Władza nie rządzi. Władza się miota

14-latka z Olsztyna oddana pod sąd za udział w ulicznym proteście, co jest dowodem jej demoralizacji. Nazi-patriota, który skopał dziennikarki na proteście – broniony przez Prokuraturę Krajową. Inny, który wjechał w uczestniczki strajku samochodem, obwiniony o wykroczenie. I wytyczne prokuratora Bogdana Święczkowskiego, by uczestnikom stawiać zarzuty kryminalne – najłatwiej spowodowania powszechnego niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia.

To, że atakujący protestujących są chronieni przez prokuraturę – nie dziwi. W końcu na ulicę wezwał ich sam wicepremier od bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński. I ogłosił – a za nim Prokurator Krajowy – że demonstranci sprowadzają powszechne niebezpieczeństwo dla zdrowia i życia.

Nazi-patrioci w poczuciu bezkarności i dumy bronią kościołów i zdrowia publicznego, tłukąc dziewczyny i kobiety. A nastolatce z Olsztyna za próbę skorzystania z wolności zgromadzeń grozi nadzór kuratora. Wprawdzie mało prawdopodobne, aby sąd podzielił przekonanie organów ścigania o demoralizacji nieletniej przejawiającej się w uczestnictwie w protestach, ale trauma, jaką dziewczyna przeżyła, zostanie z nią na długo. Władza prześladuje młodzież za poglądy.

Światopogląd przeciwny zakazowi aborcji okazuje się dowodem demoralizacji nieletniego na równi z piciem alkoholu czy braniem narkotyków. Władza mówi nastolatkom: uważajcie, bo was powsadzamy do poprawczaków. A wszystkim uczestnikom protestów: może was dosięgnąć karząca ręka nazi-patriotów, za których działania – w odróżnieniu od działań policji – nie odpowiadamy.

Władza, która ściga nastolatków za poglądy i wysługuje się bojówkami dla zaprowadzania „porządku” – już nie rządzi. Ona się miota.