Folwark Manowskiej

Prezes SN Małgorzata Manowska poszła w ślady prezydenta Andrzeja Dudy, który odmówił zaprzysiężenia pięciu sędziów wybranych do Trybunału Konstytucyjnego. Manowska odmawia zaprzysiężenia 26 ławników wybranych w Senacie z rekomendacji KOD. Jej zdaniem nie spełniają warunku „nieskazitelnego charakteru”.

Dowodem braku nieskazitelności są publikacje prorządowych mediów, które przeszukując internet, znalazły krytyczne wypowiedzi (sprzed wyboru) niektórych z ławników o działaniach władzy na granicy polsko-białoruskiej i przekopie Mierzei Wiślanej. Odkryły też, że część z nich, przed wyborem, dzieliła się w mediach społecznościowych memami nie zawsze kulturalnie krytykującymi władzę – jak „osiem gwiazdek” czy ich rozkodowany odpowiednik. Kilkoro startowało też w wyborach lokalnych czy ogólnopolskich z list PO.

Prezes Manowska uważa, że osoby tak zaangażowane politycznie (bo tak odczytuje krytyczne wypowiedzi wobec władzy) nie mogą dostać władzy sędziego. Można dyskutować na ten temat, ale senatorowie wybierali z tego, co dostali. Kandydatów na ławników mają zgłaszać organizacje pozarządowe, a Ordo Iuris, organizacja Kai Godek czy Roberta Bąkiewicza najwyraźniej wzdragały się przed kontaktem ze zdominowanym przez opozycję Senatem, bo kandydatów nie zgłosiły.

Poza tym jeśli do Trybunału Konstytucyjnego Sejm wybiera osobę o tak żywej ekspresji – werbalnej i epistolarnej – i tak politycznie zaangażowaną jak Krystyna Pawłowicz, tak politycznie niezależną jak sławiący  „mentalność służebną” u sędziów Stanisław Piotrowicz czy tak dbającą o  publiczny wizerunek i zaufanie do niezależności Trybunału jak Julia Przyłębska udająca się na obiady z prezesem Kaczyńskim – to ławnicy wybrani przez Senat zdecydowanie nie dorastają do tego ideału.

Prezes Manowska, broniąc cnoty Sądu Najwyższego, mogła też wspomnieć, jak neo-KRS wybierała kandydatów na stanowiska sędziowskie. Sama przecież awansowała dzięki neo-KRS do SN. I pamięta zapewne, że do SN neo-KRS nie wskazała nikogo, od kogo nie uzyskała satysfakcjonującej odpowiedzi na pytanie, czy Julia Przyłębska jest prawowicie powołana na stanowisko prezeski TK. I teraz raptem przeszkadzają jej kandydaci wskazani przez KOD?

Prezes Manowska wie też zapewne, jak wybierano członków neo-KRS, która stoi na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów – że był to handel wymienny: podpis na listach poparcia w zamian za awans dla siebie lub/i członków rodziny. Taki jest w tej chwili w Polsce standard, którego beneficjentką jest też prezes SN Małgorzata Manowska.

Zostając sędzią Sądu Najwyższego, musiała się wykazać nie tylko „nieskazitelnością charakteru”, ale też wybitną wiedzą prawniczą. Tymczasem zwróciła się do marszałka Senatu oficjalnie, na piśmie, namawiając go do bezprawnego działania: reasumpcji głosowania nad ławnikami. Tymczasem regulamin Senatu dopuszcza reasumpcję (art. 56) jedynie „w trakcie tego samego posiedzenia Senatu”. Ławników wybrano na początku października zeszłego roku, a od tamtego czasu odbyło się już kilka posiedzeń Senatu. Gdyby marszałek zarządził reasumpcję – przekroczyłby swoje obowiązki.

Prezes Manowska poszła w ślady prezydenta Dudy, nie tylko odmawiając zaprzysiężenia. Skutki jej działania godzą w konstytucyjną rolę wymiaru sprawiedliwości. Niezaprzysiężenie oznacza, że sędzia (ławnik) nie może orzekać. Tak stało się w Trybunale Konstytucyjnym i zapoczątkowało to konstytucyjny kryzys, który trwa. Niezaprzysiężenie 26 z 30 ławników Sądu Najwyższego spowoduje paraliż orzekania w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej, a także w Izbie Odpowiedzialności Zawodowej (dawniej Dyscyplinarnej).

Małgorzata Manowska, która z urzędu ma obowiązek dbać o sprawność działalności SN, nie dopełnia więc obowiązków „piętrowo”: blokując orzekanie dwóch izb i doprowadzając do przewlekłości postępowań w SN.

Prezydent powołał niedawno specjalnego rzecznika dyscyplinarnego do zajęcia się poprzedniczką Małgorzaty Manowskiej – Małgorzatą Gersdorf – za rzekome przekroczenie uprawnień tym, że zwołała i uczestniczyła w posiedzeniu trzech połączonych Izb SN dla realizacji wyroku TSUE z listopada 2019 r. Jakoś nic nie słychać o powołaniu rzecznika dyscyplinarnego ds. prezes Manowskiej.

Taki to folwark: wszystkie zwierzęta są równe, ale niektóre równiejsze. A pisowskie standardy przyzwoitości uderzają w PiS rykoszetem.