I wszyscy zadowoleni
Prezydent posłał ustawę sądową to Trybunału Przyłębskiej. Nadał swojej decyzji walor momentu dziejowego, bo wygłosił w tej sprawie orędzie do narodu. Dramatyzmu zaś dodał, zaczynając od tego, że mamy wojnę, a on dba o bezpieczeństwo Polski. Bezpieczeństwo zaś to militarnie przynależność Polski do NATO, a gospodarczo – do Unii.
Więc skoro o bezpieczeństwo Polski chodzi, to on się nie będzie unosił osobistą urazą, że Unii nie podoba się jego ustawa z czerwca i że PiS mu ją popsuł. Nie będzie się unosił i wetował uchwalonej kilka dni temu ustawy, mimo że PiS nie ma wystarczającej liczby głosów, by jego weto odrzucić. On pośle ją do Trybunału Przyłębskiej, żeby ocenił – z właściwą sobie bezstronnością, odpowiedzialnością i niezmierzoną prawną mądrością – jej zgodność z konstytucją.
I ma z głowy. Teraz – jak w przypadku np. zakazu aborcji – odium za brak unijnych funduszy spadnie na odkrycie towarzyskie prezesa PiS i jej drużynę.
Wszyscy są zadowoleni: prezydent – że uniknął odpowiedzialności. PiS – że nikt mu teraz nie powie, że nie starał się o unijne pieniądze i nie szedł na daleko idące kompromisy. I opozycja – że ustawa, która sparaliżowałaby Naczelny Sąd Administracyjny, nie wejdzie w życie. Może zadowolona jest też Komisja Europejska, bo nie musi zajmować stanowiska wobec tego kolejnego prawnego potworka ustanowionego rzekomo na jej zamówienie.
Nie cieszy się chyba tylko prezes Julia, bo znowu wszystko na nią. To znaczy nie scenariusz, tylko odpowiedzialność za jego realizację.
Jaki jest ten scenariusz? Jest kilka możliwości. Najbardziej prawdopodobne, że po prostu sprawa miesiącami czy nawet latami nie doczeka się rozstrzygnięcia. Jest po temu dobry powód: co najmniej sześciu z 15 członków Trybunału wypowiedziało prezes Julii posłuszeństwo, a więc rozpatrzenie wniosku prezydenta w ustawowym pełnym składzie może być przez nich zablokowane.
Inny wariant: orzec niekonstytucyjność. PiS-owi to także na rękę, bo wcale tej ustawy nie chciał i będzie mógł mówić Brukseli, że się starał, ale Trybunał i polska konstytucja to siła wyższa. Trzeci wariant to orzeczenie konstytucyjności. Ustawa wchodzi w życie, ale tylko w teorii, bo NSA wymagałby kompletnego przeorganizowania i zasilenia nowymi sędziami. Czyli neosędziami, których prawo do orzekania, szczególnie w sprawach dyscyplinarnych i testu bezstronności, byłoby natychmiast zakwestionowane. W dodatku KE przyjęła strategię nieoceniania, czy nowe prawo wypełnia praworządnościowy „kamień milowy”, więc wejście czy niewejście w życie ustawy sądowej przestało mieć kluczowe znaczenie w sprawie refinansowania polskich wydatków na KPO.
I tak po miesiącu dramatycznych zmagań stoimy ciągle w tym samym miejscu. Przy czym PiS jednak coś wygrał: udało mu się skłócić opozycję.
Komentarze
Swietne slowa
Zosia2345
11 LUTEGO 2023
1:42
Swietne slowa prezydenta Dudy!
Jak zwykle, genialne podsumowanie !
Dlaczego polska opozycja jest taka słaba? Kolejny raz daję się rządzącym
Duda – instrument muzyczny dęty drewniany z grupy aerofonów stroikowych…
Korekta-to Hołownia został jak Himilsbach z angielskim.
Dupokrytka dla Dudy.
Chciałem, zrobiłem ile mogłem i co mogłem, podpisałem. No, chciałem, ale nie mogłem! I dlatego pojechałem na narty.
Dziękuję za proste tłumaczenie prawniczych spraw.
„Nie cieszy się chyba tylko prezes Julia, bo znowu wszystko na nią.”
Pani prezes Julia jakoś sobie poradzi…jakiś bardziej wykwintny obiadek ?
Gorzej z tym panem Szynkowskim vel Sękiem.
Dostanie polecenie wyjazdu do Brukseli …z zakazem powrotu bez kasy.
I co ten bidny chłop ma począć ?
Racja. Nie tylko skłócić opozycję, ale również ją uwikłać – bo poparcie tego projektu w sejmie oznacza de facto akceptację dodatkowych neosędziów. Na tej samej zasadzie egzekucje dysydentów w Iranie wymagają szeregu uczestników spośród w zasadzie przypadkowych osób: ktoś musi zawiązać sznur, inny przynosi stołek… w efekcie wszyscy są umoczeni, nie ma niewinnych. I o to chodzi.
Nic dodać nic ująć. Jak zawsze trafna analiza kolejnego „incydentu” prawnego w państwie PiS. Sarkazm i ironia autorki jak najbardziej na miejscu, choć chciałoby się w końcu doczekać normalności…
W oczywisty sposób skandalicznemu, ale jednak mikroskopijnemu gdy idzie o wymiar pieniężny programowi willa+ nadano – zupełnie nie wiadomo czemu – ogromny rozgłos. Wokół tego pisowskiego „wałeczka” jednoczy się teraz opozycja, próbując usunąć ministra Czarnka. Znowu – zupełnie nie wiadomo po co. Bo wiadomo na pewno dwie rzeczy – najprawdopodobniej PiS obroni swojego ministra, a gdyby jakimś cudem udało się go odwołać, zostanie on natychmiast zastąpiony przez, na przykład, kurator Nowak. Warto? Nie warto. Co ma Czarnek do utopionej właśnie ustawy sądowej? Otóż to jest tak naprawdę okazja do zjednoczenia opozycji i do rzeczywistego, sensownego działania. Opozycja (niemal cała) zrobiła wszystko, żeby zjednoczona prawica mogła uczynić krok w kierunku pozyskania środków unijnych. Jak zwykle – zawiodła. Skutkiem nie są „groszowe” historie willi+, tylko wielomiliardowe, ciężkie ciosy w gospodarkę całego kraju. Pani Redaktor podsumowała swój wpis uwagą, że ustawa sądowa skłóciła opozycję. Ja naiwnie wierzę, że skutki wrzucenia ustawy do czarnej studni, imienia Julii P., staną się przesłanką do postawienia konstruktywnego wotum nieufności dla całego rządu, ciężko chorującego na imposybilizm. Każdy dzień trwania tego rządu to godzenie się na to, żeby gangrena prawno-ekonomiczna toczyła cały kraj.
Artykuł nie bierze pod uwagę tego, czemu ostatnio przygląda się profesor Matczak: Gombrowiczowskim gębom prezydenta (fizycznym i mentalnym), które wkrótce na maturach, wyprą literacki oryginał, jednocześnie stając się wyznacznikiem RP III+ (IV+ ?, sorry, nie nadążam za zmianami).