Ogórek jak Adamowicz?

Kilkanaście osób, które w sobotę krzyczały pod siedzibą TVP za wychodzącą z niej Magdaleną Ogórek – prowadzącą program „Minęła 20” – „sprzedajna kłamczucha” i „wstyd”, naklejały jej karteczki z napisem „TVPłże” na samochód i blokowały wyjazd, zostało publicznie wyklętych przez wszystkie strony politycznego i społecznego sporu. Są już przesłuchiwane przez policję.

Policja ogłosiła, że kto się nie stawi – będzie doprowadzony. Chce im postawić zarzuty. Prof. Piotr Kruszyński w „Wiadomościach” TVP sugerował, że może chodzić o „przestępstwo zagrożone karą pozbawienia wolności nawet do lat pięciu”. Nie powiedział, jakie. W sześciominutowym materiale w „Wiadomościach” nazwano to zdarzenie „linczem”. Stwierdzono, że chodzi o „przestępstwo znieważenia i zniszczenia mienia”. Na swoim portalu internetowym „Wiadomości” napisały, że samochód Ogórek „zniszczono”. Sama Ogórek na Twitterze pisze, że jest porysowany. Na nagraniu widać jedynie przyklejanie karteczek.

Jacek Kurski, prezes TVP, na Twitterze: „Szczucie i sianie nienawiści wobec TVP skutkuje fizyczną przemocą wobec naszych dziennikarzy. Zwróciłem się do stosow. władz o dodat. ochronę obiektów spółki i ukaranie agresorów. Furia na TVP to atak na ostoję prawdy, wolności pluralizmu medialnego w PL. Nie damy się zastraszyć”.

TVP jest więc ofiarą, niewinnie obwinianą o sianie nienawiści. „Ostoją prawdy”. I dalej będzie wytrwale pełnić swoją misję propagandy, manipulacji i dezinformacji, tylko teraz już nie tylko dlatego, że jest tubą rządzącej partii. Także dlatego, że „nie da się zastraszyć”. Sobotnie zdarzenie spod TVP stało się okazją do wyrównania rachunków: oskarżaliście nas o współodpowiedzialność za atmosferę nienawiści, która doprowadziła do zabójstwa prezydenta Gdańska? Proszę, do czego prowadzi wasza nienawiść: do „linczu” na kobiecie!

Symetria winy za sianie nienawiści. Z tą różnicą, że strona „nie-PiS” chórem potępia „brutalną napaść” na dziennikarkę, a druga konsekwentnie odrzuca jakikolwiek związek rządowej propagandy z zabójstwem prezydenta Adamowicza.

W reakcji organów państwa nie ma symetrii. Policja nie reagowała, gdy dwa lata temu 15 kobiet, które usiadły na trasie Marszu Niepodległości z hasłami „faszyzm stop”, było szarpanych, opluwanych i wyzywanych. Gdy złożyły zawiadomienie o przestępstwie, prokuratura stwierdziła, że nie ma interesu publicznego w ściganiu czynu narodowców z urzędu i że mogą wnieść prywatny akt oskarżenia. A to, co zrobili im narodowcy, było formą „okazania niezadowolenia”.

Kiedy swoje niezadowolenie, w sposób daleko łagodniejszy, wyrażają „obywatele gorszego sortu” wobec osoby opłacanej z ich podatków – spada na nich karząca ręka państwa. Nie po raz pierwszy zresztą, wiec może kara będzie surowsza – ze względu na recydywę. Te same osoby protestowały np. pod Sejmem, np. w czasie uchwalania ustaw „sądowych”, były szarpane i podduszane przez policję i dostały zarzuty napaści na policjanta. Jedna z organizatorek trwającej pod TVP od śmierci prezydenta Gdańska pikiety była latem zatrzymana przez policję, skuta, zawieziona na komendę, a następnie poddana przeszukaniu osobistemu za to, że zmywalnym sprayem napisała „PZPR” na drzwiach biura poselskiego Krzysztofa Czabańskiego, byłego członka PZPR.

W niedzielę przypomniały o tym „Wiadomości” TVP, informując, że „zdewastowała biura” Czabańskiego. Teraz jest sprawczynią „linczu”. I będzie prawdopodobnie w najbliższych dniach bohaterką kolejnych materiałów w „Wiadomościach”.

Już dziś (poniedziałek) „Wiadomości” poświęciły osobny materiał, prezentując dziesięć osób: z twarzy, imienia i nazwiska, „najbardziej agresywnych osób, które zaatakowały dziennikarkę Magdalenę Ogórek”, zaznaczając, że wobec trzech „skierowano już wnioski do sądu”. Uczestnikom dzisiejszej pikiety zadawano pytania w stylu: „często atakuje pan kobiety?”. Pokazywano zdjęcia z innych manifestacji, w których brali udział. I zbierano potępiające komentarze, m.in. w miejscu pracy. To dopiero początek.