Izba, co się ulicy nie kłania
Wydawałoby się, że odebranie sędziemu Tulei immunitetu za to, że ujawnił podczas postępowania sądowego materiały ze śledztwa, „zanim zostały ujawnione w postępowaniu sądowym”, jest wystarczająco kuriozalne. Właśnie ujawnione uzasadnienie tego postanowienia jeszcze bardziej zdumiewa.
Nie ma w nim bowiem słowa na temat przyczyn, dlaczego Izba Dyscyplinarna w drugiej instancji odrzuciła argumenty pierwszej instancji, która nie doszukała się w zachowaniu sędziego Tulei przestępstwa. Zamiast tego na dwóch stronach sędziowie żalą się, że naciskano na nich za pomocą demonstracji solidarnościowych pod hasłem „murem za Tuleyą”. I sławią własną martyrologię sędziów niezłomnych, obszernie cytując słowa prof. Ewy Łętowskiej o tym, że sędzia ma być niezawisły i nie zwracać uwagi na „krzyki ulicy”. Więc oni właśnie bohatersko nie zwrócili uwagi na te krzyki – stąd uchwała o odebraniu Tulei immunitetu.
Skoro tak brzmi uzasadnienie, to należy zapytać: co jest jego podstawą prawną? Bo wygląda na to, że artykuł prof. Ewy Łętowskiej z marca 2016 r. opublikowany w „Kwartalniku Krajowej Rady Sądownictwa” (przed przejęciem jej przez PiS). Ale artykuł, nawet osoby o najwyższym prawniczym autorytecie, nie może być podstawą do orzekania. Może być co najwyżej argumentem pomocniczym. Izba Dyscyplinarne nie powinna była więc odebrać Tulei immunitetu, bo prokuratura ściga go właśnie za niezawisłość. Za to, że orzekał, nie ulegając naciskom.
Wobec takiego uzasadnienia powstaje pytanie, czy Izba Dyscyplinarna skutecznie uchyliła sędziemu immunitet. Nie dość, że jej sędziowie zrobili to w czasie, w którym była zawieszona, to jeszcze bez podstawy prawnej.
Tak czy siak, samopochwalne uzasadnienie uchwały o odebraniu Igorowi Tulei immunitetu autorstwa sędziów Piotra Sławomira Niedzielaka, Jarosława Sobutki i Konrada Wytrykowskiego jest jedyne w swoim rodzaju i ma spore szanse przejść do historii.
Komentarze
Pani teksty mają nie tylko spore szanse, ale stuprocentową pewność trafić na wysypisko dziejów Propagandy, pozdrówka od komsomolskiej prawdy.
Pani manipuluje prawem , które nie jest matematyką, a interpretacje prawa zapisanego przypominają interpretacje Biblii. 2
snafcy pislamistyczni się odezwali pewnie to tzw funkcjonariusze tfurcy tych wypocin
Izba n SN do spraw nadzwyczajnych właśnie orzekła, że Izba Dysyplinarna SN została powołana w sposób Nieprawny, czyli że wszystkie werdykty tej izby nie mają mocy prawnej.
Pan Sędzia Tuleya pozostaje Sędzią
Piękny, rzeczowy i do bólu trafny tekst. Szacunek.
Ciekawi mnie czy „ONTARIO” i „WOJTEK” zapłacą podatek od wynagrodzeń, które otrzymają za swoje komentarze.
ontario i woytek
Oto przyklad dwoch PISOWSKICH TROLLI.
Brak wskazania podstawy prawnej w tych wypocinach a’la sędziów jest faktem.
Takim samym jak brak argumentów u Ontario i Woytka.
J***ć PiS!
Pani redaktor, perły przed wieprze, jak te dwa wyżej.
I-szy: teksty nie mogą mieć pewności, nazwę gazety pisze się dużymi literami, „Propaganda” małą literą. Co to za nowotwór „pozdrówko”?
II-gi: objaśnij, jak się manipuluje matematyką, co to za brednie o „prawie zapisanym” i biblii?
Do obydwu: mniej pisać, więcej czytać, wrócić do podręczników.
Gratuluje Pani celnego wpisu. Wycie etatowych troli potwierdza, ze prawda o izbie dyscyplinarnej i upartyjnianiu wymiaru sprawiedliwosci nadal jest bolesnym tematem nawet dla najzagorzalszych zwolennikow partii rzadzacej.
Pisowska narracja t.z.w „izby dyscyplinarnej” w sprawie Pana Igora Tulei napawa odruchem wymiotnym.
Pisowska, polityczna , niekonstytucyjna izba nie ma żadnego prawa pozbawiać sędziów immunitetu.
Komentatorzy @ontario i @woytek potrafią czytać ze zrozumieniem?
21 lat potrzeba było, aby nasz „wymiar sprawiedliwości” ( sądy powszechne i Trybunał Stanu ) zakończył (a nie rozstrzygnął !) sprawę Emila Wąsacza – ministra skarbu w rządzie j. Buzka.
Zdarzenie będące przedmiotem sprawy ( nieprawidłowości przy prywatyzacji m.in. PZU i DT „Centrum” miało miejsce w 1999 roku.
W 2002 do marszałka Sejmu wpłynął wniosek o skierowanie sprawy do Trybunału Stanu a stosowną uchwalę podjął Sejm w 2005 i wtedy zajęła się nim prokuratura. W 2019 Trybunał Stanu uznał, że sprawa uległa przedawnieniu w 2012 roku ( SIEDEM lat PO uchwale Sejmu i PRZED orzeczeniem TS !) a niedawno Sąd Rejonowy w Warszawie go uniewinnił.
Nie chodzi tu o sprawy merytoryczne ale o CZAS jaki ta procedura sądom zajęła.
Sam także byłem uczestnikiem w sprawie, której rozstrzygniecie winno zająć 15, no może z formalnościami 30 minut a odbyło się w temacie 5 posiedzeń sądu.
W sondażach dotyczących stopnia zaufania społeczeństwa do instytucji państwa „wymiar sprawiedliwości” lokuje się na dalekiej pozycji z przewagą ocen negatywnych nad pozytywnymi.
Takich „rządów prawa” mamy bronić ?
@ontario
@woytek
drodzy PT.Komentatorzy,
czytaliście tekst p. Siedleckiej ze zrozumieniem?
Dlaczego Pani nie puściła mojego wpisu dotyczącego sprawy Emila Wąsacza ?
Z tego co czytam w mediach można wysnuć wniosek, że sędzia Tuleya podąża tą samą drogą – różnymi „kruczkami” proceduralnymi wydłuża postępowanie by w konsekwencji doszło do przedawnienia.
Niezależność nie oznacza samowoli ! Nawet w krajach szczycących się niezależnością wymiaru sprawiedliwości sędziowie czy prokuratorzy przeciągający postępowanie „ponad normę” ( doświadczeni fachowcy wiedzą ile czasu na to potrzeba ) dostają zwyczajny „opeer” od swych przełożonych i nikt z tego powodu nie podnosi larum o łamaniu praworządności i naruszaniu niezależności sądów.
W końcu w „wymiarze sprawiedliwości” tak, jak w innych branżach liczy się EFEKT.
Już wcześniej obiecywałem sobie nie pisać komentarzy pod tym blogiem, bo to strata czasu (tak jak kiedyś było z blogiek p.A.Celińskiego), wy nie sprawdzacie tego na bieżąco czy ktoś coś napisał. No, jest jeszcze możliwość że moderatorem jest ukryty pisowiec, a nie autorka bloga osobiście.
Proszę się więc nie dziwić, że jedynymi dyskutantami , tak jak dzisiaj, są dwaj katoprawicowi dziadersi z USA.