Ale składy zmienia też po tym, jak sama je wyznaczy. Na przykład niedawno zamiast siebie sprawozdawcą w sprawie wniosku posłów PiS o niekonstytucyjności przepisów pozwalających na aborcję ze względu na ciężkie i nieodwracalne uszkodzenie płodu uczyniła dublera sędziego, Justyna Piskorskiego.

Muszyński przyznaje: Ustawiamy składy pod rozstrzygnięcie

Zmiany składów raczej nie są dokonywane sobie a muzom. W komentarzu na Facebooku, do informacji o „zdaniu odrębnym” Mariusza Muszyńskiego, sędzia SN Stanisław Zabłocki zwrócił uwagę na argumentację Muszyńskiego w sprawie prawa prezesa TK do zmian w składach. Otóż Muszyński stwierdza, że prezes Trybunału ma do tego prawo w ramach swojej odpowiedzialności za sprawność pracy Trybunału. I dalej pisze tak: „zapewnienie sprawnego funkcjonowania oznacza także możliwość określania składów w sytuacjach, które nie zostały skonkretyzowane w ustawie, jak np. (…) zmiany sprawozdawcy w wyniku braku akceptacji składu co do przedstawionego projektu [rozstrzygnięcia]”.

A więc Mariusz Muszyński, człowiek, który w Trybunale Konstytucyjnym sprawuje funkcję wiceprezesa, stwierdza, że prezes ma prawo ni mniej, ni więcej, tylko wpływać na rozstrzygnięcie wydane przez Trybunał za pomocą manipulacji składem sądzącym. Czyli w Trybunale Konstytucyjnym wprowadzono standardy identyczne jak w prokuraturze Zbigniewa Ziobry: jeśli prokurator-referent nie prowadzi sprawy w kierunku pożądanym przez najwyższe kierownictwo – po prostu mu się ją odbiera. W przypadku postępowania w sprawie odmowy publikacji wyroków Trybunału Konstytucyjnego przez premier Beatę Szydło trzeba było zmienić czterech prokuratorów, by osiągnąć pożądany efekt: umorzenie.

A więc Mariusz Muszyński powiedział – ba, napisał! – expressis verbis, że w Trybunale Dobrej Zmiany ustawia się składy pod konkretne rozstrzygnięcie. I to w urzędowym, trybunalskim dokumencie.

Jeśli zbieramy kwiatki do przyszłych rozliczeń nadużyć władzy, to „zdanie odrębne” Mariusza Muszyńskiego może być ozdobą kolekcji.