Czy prezes Schab nadużył władzy?

Powód przeniesienia sędzi Ewy Leszczyńskiej-Furtak i Ewy Gregajtys do innego wydziału, podany w piątkowym piśmie prezesa Schaba do prezeski Manowskiej, nie mieści się w ustawie o ustroju sądów powszechnych. A działanie bez podstawy prawnej to łamanie prawa.

Od dwóch tygodni środowisko sędziowskie protestuje przeciwko przeniesieniu z wydziału karnego Sądu Apelacyjnego w Warszawie do wydziału pracy i ubezpieczeń społecznych dwóch wybitnych karnistek: Ewy Leszczyńskiej-Furtak oraz Ewy Gregajtys. Decyzję podpisał wiceprezes tego sądu Przemysław Radzik w imieniu prezesa Piotra Schaba. Zaprotestowało 73 sędziów SA i 29 sędziów SN. W piśmie skierowanym do prezesa Schaba piszą, że przeniesienie „nie tylko godzi w interes sądu, lecz przede wszystkim w interesy uczestników postępowań karnych, którym służy prawo do sprawnego i rzetelnego procesu. (…) Jest także oczywiste, że sędzia od wielu lat wyspecjalizowany w rozpoznawaniu spraw karnych nie posiada niezbędnego doświadczenia do tego, aby orzekać w innym pionie, przy zachowaniu tych samych, najwyższych standardów orzeczniczych”.

Dalej sędziowie zwracają uwagę, że w wydziale karnym, w którym orzekają obie sędzie, brakuje co najmniej ośmiu-dziesięciu etatów sędziowskich. „Trudno oprzeć się wrażeniu, że przeniesienie SSA Ewy Leszczyńskiej-Furtak oraz SSA Ewy Gregajtys nie stanowi elementu racjonalnej polityki kadrowej, lecz przejaw represji za działalność orzeczniczą opartą na konstytucji, orzeczeniach Trybunałów Europejskich i Sądu Najwyższego. (…) Trudno w zakresie działań podjętych przez wiceprezesa Sądu Apelacyjnego w Warszawie nie odnaleźć analogii do metod stosowanych wobec sędziów warszawskich w latach 1981-1988 r., kiedy to miało miejsce nasilenie łamania praworządności, a szczególnie podczas stanu wojennego”.

Kopie pisma sędziowie skierowali do pierwszej prezes SN Małgorzaty Manowskiej. I ta stanęła po stronie sędziów, kierując i upubliczniając własny apel do prezesa Schaba „o ponowne przemyślenie i w efekcie uchylenie decyzji kadrowej”. Napisała: „Uważam jednak, że przenoszenie doświadczonych sędziów, szczególnie na poziomie sądu apelacyjnego, szkodzi obywatelom, stronom postępowań, gdyż jest oczywiste, że sędzia, który przez wiele lat specjalizował się w określonej dziedzinie prawa, musi ponownie wdrażać się do orzekania w innej dziedzinie prawa”.

W piątek prezes Schab odpowiedział. Stwierdził, że pozostanie przy swojej decyzji, ale wyjaśnił motywy jej podjęcia. To nowość, bo w decyzjach, które dostały sędzie Leszczyńska-Furtak i Gregajtys, nie podano żadnego uzasadnienia. Nie ma w nich zresztą przywołanej nawet podstawy prawnej.

W wyjaśnieniu dla prezeski Manowskiej prezes Schab napisał, że powodem przeniesienia jest fakt, że sędzie odmawiały uznawania neosędziów za sędziów właściwie powołanych i sądzenia z nimi (co zresztą jest w pełni zgodne z orzecznictwem w takich sprawach Trybunału Praw Człowieka). „Manifestowana w szeregu pism kierowanych do władz Sądu oraz w licznych orzeczeniach i oświadczeniach wobec stron postępowań ocena statusu zawodowego innych sędziów jest z jednej strony jaskrawym przekroczeniem podstawowych wymogów etyki sędziowskiej, z drugiej natomiast torpeduje należyte wykonywanie służby publicznej w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie, skoro osoby, o których mowa, uzurpują sobie tytuł do otwartej odmowy orzekania w składach kolegialnych, tworzonych z większością sędziów II Wydziału Karnego tego Sądu”.

A więc powodem przymusowych przenosin do wydziału pracy i ubezpieczeń społecznych jest „jaskrawe przekroczenie podstawowych wymogów etyki sędziowskiej” i „torpedowanie należytego wykonywania służby publicznej”. Czyli te przenosiny to rodzaj kary. Tylko że nie było postępowania dyscyplinarnego.

Prezes sądu – według pisowskiego prawa o ustroju sądów powszechnych – ma prawo przenieść sędziego bez zgody na inne miejsce służbowe. Ale tylko w ściśle określonych okolicznościach. Dodany przez PiS art. 22a (ustalanie podziału czynności w sądzie) wymienia przeniesienie do wydziału, w którym rozpoznaje się sprawy z tego samego zakresu, jeśli żaden inny sędzia w wydziale, z którego następuje przeniesienie, nie wyraził zgody na przeniesienie. Natomiast art. 75 (przeniesienie sędziego na inne miejsce służbowe) wymienia:

– zniesienie stanowiska wywołane zmianą w organizacji sądownictwa lub zniesienie danego sądu lub wydziału zamiejscowego albo przeniesienie siedziby sądu.

– konieczność zapobieżenia konfliktowi związanemu z pokrewieństwem lub powinowactwem (np. w danym okręgu mąż jest prokuratorem, a żona sędzią karnym).

– „gdy wymaga tego wzgląd na powagę stanowiska, na podstawie orzeczenia sądu dyscyplinarnego, wydanego na wniosek kolegium właściwego sądu lub Krajowej Rady Sądownictwa”.

– „przeniesienie w wyniku kary dyscyplinarnej”.

Jako żywo żadna z tych podstaw prawnych nie posuje do „kluczowego motywu” (jak sam go określił w piśmie do prezeski SN prezes Schab) przeniesienia sędzi Ewy Leszczyńskiej-Furtak i Ewy Gregajtys do wydziału pracy. A działanie bez podstawy prawnej może być zakwalifikowane jako nadużycie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego, które godzi w interes publiczny (prawo do sądu) i interes prywatny obu sędzi. A także naruszenie konstytucji: art. 7 (władza działa na podstawie i w granicach prawa), art. 45 (prawo do sądu) i art. 180 (nieusuwalność sędziego).

Zgodność z prawem Unii polskich przepisów o przeniesieniu sędziego bez zgody poddał w wątpliwość Trybunał Sprawiedliwości UE. Było to w październiku zeszłego roku, w sprawie pytania prejudycjalnego na tle sprawy sędziego Waldemara Żurka, pierwszej ofiary tego przepisu zaraz po jego uchwaleniu. Trybunał orzekł: „Przeniesienie sędziego bez jego zgody do innego sądu lub między dwoma wydziałami tego samego sądu może naruszać zasady nieusuwalności i niezawisłości sędziów. Takie przeniesienie może bowiem stanowić środek służący kontrolowaniu treści orzeczeń sądowych, ponieważ nie tylko może ono wpływać na zakres spraw przydzielanych danym sędziom do rozpoznania i prowadzenie spraw, które mają oni w swoim referacie, ale również może ono mieć istotne następstwa dla życia i kariery tych sędziów oraz wywoływać skutki analogiczne do tych, z którymi wiążą się kary dyscyplinarne”.

Ale – jak wynika z listu do prezeski SN Manowskiej – przenosząc sędzie Leszczyńską-Furtak i Gregajtys, prezes Schab nie wypełnił nawet dyspozycji polskiego prawa.

Właśnie sędzia Igor Tuleya złożył do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu nadużycia władzy przez prezesów Schaba i Radzika, którzy cofnęli decyzję prezeski Sądu Okręgowego w Warszawie wykonującą postanowienie sądu pracy o przywróceniu go do orzekania.

Dlaczego obaj prezesi to robią? Czy jako rzecznicy dyscyplinarni przy ministrze sprawiedliwości mają licencję na nieodpowiedzialność? Gwarancję od samego prokuratora Ziobry?

Ale dłużej klasztora niż przeora: ani PiS, ani Zbigniew Ziobro nie są wieczni. Jeśli zastanawiamy się, co w przyszłości, porządkując wymiar sprawiedliwości, zrobić z neosędziami (sędzia Schab, podobnie jak podpisany pod decyzjami o przeniesieniach sędzia Radzik, są wielokrotnymi beneficjentami „dobrej zmiany”), to w obu przypadkach mógłby mieć zastosowanie kodeks karny.