Odstrzelić problem
Na granicy polsko-białoruskiej strzelają. Nie funkcjonariusze białoruscy, ale polscy. Strzelają do cudzoziemców nielegalnie przekraczających granicę – jeden postrzelony w plecy Syryjczyk (kula utknęła w kręgosłupie) leży w szpitalu i czeka na operację neurochirurgiczną. Przekraczanie granicy w miejscu do tego nieprzeznaczonym nie jest przestępstwem. Jest wykroczeniem. I dla zapobieżenia temu wykroczeniu strzela się do ludzi.
W czwartek polska pograniczniczka strzeliła w kierunku grupy polskich aktywistów patrolujących las, by udzielać pomocy potrzebujących. Pomaganie nie jest przestępstwem. Nie jest też wykroczeniem. Jest bezinteresownym aktem humanitaryzmu. Do tej pory aktywiści ryzykowali zdrowie bezpieczeństwo, wolność (byli zatrzymywani i przetrzymywani w areszcie), majątek (karano ich grzywnami). Teraz wygląda na to, że ryzykują też życie.
Sprawa postrzelenia Syryjczyka jest w prokuraturze. Na razie wersja jest taka, że strzał był przypadkowy, żołnierz po prostu się potknął. Tylko dlaczego broń była odbezpieczona? Ta wersja nie wyjaśnia też, dlaczego – jak mówi postrzelony Syryjczyk, który szedł na końcu grupy – po tym strzale padły następne i grupa się rozproszyła. Z tego zdarzenia nie ma nagrania. Przynajmniej nie ma go poszkodowany. Jednak kula w kręgosłupie mężczyzny jest dowodem, że strzał padł.
Strzał w kierunku aktywistów Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego jest udokumentowany nagraniem. Także przed strzałem, kiedy nie słychać, by padło wymagane procedurą ostrzeżenie: „stój, bo strzelam”. Widać, jak po strzale z lasu wychodzi dwoje pograniczników. Funkcjonariuszka przyznaje, że strzeliła, potem oboje tłumaczą, że nie wiedzieli, że to „swoi”. Czyli myśleli, że „obcy”. I to do „obcych” strzelali bez ostrzeżenia.
Poszkodowani wezwali policję, wszyscy pojechali na komendę. I tu – jak wynika z relacji aktywistów Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego przedstawionych na youtube’owym kanale „Czaban robi raban” dziennikarza i członka POPH Piotra Czabana – nastąpił zwrot akcji: okazało się, że strzału nie było. I nawet jest na to dowód: w broni funkcjonariuszy, którą bez świadków sprawdzono, nie brakowało żadnego naboju. A w przeciwieństwie do incydentu z postrzeleniem Syryjczyka tutaj strzał był niecelny i aktywista Mariusz Kurnyta zwany Człowiekiem Lasu nie ma w ciele dowodu w postaci pocisku.
Zobaczymy, czy i jak prokuratura wykorzysta dowód, który jest, czyli nagranie z incydentu i zeznania aktywistów, którzy byli jego świadkami. Do tej pory żaden ze zgłoszonych przez aktywistów przypadków łamania prawa przez funkcjonariuszy na granicy nie skończył się postawieniem zarzutów. Od narażania zdrowia i życia migrantów i nieudzielania im pomocy, przez znęcanie się fizyczne i psychiczne, okradanie i niszczenie migrantom telefonów komórkowych. Także skargi na zastraszanie i bezprawne pozbawianie wolności aktywistów pozostają bez konsekwencji wobec funkcjonariuszy.
Dlaczego? Nasuwa się wyjaśnienie, że funkcjonariusze i prokuratorzy są zadaniowani przez władzę polityczną, by obchodzić się brutalnie zarówno z migrantami, jak i z osobami niosącymi im humanitarną pomoc. Funkcjonariusze mają organizować migrantom piekło na ziemi po to, by odechciało się im przekraczać polską granicę. Jak widać, piekło na ziemi mają robić też aktywistom. Tak wygląda polityka rządu wobec kryzysu migracyjnego.
Hasło „murem za polskim mundurem” zobowiązuje także prokuraturę do ochrony funkcjonariuszy łamiących prawo. I do łamania prawa, bo ukrywanie dowodów przestępstwa i torpedowanie śledztwa jest łamaniem prawa.
„Mamy nagranie. Mamy świadków. Mamy prawników i prawa obywatelskie. I i tak toniemy w bezradności. Co jeszcze musi się wydarzyć na tym cholernym poligonie bardzo dzikiego wschodu, żeby ktoś wszedł i powiedział dość? Kiedy komisje śledcze?” – pyta na FB aktywistka POPH.
To nie jest pytanie do odchodzącej władzy, która prowadzi politykę puschbacków i terroryzowania bezbronnych cywilów na granicy. To pytanie do władzy przyszłej. Tej, którą wybraliśmy – także aktywiści z granicy – m.in. po to, by na tej granicy egzekwowała prawo. Także prawo humanitarne i azylowe. Żeby skończyły się pushbacki, żeby każdy, kto chce ochrony humanitarnej w Polsce, mógł bezpiecznie złożyć taki wniosek. Żeby nikomu nie strzelano w plecy, nie przepychano przez druty, nie pędzono na bagna i do granicznej rzeki.
Aktywiści ratujący życie migrantów na granicy apelowali do polityków szykujących się do przejęcia władzy o deklarację, że z tym koniec. O jakiś znak pod adresem służb na granicy, że antyhumanitarna praktyka nie będzie dłużej tolerowana. Do tej pory się nie doczekali.
Czy przyszli rządzący odezwą się teraz, kiedy funkcjonariusze w „polskich mundurach” strzelali do aktywistów? Oficjalna linia KO i Trzeciej Drogi to „przede wszystkim bezpieczeństwo granic”. Czy granica, na której strzela się do cywilów, jest bezpieczna? Czy hasło o „bezpieczeństwie” to wersja polityki „murem za polskim mundurem” w wykonaniu nowej władzy?