Morawiecki będzie się chwalił poniżaniem sędziego?

Premier Morawiecki zamierza udowadniać Komisji Europejskiej, że zmiany w sądownictwie są konieczne, powołując się na sprawę karną przeciwko byłemu prezesowi Krakowskiego Sądu Apelacyjnego. Tymczasem Rzecznik Praw Obywatelskich potwierdza, że wobec owego prezesa w areszcie bezprawnie stosowano szykany.

Przez wiele miesięcy, bez podstawy prawnej, codziennie funkcjonariusze przeprowadzali w jego celi kontrole i stosowali kontrolę osobistą naruszającą intymność i godność – potwierdziła kontrola RPO w Zakładzie Karnym w Rzeszowie przeprowadzona po tekście POLITYKI.

Traktowanie byłego prezesa ASA w Krakowie odbierane jest przez środowisko sędziowskie w całej Polsce jako ostrzeżenie władzy dla niepokornych sędziów.

Były prezes SA w Krakowie Krzysztof S., wraz z 26 urzędnikami sądowymi z całej Polski miał – według prokuratury – stworzyć „grupę przestępczą”, która brała łapówki i prała brudne pieniądze. Sprawa dotyczy Centrum Zakupów dla Sądownictwa, podlegającego dyrektorowi (a więc nie prezesowi) Sądu Apelacyjnego w Krakowie. Ale rząd PiS przedstawia ją opinii publicznej jako dowód na korupcję wśród sędziów. Kilka dni temu premier Mateusz Morawiecki w wywiadzie dla „Gazety Polskiej” powołał się właśnie na tę sprawę jako dowód konieczności przeprowadzenia kwestionowanych przez Unię Europejską zmian w polskim sadownictwie: „W mojej opinii szczególnie znamienny jest przykład sądu z Krakowa. Będę zachęcał pana przewodniczącego Timmermansa, aby się przyjrzał temu przykładowi bardzo uważnie. Wszystko wskazuje bowiem na to, że działała tam zorganizowana grupa przestępcza” – mówił.

Krzysztof S. przesiedział w areszcie dziewięć miesięcy. Stracił tam m.in. dwa zęby, upadając podczas spaceru, i nie dostał pomocy dentystycznej. Był też regularnie poddawany poniżającemu procederowi kontroli osobistej i kontrolom w celi. On i jego dzieci mówili POLITYCE, że władze aresztu nie przedstawiły mu żadnej decyzji o objęciu go reżimem przeznaczonym dla więźniów niebezpiecznych (obejmuje on m.in. kontrole osobiste przy każdym wyjściu i powrocie do celi i całodobowy monitoring) i nie reagowały na jego skargi. Takiego traktowania zakazał dopiero sąd, gdy rozpoczął się proces Krzysztofa S. Sąd uchylił wtedy areszt.

Po tekście w POLITYCE Biuro RPO przeprowadziło kontrolę w areszcie w Rzeszowie. Wysłannicy RPO odbyli rozmowy z funkcjonariuszami, zbadali dokumentację i zapisy z monitoringu. Potwierdzili to, na co skarżył się Krzysztof S., i ustalili, że szykany stosowano do niego bez podstawy prawnej. Nikt – ani dyrektor aresztu, ani sędzia penitencjarny – nie wydał decyzji o objęciu go kategorią „niebezpieczny”, a mimo to tak właśnie był traktowany.

Niżej fragmenty notatki z wizytacji RPO w Zakładzie Karnym w Rzeszowie:

Z dokonanych ustaleń wynika, że wobec pana Krzysztofa S. nie wydano decyzji o zakwalifikowaniu jako osadzonego stwarzającego poważne zagrożenie społeczne albo poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa aresztu („N”) ani decyzji o objęciu szczególną ochroną. (…)

Do stosowania wskazanego reżimu – w szczególności będących przedmiotem zarzutów sformułowanych w artykule prasowym codziennych kontroli celi mieszkalnej i kontroli osobistych – administracja Zakładu Karnego w Rzeszowie nie miała podstaw prawnych: z wnioskiem o objęcie Krzysztofa S. szczególną ochroną nie wystąpił organ dysponujący, również on sam nie złożył wniosku w tej sprawie. (…)

Na podstawie poczynionych ustaleń należy stwierdzić, że do stosowania codziennych kontroli celi mieszkalnej i kontroli osobistych, które administracja jednostki uzasadniała w szczególności możliwością podjęcia próby samobójczej przez pana Krzysztofa S., brak było również przesłanek merytorycznych. Z zapisów w aktach osobowych, w szczególności z opinii psychologa wynika, że nie stwierdzano tego rodzaju zagrożenia. (…)

Stosowanie wobec Krzysztofa S. dolegliwych, ingerujących w sferę prywatności oraz mogących zakłócać przygotowanie do obrony działań, polegających na przeprowadzaniu codziennych kontroli celi mieszkalnej i kontroli osobistych, należy uznać w tej sytuacji za nieuzasadnione i nadmiernie dolegliwe. (…)

Stosowanie wobec pana Krzysztofa S. zaleceń profilaktycznych spowodowało w istocie stworzenie szczególnego reżimu wykonywania tymczasowego aresztowania, zbliżonego do reżimu określonego dla więźniów tzw. niebezpiecznych, przy znacznie ograniczonych gwarancjach praworządnego stosowania tych środków: z dokumentacji nie wynika, aby osadzony został zapoznany z podjętą wobec niego decyzją (brak informacji o ogłoszeniu łub doręczeniu osadzonemu decyzji o zastosowaniu szczególnych zaleceń ochronnych), stosowanie środków nie było ograniczone czasowo ani poddawane okresowej weryfikacji.

Niedawno – 28 maja – Zebranie Sędziów Sądu Apelacyjnego w Krakowie podjęło uchwałę uznającą, że sposób, w jaki w areszcie traktowano byłego prezesa, miał na celu zastraszenie środowiska sędziowskiego i narusza zakaz tortur i poniżającego traktowania: „stosowanie wobec jakiejkolwiek osoby pozbawionej wolności szczególnych obostrzeń, które nie znajdują uzasadnienia w jej sytuacji faktycznej i procesowej, należy uznać za poniżające i nieludzkie traktowanie w rozumieniu art. 3 Europejskiej konwencji praw człowieka [zakaz tortur i poniżającego traktowania]. (…) Opisane działania podjęte wobec sędziego Krzysztofa Sobierajskiego odbieramy jako celowe, zmierzające do upokorzenia Pana sędziego, jak też ukierunkowane na zdeprecjonowanie, zastraszenie i podporządkowanie środowiska sędziowskiego władzy wykonawczej. Wpisują się one także w kampanię medialną prowadzoną przeciwko sędziom i władzy sądowniczej, czego dowodem były próby wykorzystania tzw. afery w Sądzie Apelacyjnym w Krakowie dla uzasadnienia niekonstytucyjnych zmian ustrojowych podporządkowujących sądy władzy wykonawczej”.