Prawa władzy czy obywateli?
Cały czas nie wiemy, co jest przyczyną zdymisjonowania przez RPO Marcina Wiącka jego zastępczyni Hanny Machińskiej. Owszem, wydał on oświadczenie, które wraz z nim podpisali jego dwaj pozostali zastępcy: Stanisław Trociuk i Valeri Vachev, ale zamiast wyjaśnień obywatele, którzy w dniu dymisji przyszli pod Biuro RPO i domagali się rozmowy z rzecznikiem swoich spraw, dowiedzieli się z owego oświadczenia, że w ten sposób zaprzeczają całemu dorobkowi instytucji Rzecznika w Polsce i negują ciężką pracę Biura.
Sytuacja była więcej niż symboliczna: około stu obywatelek i obywateli (z organizacji pozarządowych, działaczy ulicznych i korporacji prawniczych) stoi pod siedzibą Rzecznika ich praw i nie jest wpuszczana na rozmowę. Wcześniej zaś, bez słowa uzasadnienia, RPO pozbawił ich – nas wszystkich – bezpośredniej obrony naszych praw. Bo to nie RPO Marcin Wiącek był na komisariatach, na ulicy, na granicy, w więzieniu – z ludźmi szykanowanymi przez władze, tylko właśnie Hanna Machińska. Wśród domagających się rozmowy z RPO Wiąckiem była Babcia Kasia – notorycznie w brutalny sposób zatrzymywana podczas demonstracji: Pani Hanna Machińska powiedziała, abym na przyszłość mówiła policjantom, że to ona jest moją osobą najbliższą, i aby ją powiadamiali. Chciałam bardzo za to podziękować – mówiła w poniedziałek Babcia Kasia.
Tego samego dnia trzynastu doradców RPO działających w ramach KMPT (Krajowy Mechanizm Prewencji Tortur) złożyło w proteście dymisję. A także wszyscy członkowie Komisji Ekspertów ds. Praw Człowieka w Działaniach Służb Specjalnych przy RPO. Gest solidarności z Hanną Machińską, choć trudno nie zauważyć, że zwolnili tym RPO Marcina Wiącka z odpowiedzialności za pozbycie się także ich.
Były RPO Adam Bodnar napisał oświadczenie, które zakończył tak: Chciałbym podziękować dr Hannie Machińskiej za jej służbę, a zwłaszcza za to, że mogłem się od niej nauczyć szczególnej wrażliwości na los drugiego człowieka. (…) Urząd RPO stracił jedną z najważniejszych obrończyń praw człowieka w Europie.
W internecie krąży obywatelska petycja do RPO o przywrócenie rzecznik Machińskiej. Jako pierwsza podpisała ja Agnieszka Holland.
Co na to wszystko RPO Marcin Wiącek? Nadal łamie prawo obywateli do informacji (art. 61 Konstytucji), milcząc o motywach podjętej wobec Hanny Machińskiej decyzji. Robi z siebie ofiarę: w wydanym we wtorek oświadczeniu on i jego dwaj zastępcy (Stanisław Trociuk i Valeri Vachev) żalą się na niewdzięczność obywateli: Pojawiło się jednak w przestrzeni medialnej wiele krytycznych opinii o pracy Biura RPO w związku z decyzją o zmianie na stanowisku Zastępcy Rzecznika Praw Obywatelskich. Dlatego zwracamy się ze wspólnym apelem, aby – niezależnie od oceny tej sytuacji – nie deprecjonować działań całej instytucji na rzecz obywateli. Uszanować jej pracę, wielki trud i zaangażowanie, aby wolności i prawa człowieka w Polsce były lepiej chronione.
A więc RPO Marcin Wiącek ustawia obywatelki i obywateli w roli niewdzięczników, a siebie – w rzędzie niedocenionych pracowników RPO.
Od momentu kandydowania było wiadomo, że prof. Marcin Wiącek najbardziej lubi ciszę. A najbardziej nie lubi, gdy jego działania widziane są z perspektywy polityki. I jako pracownik naukowy UW, i jako RPO dbał, by stać pośrodku. I by podejmować możliwie niekontrowersyjne politycznie działania. Teraz wpadł, bo trudno byłoby wymyśleć ruch, który narobiłby więcej politycznego szumu niż właśnie zdymisjonowanie Hanny Machińskiej. Osoby, która przez pięć lat w Biurze RPO nieomal własnym ciałem broniła ludzi poddanych przemocy władzy – czy to podczas ulicznych demonstracji, czy w lesie na polsko-białoruskim pograniczu, czy w więzieniach i zamkniętych ośrodkach.
Wyznający zasadę „tisze jedziesz, dalsze budziesz” Marcin Wiącek wyprodukował poważne zamieszanie wokół własnej osoby. Odwołując Hannę Machińską, niechcący sprowokował porównywanie siebie do niej. I wyszedł na jej tle blado. Szczególnie, jeśli porównać działania Hanny Machińskiej na granicy polsko-białoruskiej z komentarzem, jaki RPO wygłosił niedawno na temat człowieka, który zawisł na drucie kolczastym, forsując graniczny mur: Sytuacja powinna być zbadana pod kątem odpowiedzialności cudzoziemca [za nielegalne przekroczenie granicy] – powiedział dziennikarzom. Ani słowa o zachowaniu funkcjonariuszy, którzy się z niego wyśmiewali. Czyli obrona państwa zamiast obrony praw w wolności człowieka.
Pozbycie się z urzędu RPO Hanny Machińskiej rozpoczęło proces odkrywania się przez prof. Wiącka. Właśnie po raz kolejny uderzył w wolność słowa i prawo do informacji: odwołał poniedziałkową konferencję, na której miała się odbyć uroczystość wręczenia Nagrody RPO im. Pawła Włodkowica ratującym uchodźców na granicy z Białorusią działaczom Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie Marii i Wojciechowi Radwańskim oraz działającym na rzecz uchodźców z Ukrainy Mirosławie i Zbigniewowi Warzechom. Dlaczego odwołano – zwyczajem RPO Marcina Wiącka nie wyjaśniono. Można się tylko domyślać, że istniała obawa, że laureaci zechcą skorzystać ze swojej wolności słowa i upomną się o przywrócenie Hanny Machińskiej, z którą współpracowali.
Niedługo okaże się, czy RPO prof. Wiącek uszanuje prawo obywateli do kontroli władzy i zdecyduje się przyjąć delegację 88 organizacji pozarządowych, których przedstawicieli nie wpuszczono w dniu zdymisjonowania Hanny Machińskiej. Skierowali do niego list, w którym czytamy: Siła urzędu Rzecznika Praw Obywatelskich opiera się na autorytecie społecznym, którego podstawą jest zaufanie. Natomiast zaufanie budowane jest przez transparentność działań, jasną komunikację oraz czytelne motywy podejmowanych decyzji, także w sprawach kadrowych. (…) Jesteśmy pewni, że obecna sytuacja warta jest rozmowy RPO ze społeczeństwem obywatelskim na temat palących wyzwań dotyczących ochrony w Polsce praw człowieka.
Komentarze
Dr.Machinska zostala zdymisjonowana bo byla niewygodna pisowskim notablom a szczegolnie:Blasczakowi,Kaminskiemu,Kaczynskiemu i Ziobrze vel Zero(kolejnosc dowolna).Macki pisowskiego dranstwa dotarly nawet do RPO.Smutne to.
Kompromisowym rozwiązaniem wydaje mi się stwierdzenie – prawa obywateli rządzących. Jest to stwierdzenie prawdziwe o tyle, że władza zawsze podkreśla, iż są takimi samymi obywatelami jak rządzeni. O zakresie stosowania prawa także decyduje władza, wybierając kiedy, jakie prawa i wobec kogo je stosuje, w ramach praktyki stosowania praw obywatelskich…
CZy ,wódz pozwoliłby wybrać ,następceę pana Bodnara ,bez wiedzy o tym ,że ten ,będzie posłuszny?Na tym włAśnie polega geniusz wodza.Czy naiwniak TUSK ,NIE MÓGŁ PRZEWIDZIEĆ ,ŻE DŁUGONSY ,JAKO DORADCA ,ODGRYWAŁ ROLĘ KONFIDENTA?PODOBNIE ,UPADŁY DZIŚ GOWIN ,NIE KUMAŁ ROLI SZEFANOWEJ PARTII KANAPOWEJ,POSŁUSZNEJ WODZOWI.Czy w redakcjach ,partiach ,nie ma konFIDENTÓWwodza.?A czy mizeria Millera ,też się do nich nie zalicza,cholera wie.?
Wspomina pani o „działaczach ulicznych”, takież „działaczki” pomija? Oj, nieładnie, nieładnie…
Okazuje się, że odwołanie tej pani, spóźnione, było jak najbardziej słuszne – wykorzystała sprawowaną funkcję do budowy politycznego zaplecza.
I czymże to „działaczki uliczne” pani redaktor podpadły? Młodsze? Konkurencja?
Pamiętacie państwo, co się wydarzyło po zwolnieniu z pracy zwykłej suwnicowej?
Może to jest ta pora?
Oczywiście RPO ma, a przynajmniej powinien mieć, swobodę w wyborze swoich współpracowników, zastępców w szczególności.
Jednakże dymisja osoby zaangażowanej czynnie w zakres działalności RPO powinna być konkretnie umotywowana.
Klasyka takich rozstań to „samodzielna” (dla ludu i mediów) decyzja kogoś o rezygnacji ze stanowiska. Na przykład z przyczyn osobistych.
Skoro to nie Pani Machińska zrezygnowała, to – niestety – opinii publicznej należą się konkretne wyjaśnienia. Wiadomo, że ich nie będzie, bo obecnie cokolwiek by RPO powiedział, będzie niedobre. Za późno.
Może to odpowiedni czas, aby doktor habilitowany nauk prawnych Wiącek Marcin podał się do dymisji? Przecież na dobrą sprawę on nie chciał być RPO, były podejrzenia, że się nie nadaje na tę funkcję, wiele jego wypowiedzi na to wskazywało, a teraz już jest pewność.
Cóż tu dodać – koń jaki jest każdy widzi….
M
.. coś tu nie pasuje,było tak pięknie biuro RPO kontynuowało politykę profesora Bodnara aż tu nagle dymisja zastępcy H. Machińskiej.Ktos tu maczał w tej sprawie brudne paluch , są tylko dwie postacie ,,szuję,, Ziobro i Kaczyński,zapachniało TECZKAMI. !!!!
A co ,tu można wiedzieć?Wódz ,nie pozwolił ,by na wybranie szefa RPO ,,NIEPOSŁUSZNEGO I MAJĄCEGO UCZCIWE ZDANIE.Kazał wyrzucić ,i tyle w tym temacie.a BEZPOŚREDNIĄ PRZYCZYNĄ B ,BYŁO ZAANGAŻOWANIE W POMOC ,DLA PRZEŚLADOWANYCH NA GRANICY Z BIAŁORUSIĄ.