Przesilenie lipcowe
Dziś o 18 pod Pałacem Prezydenckim protest „no logo”. Nie organizuje go żadna organizacja, żadna partia, po prostu: obywatelki i obywatele. Protesty przeciwko przejęciu przez władze PiS sądownictwa zaczynają przypominać ruchy „occupy” z 2013 r. Młodzi ludzie, ale też hippisowscy weterani z lat 60. i 70. po bankowym krachu buntowali się wtedy przeciw „klasie politycznej”, porządkowi, który nie tworzył państwa i społeczeństwa ich marzeń.
W Polsce – nareszcie! – starzy spotkali się z młodymi. W tej samej sprawie: wolności. Nie ma wolności bez niezależnych sądów, bo bez nich człowiek jest bezradny wobec władzy. Nie ma wolności bez trójpodziału władzy, bo bez niego społeczeństwo nie ma jak kontrolować rządzących. Tak jest dziś w Polsce, która powoli przestaje być III RP. I w ogóle z „Rzeczpospolitą”. Zaczyna być „Rzeczpartyjną”, a ściślej „Rzeczpisowską”. A my nie jesteśmy obywatelami „Rzeczpisowskiej”.
Partyjność państwa i polityki to jeden z powodów społecznej bierność. „Oni” i tak załatwiali wszystko za nas, swoimi sposobami. „Oni” są klasą społeczną, z własnymi interesami, własnym językiem, własną siecią powiązań i regułami postępowania. „Nas” potrzebują raz na cztery lata.
Jakkolwiek to uogólnienie może być niesprawiedliwe i upraszczające, to jednak odzwierciedla uczucia ludzi, szczególnie młodych.
Obecne protesty są obok, a czasem przeciw partyjności. Może dlatego są tak masowe i konsekwentne, jak nigdy po 1989 r. Protestują Warszawa, duże i małe miasta i miejscowości. Czasami setki, czasem dziesiątki tysięcy ludzi, a czasem jedna osoba (Sierpc, woj. płockie) czy jedna rodzina (Kędzierzyn-Koźle). Ludzie robią spontaniczne akcje. I charakterystyczne, że PiS, aby je zdeprecjonować, wmawia ludziom, że są partyjne, że organizuje ich „opozycja totalna”. Za wszelką cenę chce upartyjnić ten protest, wpisać go w „walkę plemion”. Nie boi się opozycyjnych partii. Boi się obywateli.
Siłą protestów jest różnorodność i spontaniczność. I otwartość. Nikt nie zabrania politykom robić własnych protestów, wstawiać własnych platform, z których mogą przemawiać. Jeśli jednak zapraszani są na platformy obywatelskie, część wiecujących przenosi się – np. w Warszawie – pod inną platformę, traktując to jako partyjne zawłaszczanie obywatelskiego protestu PiS odebrał sobie wiarygodność, nazywając protestujących „upiorami bolszewickimi, ubeckimi wdowami, oczadzonymi i pożytecznymi idiotami” (senator Waldemar Bonkowski) czy „spacerowiczami i turystami” (szef MSWiA Mariusz Błaszczak). Nie pierwszy raz PiS atakuje demonstrantów, ale po raz pierwszy dotknęło to ludzi młodych, którzy nie wpisywali się w spór PiS-anty-PiS. Obrażając, uczynił ich swoimi przeciwnikami. I niewykluczone, że zachęcił do czynnego włączenia się w życie publiczne, czego do tej pory unikali, kontestując „system”.
Młodzi mają teraz swoją rewolucję. Niezrozumiałe i obciachowe jest dla nich kombatanctwo, uważali, że „kombatanci” zawłaszczają państwo, powołując się na swoją moralną legitymację. To się przełamało, bo teraz oni są siłą. Wszystko zależy bardziej od nich niż od kombatantów. Poczuli moralną siłę i rację. Na tyle, że nie boją się już używać kombatanckich symboli. Skandują „solidarność naszą siłą”, ale jest to ich obywatelska solidarność, którą odkrywają dla siebie i która nie ma nic wspólnego z NSZZ „Solidarność”. Zaadoptowali też logo zaproponowane przez Jerzego Janiszewskiego, twórcę logo Solidarności z lat 80. Słowo „dość”, z biało-czerwoną flagą – na wzór logo „S”.
Myślenie, że można się z życia politycznego pozbyć partii, jest utopią. Taką samą, jak anarchizm. Nie ma polityki bez partii, nie ma państwa bez polityki. Państwa już tak zostały wymyślone. Ale to nie znaczy, że nie można dokonać ZMIANY. Zmiany rozumienia partyjności. Zamiast „klasy politycznej”, która manipuluje opinią publiczną, by skłonić ją do popierania ich wizji, powinny się pojawić partie, które idą za ludźmi, a nie wloką ich za sobą. Które słuchają ludzi, angażują swoich ekspertów i zasoby, żeby opracować realne i sensowne sposoby realizacji ich potrzeb.
Nie wiadomo, czy z protestów wyłoni się nowa siła polityczna czy jedynie skłonią one opozycję partyjną do współpracy i opracowywania planów odbudowy demokratycznego państwa prawa „urzeczywistniającego zasady sprawiedliwości społecznej” (cytat z konstytucji, która wcale się nie zdezaktualizowała). Ale wygląda na to, że zaczęła się ZMIANA.
Komentarze
„Nie wiadomo, czy z protestów wyłoni się nowa siła polityczna czy jedynie skłonią one opozycję partyjną do współpracy i opracowywania planów odbudowy demokratycznego państwa prawa „urzeczywistniającego zasady sprawiedliwości społecznej” (cytat z konstytucji, która wcale się nie zdezaktualizowała). Ale wygląda na to, że zaczęła się ZMIANA”.
Pani Ewo,
Jeśli ta zmiana ma polegać na „nowych” rządach skompromitowanych doszczętnie Schetyny, Muchy, Kopacz, Komorowskiego, Petru, Balcerowicza, Celińskiego i innych tego typu świeżych twarzach to ja powtarzam: tym Państwu już dziękujemy…
Jak łatwo zapomnieć, że to nadal okładają się po szczękach i mózgach korowcy i solidarnościowcy, z których jedni pisali listy dziękczynne do Generała, a drudzy nie pisali.
„Partyjność państwa i polityki to jeden z powodów społecznej bierność.” Mam głębokie przekonanie, iż ta bierność wynika raczej z braku instrumentów , narzędzi na trwale wpisanych w system demokratyczny, które jako społeczeństwo powinniśmy móc zastosować wobec polityków aby zdyscyplinować ich na każdym etapie sprawowanej przez nich władzy. Dzisiejszy system demokracji partyjniackiej stworzony przez polityków służy wyłącznie ich interesom dając im niebywałe przywileje i zupełną bezkarność nakładając jednocześnie na obywateli jedynie obowiązki. Politycy ubezwłasnowolnili obywateli pozbawiając nas jakichkolwiek narzędzi w decydowaniu o naszym losie dlatego też aby wyegzekwować nasze prawa wobec nikczemnej władzy musimy uciekać się do demonstracji i protestów ulicznych które winny być ostateczną bronią obywateli. Problem w tym, że nie mamy absolutnie żadnych innych narzędzi do dyscyplinowania polityków. A nawet tak potężnym instrumentem jak masowe protesty władza albo się przejmie albo nie. Dlaczego tak jest. Powtórzę jeszcze raz :BO NIE MAMY ŻADNYCH INNYCH INSTRUMENTÓW NACISKU !!! Dlatego też Pani szlachetne aczkolwiek naiwne marzenie, że „powinny się pojawić partie, które idą za ludźmi, a nie wloką ich za sobą. Które słuchają ludzi, angażują swoich ekspertów i zasoby, żeby opracować realne i sensowne sposoby realizacji ich potrzeb.” pozostanie tak długo marzeniem dopóki nie zmusimy polityków do pełnienia roli do jakiej zostali wybrani. Bo niby dlaczego „powinny” pojawić się takie partie. W obecnym systemie demokracji partyjniackiej nikt i nic ich do tego nie zmusi. Tylko instrumenty dyscyplinowania polityków przez społeczeństwo na trwale zapisane w system demokratyczny mają szanse zmusić polityków do podejmowania decyzji na rzecz obywateli.
Jedna skromna i mądra Zofia Romaszewska więcej zdziałała niż dziesiątki tysięcy ludzi. Ale (zwłaszcza „Polityka”) nie pochwalą mądrej kobiety, natomiast już leżą plackiem na kolanach przed krętaczami Schetyną, Petru… Norma. Dlatego jest, jak jest i inaczej nie budiet.
@takei-butei
24 lipca o godz. 15:14
Adam Szostkiewicz napisał na swoim blogu:
„Decyzja prezydenta jest wynikiem protestów obywatelskich”.
Ja mu odpowiedziałem:
„Absolutnie nie.
Jest wynikiem wnikliwej lektury tekstów styropianowych propagandzistów typu Adama Szostkiewicza i Jacka Żakowskiego oraz PRL-owskich funkcjonariuszy aparatu propagandy typu Daniela Passenta i (towarzysza) Władysława Władyki.
Po jednych i po drugich to już tylko spuścić wodę, by resztki spłynęły tam, gdzie ich miejsce…”
Oczywiście Szostkiewicz mi tego nie opublikuje.
Pani Romaszewska mogł a powstrzymać męża od brania kasy za to ,że walczył z komuną.Jakie przesilenie./?Baterie dale ladowane ,szykowanie się do boju ,to taki lipiec jak ten ,kiedyś ,przed sierpniem.
Powtarzam po raz enty dopóty dopóki PiS będzie miało taka opozycję , bedzie mogło spać spokojnie.
Berlińskie SĄDY ..CEPelici w Warszawie https://youtu.be/ptF8DAw2tRA
Pozbyć się trzeba mafii działających pod przykrywką partii politycznych łamiących notorycznie prawo i konstytucję.
Partia polityczna to jest według konstytucji dobrowolne zrzeszenie obywateli działających w sposób demokratyczny. W konstytucji jednak nic nie pisze o „przewodniej roli partii politycznych w państwie”, o „centralizmie demokratycznym”, o monopolu partii na udział w wyborach i w życiu politycznym kraju. Nie pisze, że wybrany do Sejmu może być każdy obywatel wskazany przez partyjne gangi, lecz pisze, że każdy obywatel może być wybrany do Sejmu. Pisze również, że wybory do Sejmu mają być powszechne i równe i że nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym z jakiejkolwiek przyczyny. No i pisze w końcu w art. 4. że naród rządzi poprzez SWOICH przedstawicieli a nie poprzez przedstawicieli paru partyjnych skur… znaczy gangsterów.
Więc proszę nie mydlić oczy, że ktoś chce likwidacji partii politycznych. Partie mogą być i mogą nawet rządzić, jeśli potrafią zdobyć poparcie większości, ale tylko w wyborach powszechnych, równych i wolnych, czytaj demokratycznych. Kiedy to ludzie mogą wybierać partie, ale wcale nie muszą, bo mają właśnie wolność kandydowania i wyboru.
slima11
24 lipca o godz. 16:21
Podziwiam twój minimalizm. Przecież mogła powstrzymać od brania państwowej kasy cały ten Styropian. Dlatego potępiam ohydną postawę pani Zofii.
Z tym przesileniem też bym nie przesadzał.
Wprawdzie wydarzyło się coś istotnego, ale w sumie nic się nie zmieniło.
Obawiam się, że veto może zostać obalone. Leniwi lub zbyt późno poinformowani posłowie nie stawią się na posiedzeniu, a PiS będzie prawie w komplecie. W takiej sytuacji uzyskanie 3/5 może być łatwe. Wtedy już nie będzie odwrotu i podpis stanie się koniecznością. Brak trzeciego veta wskazuje, że to jednak może być tzw. „ustawka”.
Po zapowiedzi podwójnego veta może nastąpić demobilizacja wśród protestujących. A to jest dla rzadzących ogromna wartość.
Ustawa o ustroju sądów powszechnych zawiera wiele furtek dla ograniczania niezawisłości orzeczników. Większość spraw dzieje się poza SN i ustrój sądów powszechnych ma dla obywateli znaczenie podstawowe.
Co może zrobić PAD? -Maksymalnie opóźniać formalne zgłoszenie veta.
Kombatanctwo zawsze było zawsze przekleństwem tego kraju. Najpierw byli legioniści, którzy skasowali system demokratyczny w II RP, potem starzy komuniści i zbowidowcy,wprowadzający nomenklaturę, a teraz opozycjoniści wszelkiej maści, którzy swoje osobiste animozje (kto jest komuchem lub zdrajcą, kto roznosił ulotki, a kto siedział w domu). Kogo to dziś – oprócz nich samych, to obchodzi. Cała klasa polityczna jest w tej formie do kasacji. Muszą przyjść nowi ludzie, z nowym spojrzeniem i nowym pomysłem. To nie sąd ale politycy są bezkarni za swoje działania, rozwalające często życie innych. Sędzia kradnący batonik (czy coś w tym stylu) został ukarany, facet tuszujący „dziwną” jest głónym prokuratorem. Przed trybunałem stanu nie został ukarany żaden polityk, bo odpowiedzialność polityków tak naprawdę nie istnieje. Stwórzmy kraj w którym chcielibyśmy mieszkać i który chcielibyśmy stworzyć dla naszych dzieci czy wnuków
Nic się nie zmieniło? A może został wyjęty pierwszy kamień i lawina dopiero ruszy. Na pewno PiS głęboko się zastanowi nad kolejnymi skokami na demokrację (komisje wyborcze), a społeczeństwo, znając swoją siłę, nie dopuści już do tego skoku. To się zmieniło. Poza tym nie jest to już partia triumfu i został jej wytrącony z ręki potężny argument o społecznym poparciu.
W duszy prezydenta walczą dwie dialektyczne sprzeczności „Duda” i „Kornhauser”.
Wygrał „Kornhauser” , a przegrał dżingoizm.