Uchwały anty-LGBT obalone. Są sądy w Rzeczpospolitej

Wybory wygrał Andrzej Duda, człowiek ekipy władzy. Nie udało się więc przywrócić mechanizmu kontrolnego powściągającego rządzącą większość, jakim jest prezydent wetujący ustawy. Ale są jeszcze niezależne sądy. Tym razem niezależność okazały w sprawie promowanej przez rząd i samego Andrzeja Dudę dyskryminacji osób nieheteronormatywnych.

Wczoraj Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach, a dzisiaj WSA w Warszawie z siedzibą w Radomiu unieważniły uchwały o „strefach wolnych od ideologii LGBT” gmin Istebna i Klwów. Uchwały zaskarżył RPO Adam Bodnar, kolejna niezależna instytucja kontrolna. Zaskarżył pięć wybranych spośród ponad 40 takich uchwał. Tydzień temu WSA w Krakowie odrzucił skargę, uznając, że ocena tych uchwał nie leży w jego kompetencjach. Czyli uciekł od osądzenia.

Sędziowie WSA w Gliwicach i Radomiu, którzy nie uciekli od odpowiedzialności i orzekli zgodnie z prawem i sumieniem, to Anna Apollo, Krzysztof Wujek (sprawozdawca) i Barbara Brandys-Kmiecik (w sprawie Istebnej) oraz Marek Wroczyński (sprawozdawca), Artur Kot i Iwona Owsińska-Gwiazda z WSA w Radomiu (w sprawie gminy Klwów).

WSA w Gliwicach stwierdził, że rada gminy przekroczyła swoje uprawnienia, a więc konstytucyjną zasadę działania na podstawie i w granicach prawa, i naruszyła konstytucyjną zasadę niedyskryminacji. Sąd uznał mówienie, że to „ideologia”, a nie ludzie, za „przymykanie oczu na rzeczywistość”. Termin „ideologia LGBT” nie został dookreślony. W obecnych warunkach pojęcie to dotyczy ludzi nieheteronormatywnych i ma dla nich skutek dyskryminujący, polegający na wyłączaniu ich ze wspólnoty ze względu na ich preferencje seksualne i tożsamość płciową.

Sąd uznał, że uchwała krzywdzi osoby LGBT i wzmacnia ich poczucie zagrożenia. „To argumenty najcięższego kalibru, którymi sąd poczuł się zobligowany do stwierdzenia nieważności uchwały” – podkreślił sędzia Krzysztof Wujek.

WSA w Radomiu, oceniając uchwałę „Gmina Klwów wolna od ideologii LGBT”, także stwierdził, że pojęcie „ideologia” odnosi się do ludzi. A Rada gminy podjęła uchwałę bez podstawy prawnej i przekroczyła swoje uprawnienia. Sama uchwała zaś ma charakter dyskryminacyjny. „W naszych społecznościach lokalnych żyją ludzie o różnej orientacji seksualnej, światopoglądzie, o różnym kolorze skóry i każda społeczność powinna dbać o to, by czuli się jak we własnym domu. Rada Gminy Klwów odwołuje się w swej uchwale do polskiej tradycji. Bardzo dobrze, tylko że w polskiej tradycji jest również tradycja tolerancji, a miarą dojrzałości danego samorządu jest to, jak traktujemy swoje mniejszości, bo większość zawsze sobie jakoś poradzi, a stosunek do mniejszości jest miarą naszej oceny” – uzasadniał sędzia Marek Wroczyński. Stwierdził też, że wskazanie pewnej grupy osób jako niepożądanej stanowi przekroczenie zasad państwa prawnego.

Oba wyroki są nieprawomocne i zapewne zostaną zaskarżone do NSA. Zobaczymy, czy NSA przyjmie odpowiedzialność i osądzi sprawę, czy też ucieknie od orzekania, jak zrobił m.in. w sprawie decyzji ministra środowiska o wycince Puszczy Białowieskiej czy ministra kultury o połączeniu muzeów Westerplatte i II Wojny Światowej, co skończyło się zniszczeniem unikalnego projektu opartego na ideałach pacyfizmu, jakim było Muzeum II Wojny Światowej. W tych przypadkach NSA stwierdzał, że decyzje ministrów nie są aktem o charakterze ogólnym, a więc nie podlegają kognicji sądu administracyjnego.

Podobnie WSA w Krakowie 26 czerwca, oddalając skargę RPO, stwierdził, że uchwała „anty-LGBT” nie jest aktem zakresu administracji publicznej. Czym w takim razie jest, zważywszy że wpływa na życie mieszkańców już choćby przez to, że może stanowić podstawę zakazu wyświetlania publicznie filmów czy wystawiania spektakli o tematyce LGBT albo przekazywania dotacji na projekty dotyczące społeczności LGBT – jak pomoc dla ofiar przemocy na tle homofobii czy edukacja równościowa?

Na rozstrzygnięcie sądów administracyjnych czekają jeszcze dwie skargi RPO. Zobaczymy, czy sądy rozstrzygną je merytorycznie.

Zjawisko uciekania od orzekania – najczęściej z lenistwa – znane jest od lat. Teraz jednak mamy szczególną sytuację, w której ten rodzaj lenistwa można uznać za zbrodnię wobec etyki sędziowskiej. Sądy są bowiem w Polsce PiS ostatnią instytucją kontrolną mającą realną władzę zmieniania rzeczywistości.