Koalicja w roli szatniarza

Zero złotych na wynagrodzenia dla sędziów Trybunału nie-Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego i na diety członków neo-KRS – taką poprawkę do budżetu tych instytucji wnieśli posłowie koalicji podczas prac w sejmowej komisji finansów publicznych. – Naszą intencją było, żeby osoby, których działalność została uznana za bezprawną przez międzynarodowe trybunały, nie dostawały za nią wynagrodzenia – powiedział „Polityce” przewodniczący tej komisji poseł Janusz Cichoń.

Postulat moralnie słuszny. Tyle że bezprawny, bo prawo – w tym przypadku kodeks pracy i ustawy o TK, SN i KRS – wynagrodzenie gwarantują. Konstytucja też. – Szefowie tych instytucji powinni znaleźć jakiś sposób, aby im zapłacić – odpowiada na to przewodniczący Cichoń. OK, mogą poprzenosić pieniądze z innych pozycji do pozycji „płace” – i może starczy. A może nie. Ale czy następca Julii Przyłębskiej na fotelu prezesa czy pierwsza prezeska Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska zechcą ciułać pieniądze z ogrzewania, dojazdów, mieszkań służbowych, stołówki pracowniczej, telefonów, ochrony, papieru toaletowego, mydła i czego tam jeszcze także na uposażenie sędziów w stanie spoczynku?

Sędziowie nie dostają swoich emerytur z ZUS, bo nie płacą składek, ale – tak jak sędziowie czynni – z sądu, w którym pracowali. Czy następca Julii Przyłębskiej – dajmy na to, Bogdan Święczkowski – będzie rezygnował z wygód, żeby zapłacić uposażenie prof. Andrzejowi Rzeplińskiemu? Prof. Ewie Łętowskiej? Prof. Mirosławowi Wyrzykowskiemu? Wojciechowi Hermelińskiemu? Czy prezeska Manowska poświęci się, żeby zapłacić swojej poprzedniczce prof. Małgorzacie Gersdorf? Sędziów TK w stanie spoczynku jest ze trzydziestu, sędziów SN w stanie spoczynku – sporo więcej. Wielu nie ma innych niż sędziowskie świadczeń emerytalnych.

Gdyby emerytury wstrzymał im jakiś organ administracji państwowej – jest droga odwoławcza, możliwość skarżenia do sądu. Ale w takiej sytuacji – do kogo się odwoływać? Kogo skarżyć? Pracodawcę? A co on winien, skoro nie dostał pieniędzy w budżecie? Sejm, który uchwalił taki budżet? Nie da się, posłowie nie są odpowiedzialni za uchwalane prawo. To sam rdzeń ich parlamentarnego immunitetu. Zaś „skarbu państwa” abstrakcyjnie skarżyć nie można, zawsze trzeba wskazać jakąś jego konkretną instytucję. A tu takiej nie ma.

Rządząca koalicja wykonała numer w znanym stylu: „nie mam pańskiego płaszcza i co mi pan zrobi?”.

To znaczy – jeszcze nie wykonała, bo budżet nie był na razie głosowany na posiedzeniu plenarnym Sejmu i nie przeszedł przez Senat. Więc może warto się zastanowić, czy to aby słuszne, sprawiedliwe i zbawienne, by kosztem Bogu ducha winnych, a często bardzo zasłużonych ludzi demonstrować swoją sprawczość przed domagającym się czynu elektoratem.