Godność i tęcza

W nocy z wtorku na środę nieznani sprawcy podpisani jako „Gang Samzamęt”, „Stop Bzdurom” i „Poetka” zatknęli tęczowe flagi na kilku warszawskich pomnikach, w tym na figurze Chrystusa przed Kościołem św. Krzyża na Krakowskim Przedmieściu.

Zostawili też manifest: „To jest szturm! To tęcza. To atak! Postanowiłyśmy działać. Tak długo, jak będę się bać trzymać cię za rękę. Tak długo, aż nie zniknie z naszych ulic ostatnia homofobiczna furgonetka. To nasza manifestacja odmienności – ta tęcza. Tak długo, jak flaga będzie kogoś gorszyć i będzie niestosowna, tak długo uroczyście przyrzekamy – prowokować”.

Zdaniem biskupów i rządzących, w tym premiera Morawieckiego, to „profanacja”, „akt przemocy” oraz wandalizmu.

Nieprawda. To akt samoobrony. W kraju szanującym prawa człowieka dyskryminowana i atakowana mniejszość dostaje opiekę i ochronę państwa. W Polsce to państwo, a konkretnie władza prześladuje i dyskryminuje nieheteronormatywną mniejszość swoich obywateli. Nie tylko dyskryminuje i prześladuje, ale też zachęca i wzywa do prześladowania i dyskryminacji. Za rządów obecnej ekipy osoby nieheteronormatywne zostały oficjalnie – przez nieformalnego naczelnika państwa – zaliczone do obywateli gorszego sortu. A rok temu mówił on, że „chcą się wedrzeć do naszych szkół, do naszego życia, chcą odebrać nasze prawa, kulturę, atakują Kościół, nasze świętości. To trzeba odeprzeć”.

Biskupi, którzy dziś uznają zatknięcie tęczowej flagi na pomniku Chrystusa za profanację, rok temu (abp Jędraszewski) określali ludzi nieheteronormatywnych jako „zarazę”. Andrzej Duda zapowiada specjalną ustawę, która ma uniemożliwić edukację równościową i wymierzona jest w osoby LGBT. A samorządy ogłaszają się „strefami wolnymi od ideologii LGBT” – cokolwiek miałoby to oznaczać.

Osoby nieheteronormatywne oskarżane są przez rządzących o zamach na najważniejsze dla Polaków wartości. Odmawia się im patriotyzmu, moralności, zdolności do uczuć wyższych. Dzieci, które wychowują, są dla nich – wedle słów prezesa Kaczyńskiego – „do zabawy”. Za tym szczuciem idą akty agresji: pobicie „pedała” traktowane jest jak czyn patriotyczny, w obronie rodziny, wiary i narodowych wartości.

To wszystko wina władzy. To, a nie zatknięcie tęczowej flagi na pomniku, są prawdziwe akty przemocy. Zatknięcie tęczowych flag i manifestów to bynajmniej nie jest „akt wandalizmu”, bo żaden pomnik nie został uszkodzony. A jeśli Kościół stoi na stanowisku, że przedstawienie Jezusa Chrystusa – ofiary prześladowania – jako obrońcy prześladowanych to akt profanacji, to jego kłopot.

To pokojowy protest symboliczny. Protest osób, którym władze państwa odmawiają ludzkiej godności. To działanie w stanie wyższej konieczności. Budzenie sumień.