PiS udaje kompromis

Czy Komisja Europejska uda, że została przekonana?

PiS przedstawił projekt zmiany ustawy o Sądzie Najwyższym i przepisów dotyczących asesorów sądowych. Ma je zamiar uchwalić na zaczynającym się we wtorek posiedzeniu Sejmu. Są reklamowane jako wyjście naprzeciw warunkom stawianym przez Komisję Europejską w ramach procedury z art. 7 traktatu o UE, czyli ochrony praworządności.

Minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz mówił wczoraj, po spotkaniu z wiceszefem KE Fransem Timmermansem, że Komisja Europejska chce „zmian” przepisów o skardze nadzwyczajnej i o asesorach sądowych. Wcześniej, w ramach przecieków, mówiło się, że Komisja chce całkowitego zniesienia skargi nadzwyczajnej i cofnięcia przepisu, który przenosi w stan spoczynku od lipca sędziów Sądu Najwyższego, którzy ukończyli 65 lat, chyba że poproszą prezydenta o pozostanie, a ten się zgodzi.

To, co zaprezentował PiS w projekcie nowelizacji, spełnia jeden z tych warunków: zmienia zasady powoływania asesorów sądowych, zrównując je z tymi dotyczącymi sędziów. Wedle zeszłorocznej ustawy asesorów sądowych powoływał minister sprawiedliwości. Krajowa Rada Sądownictwa mogła w ciągu dwóch miesięcy wyrazić sprzeciw – wtedy sprawę rozpatruje Sąd Najwyższy. Według właśnie ujawnionej propozycji PiS to KRS będzie decydowała, kto może zostać asesorem, i przekazywała wniosek o powołanie asesora prezydentowi. Minister sprawiedliwości został z tej procedury wyeliminowany. Niewątpliwie wzmacnia to niezależność asesorów.

Gdy chodzi o skargę nadzwyczajną, realna zmiana jest jedna: ograniczenie do prokuratora generalnego i Rzecznika Praw Obywatelskich kręgu podmiotów, które mogą ją wnieść do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. Teraz uprawnieni są też prezes Prokuratorii Generalnej, Rzecznik Praw Dziecka, Rzecznik Praw Pacjenta, przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego, Rzecznik Finansowy i prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Zmniejszenie liczby podmiotów uprawnionych do wnoszenia skargi niewątpliwie zmniejszy liczbę skarg. A więc i zagrożenie dla stabilności obrotu prawnego w Polsce, przed którym ostrzegali prawnicy, zwracając uwagę, że możliwość skarżenia prawomocnych rozstrzygnięć sądów zapadłych 20 lat wstecz oznacza możliwość kwestionowania milionów spraw.

W nowelizacji jest też zmiana, która ma zapewne uspokoić obawy, że np. Sąd Najwyższy, w ramach skargi nadzwyczajnej, będzie uchylał rozstrzygnięcia międzynarodowych sądów w polskich sprawach. Nowelizacja proponuje, że jeżeli uchylenie orzeczenia „naruszyłoby międzynarodowe zobowiązania Rzeczypospolitej Polskiej”, Sąd Najwyższy „ogranicza się do stwierdzenia wydania zaskarżonego orzeczenia z naruszeniem prawa oraz wskazania okoliczności, z powodu których wydał takie rozstrzygnięcie”. Ale jest też zastrzeżenie: „chyba że zasady lub wolności i prawa człowieka i obywatela określone w konstytucji” przemawiają za uchyleniem takiego rozstrzygnięcia. A więc niewiele się zmienia.

PiS sporo miejsca w uzasadnieniu do nowelizacji poświęca temu, że zmienił przesłanki, które trzeba wykazać, składając skargę nadzwyczajną. Teraz jest to naruszenie zasady „praworządności i sprawiedliwości społecznej”, a ma być dokładny cytat z konstytucji: „zgodności z zasadą demokratycznego państwa prawnego urzeczywistniającego zasady sprawiedliwości społecznej”. Zdaniem PiS to precyzuje i zawęża możliwość składania skargi nadzwyczajnej. Można z tym polemizować – tak czy inaczej wszystko będzie zależało od interpretacji tych zasad przez SN.

I tyle. Sprawy rezygnacji z przymusowego posłania 30 proc. sędziów SN na wcześniejszą emeryturę PiS nie ruszył. Nie ruszył też zwolnienia ich z obowiązku proszenia prezydenta o pozostanie i zamiany go na oświadczenie o zamiarze pozostania w SN. Taki zapis pojawił się w nowelizacji złożonej w marcu, ale podczas uchwalania zniknął.

Nie wiem, czy Komisja Europejska poczuje się usatysfakcjonowana takimi zmianami. Poza powoływaniem asesorów i pewnym zawężeniem skargi nadzwyczajnej nie zmieniają sądowych „reform” PiS na lepsze, czyli zgodniejsze z zasadą niezależności sądów, niezawisłości sędziów i trójpodziału władzy. Ale możliwe, że negocjacje z Komisją Europejską są w tej chwili bardziej polityczne niż merytoryczne. Że nie tyle chodzi o przywrócenie praworządności, ile o zamknięcie sprawy. Takie podejrzenia mogą się rodzić dlatego, że od dłuższego czasu Komisja nie wspomina o wycofaniu się z „reformy” Krajowej Rady Sądownictwa, z której PiS wyrzucił przedstawicieli sędziów i w ich miejsce wprowadził sędziów wybranych przez siebie. Teraz więc KRS niemal w całości składa się z nominatów PiS. A to Rada będzie decydować o obsadzie Sądu Najwyższego, w tym izb Dyscyplinarnej i Kontroli Nadzwyczajnej. I o sędziach, którzy będą sądzić w sądach powszechnych i administracyjnych.

Nawet gdyby PiS wycofał się ze wszystkich innych reform, przejęcie KRS gwarantuje władzy wykonawczej wpływ na orzecznictwo sądów. Komisja Europejska jakoś przestała to zauważać. Podobnie jak problem dublerów w Trybunale Konstytucyjnym.