Partie do sprawdzenia. Równo
Dziś PKW rozpoczęła rozpatrywanie rocznych sprawozdań finansowych partii politycznych. Tak jak powszechne było oczekiwanie, że odrzuci sprawozdanie komitetu wyborczego PiS, tak powszechnie oczekuje się, że odrzuci także sprawozdanie partii PiS.
Już choćby dlatego, że szereg wydatków z publicznych pieniędzy – np. ze słynnego Funduszu Sprawiedliwości – służących budowie zaplecza politycznego, społecznego i finansowego partii Zjednoczonej Prawicy, których PKW nie uznała za związane z kampanią, teraz będzie można zaliczyć jako niewykazane w sprawozdaniu dochody partii.
Przewodniczący PKW Sylwester Marciniak podaje w rozmowie z portalem Money.pl jeszcze jeden powód, który z automatu wymusi odrzucenie sprawozdania rocznego partii: w art. 38a, ust. 2, pkt 8 Ustawy o partiach politycznych napisano, że PKW odrzuca sprawozdanie partii, jeśli była członkiem komitetu wyborczego, którego sprawozdanie PKW odrzuciła z powodu finansowania lub korzystania z wartości niepieniężnych pochodzących z innych źródeł niż Fundusz Wyborczy.
A więc w zasadzie PKW jest w sytuacji bez wyjścia i musi sprawozdanie PiS i partii koalicyjnych Zjednoczonej Prawicy odrzucić. Oczywiście będzie jeszcze cała odyseja ze złożoną już skargą PiS do nielegalnej Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN, której werdyktu – jaki by nie był – organy III RP nie mogą uznać, nie sprzeniewierzając się orzeczeniom międzynarodowych trybunałów i uchwale trzech połączonych Izb SN z 2020 r. Będą przepychanki ze skierowaniem tej skargi do Izby Pracy SN, z głosowaniem w PKW nad wykonaniem werdyktu, z wykonaniem go przez ministra finansów – ale to zostawmy.
Teraz mamy dyskusję w PKW nad zeszłorocznymi sprawozdaniami finansowymi partii. I dyskusję społeczną nad ich równym traktowaniem. Do tej pory PKW wszystkie partie traktowała równo: sprawdzała wyłącznie papiery, podliczała słupki po stronie wydatków i wpływów na osobne subkonto komitetu wyborczego. Uznawała, że do tego właśnie jest powołana, nie ma uprawnień śledczych ani personelu. Powtarzała też latami, że jeśli miałaby robić cokolwiek więcej – to trzeba by zmienić prawo.
Z tym że to nie do końca prawda. Oczywiście – jeśli organ nie chce czegoś zrobić, to zawsze znajdzie przepis, którym to uzasadni. Ale skoro PKW jest organem administracyjnym i wydaje decyzje, to obowiązują ją ogólne zasady rozpoznawania spraw, w tym prowadzenia postępowania dla wyjaśnienia wszystkich wątpliwości, łącznie z tymi zgłoszonymi z zewnątrz. A tego wcześniej praktycznie nie robiono. Stało się to dopiero teraz, pod wpływem ogromnego nacisku społecznego, ale też politycznego (poszczególni ministrowie sporządzili dla PKW na polecenie premiera specjalne raporty, ile, kiedy i jakie świadczenia z publicznych funduszy i innych zasobów przekazywano na rzecz partii współrządzących i komitetu wyborczego PiS). Fakt, że skala tych nieoficjalnych danin z publicznych zasobów na rzecz rządzącego PiS była niespotykana, ale jest też inny fakt: zgłaszane przez obecną opozycję wątpliwości co komitetów wyborczych partii obecnie rządzących nie znalazły śladu w końcowych decyzjach PKW.
W rozmowie z Money.pl przewodniczący PKW sędzia Marciniak mówi, że jeszcze przed wyborami, 11 października 2023 r., Fundacja „Odpowiedzialna Polityka” przedstawiła opracowanie, w którym uznała za nadużycie wyborcze kampanię billboardową WOŚP z hasłem: „Polacy! Pokonajmy to zło!”, odnoszącą się do tematu zbiórki: na leczenie sepsy. A także np. doroczny Campus Polska Przyszłości (w trakcie kampanii), który współfinansowały samorządy, a kojarzony jest z Rafałem Trzaskowskim jako ważnym politykiem PO. Jak mówi Marciniak, po rozpatrzeniu sprawozdań komitetów wyborczych PKW stwierdziła lakonicznie, że opisane działania nie naruszały prawa wyborczego, bo „udział w tych wydarzeniach nie był związany z prowadzeniem kampanii wyborczej”. „I to pomimo moich apeli, by jakoś bardziej szczegółowo się do tych przypadków odnieść, skoro już zostaliśmy o nich poinformowani” – krytykował przewodniczący PKW.
I trudno nie przyznać mu racji. Każda decyzja administracyjna powinna być uzasadniona. Dlaczego PKW uznała, że nie jest związany z kampanią udział w dorocznym Campusie Trzaskowskiego, na którym tradycyjnie rozmawia się o polityce, a część przyjeżdżającej młodzieży ma skonkretyzowane antypatie polityczne (co zademonstrowała na tegorocznym „silent disco”, odśpiewując chóralnie „j…ć PiS”), a udział w pikniku w sprawie 800 plus jest wyborczy? Wyborcy i partie mają prawo to wiedzieć. Inaczej decyzja wygląda na arbitralną. I stwarza warunki do zarzutów o nierówne traktowanie.
Jest szansa się zrehabilitować. To, co PKW odrzuciła jako niezwiązane z kampanią wyborczą, może – i prawdopodobnie powinno – być wzięte pod uwagę pod kątem nieformalnego wspierania partii politycznych. Tak w przypadku PiS, Solidarnej Polski i pozostałych współudziałowców Zjednoczonej Prawicy, jak w przypadku partii koalicji 15 października. A decyzje powinny zostać starannie uzasadnione.
Tym staranniej, że PWK to dziś ciało polityczne, a nie organ funkcjonalnie niezależny od władzy wykonawczej.
Komentarze
Nie wiem jak można porównywać bilbordy WOŚP i Campus do miliardów ukradzionych przez PiS. Jak można powoływać się na pisowską wtyczkę Marcinkiewicza. Może od razu ustalmy, że wybory powinien zatwierdzić trybunał Przyłębskiej, albo Andrzej Duda.