Trybunał antyaborcyjny

PiS zwyciężył: Trybunał wyręczył go we wprowadzeniu zakazu aborcji ze względu na ciężkie uszkodzenie płodu. Jarosławowi Kaczyńskiemu zapewne wydaje się, że zamknął rękami Julii Przyłębskiej i sędziów konflikt z częścią swoich posłów, którzy od 2017 r. walczyli o to, by zakazać aborcji nazwanej eugeniczną.

Trybunał Przyłębskiej uznał ją za sprzeczną z konstytucyjną zasadą ochrony życia. Całkowicie pominął w rozważaniach prawa kobiet, które mogą stać w kolizji z prawem uszkodzonego płodu do narodzenia się. Czyli nie podjął zasadniczego dylematu moralnego, społecznego i prawnego dotyczącego prawa do aborcji w ogóle oraz prawa do ochrony przed przymuszaniem do heroizmu w szczególności.

Trybunał ograniczył się do zaapelowania do władzy, żeby zapewniła kobietom pomoc w opiece nad ciężko chorym dzieckiem. Wcześniej posłowie partii rządzącej – przedstawiciel grupy posłów wnioskodawców Bartłomiej Wróblewski i przedstawicielka Sejmu Barbara Bartuś – zapewniali, że władza robi, co może: wprowadziła ustawę „za życiem” (daje tzw. trumienkowe w przypadku śmierci noworodka niezdolnego do życia), a w Ministerstwie Rodziny i Opieki Społecznej przygotowuje się „kilkadziesiąt programów pomocowych”.

Z przebiegu rozprawy wynikało, że najbardziej porusza sędziów w całej tej sprawie to, że władza na nich przerzuca niepopularną decyzję. Ale zrobili, czego od nich oczekiwano. Okazało się też, że Julii Przyłębskiej udało się zadbać o dyscyplinę. Tylko dwóch sędziów złożyło zdania odrębne: Leon Kieres i Piotr Pszczółkowski. Kieres zauważył, że są sytuacje, takie jak uszkodzenie płodu powodujące rychłą śmierć po narodzeniu, które prawo do aborcji powinno uwzględniać, bo życia takiego dziecka nie uratuje zakaz aborcji. Jego zdaniem należało odmówić orzekania, bo w Sejmie jest obywatelski projekt zakazujący aborcji w jakiejkolwiek sytuacji. I to Sejm powinien wprowadzić zakaz aborcji.

„Wyrok pomija perspektywę ochrony matek. Trybunał nałożył na kobiety nakaz postawy heroicznej” – zauważył z kolei sędzia Pszczółkowski. Jego zdaniem należało odnieść się do praw kobiet. I rozważyć kwestię doprecyzowania przesłanek do aborcji w przypadku ciężkiego uszkodzenia płodu.

Orzeczenie Trybunału jest niemoralne, bo ignoruje moralny aspekt całej sprawy. Dubler sędziego Justyn Piskorski przyznał w uzasadnieniu, że TK nie zajmował się kwestiami „filozoficznymi”, a jedynie „normatywnymi”. Trybunał nie miał do tego prawa. Nie miał prawa pomijać praw kobiet, bo one także są podmiotem konstytucyjnej ochrony. Trybunał nie może sobie wybierać, czyimi prawami chce się zająć. Art. 30 konstytucji nakazuje chronić godność KAŻDEGO, a nie dowolnie wybranej grupy kosztem innej. Zaś art. 31 nakazuje rozważać kolizje wartości – w tym przypadku pomiędzy płodem a matką – a nie je pomijać. Dlatego orzeczenie, oprócz tego, że jest niemoralne, jest ułomne prawnie.

Posłowie PiS i Jarosław Kaczyński, którym wydaje się, że wyjęli już z ognia gorące kasztany rękami Trybunału, nie do końca zdają sobie sprawę, że ten wyrok de facto nakłada na nich obowiązek uchwalenia obywatelskiego projektu o całkowitym zakazie aborcji. Wyrok opiera się bowiem na twierdzeniu, że prawo płodu do życia może być podważone tylko w sytuacji, gdy ciąża zagraża życiu matki. Trybunał mówi o „kolizji dóbr równoważnych”. Czyli: życie za życie. Ale już nie „życie za zdrowie”. Czy za cierpienie, jak w przypadku kobiet zgwałconych.

Trybunał wykonał więc narzuconą mu funkcję usługową, ale jednocześnie przerzucił piłkę na boisko PiS.

Za chwilę Kaja Godek – antyaborcyjna papieżyca – powie: „sprawdzam”. Powie to też Ordo Iuris – prawne zaplecze PiS, którego członkowie są w rządzie i Sądzie Najwyższym. A więc to nie koniec wojny domowej. Do tego PiS skonfrontuje się z kolejnymi historiami podobnymi do „sprawy Chazana”, położnika, który de facto zmusił kobietę do urodzenia dziecka z bezmózgowiem, skazanego na śmierć w ciągu kilku dni życia. Pandemia tego nie przykryje. Przeciwnie: wzmocni. Teraz to państwo PiS stanie się doktorem Chazanem.